Rozdział 11

71 9 19
                                    

*Craze*

Poczułem szarpanie. Uwolniono mnie z woru. Przed oczami ukazał się wielki facet. Nie widziałem jego twarzy. WTF? GDZIE JA JESTEM?! Nagle przeleciały mnie wszystkie wspomnienie z Bydgoszczy. Przecież...Nie...KURWA NIE! TO NIE...FUUUCK! Tak...to polska. Stałem dokładnie przed domem w którym mieszkałem. Pociągnęli mnie za ręce. Nie miałem siły, aby się obronić. Poszli ze mną w krzaki. Dostałem tam mocny cios w twarz. Padłem na ziemie. Wszystko widziałem tak jakby przez mgłę. Pamiętam tylko, że poszli do samochodu i odjechali. Przestałem myśleć o Australii i o wszystkim co nie związane z Polską. Myślałem po polsku. Nie umiałem po angielsku. CO KURWA?! Wiedziałem, że nie umiałem poprawnie polskiego a po angielsku mówiłem bardzo dobrze. Nie znałem żadnego słowa. Może oprócz FUCK. Trochę jak te Janusze. TO WSZYSTKO JEST POJEBANE! Czułem się jakbym znowu mial 8 lat. Gdy już było mi lepiej, podszedłem do mojego starego domu. Z tego co wiedziałem, to chyba po tym jak się wyprowadziliśmy do Australii zamieszkali tam moi dziadkowie. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi jakiś starszy pan.

- Dzień Dobry - powiedziałem.

- Dzień Dobry. Co tu pana sprowadza?

- Pan jest Piotr Krause?

- Nie. Piotr zmarł parę lat temu. A co?

- Jestem jego wnukiem. Tomasz Krause.

- Tak, tak kojarzę. Mówił dużo o tobie. Bardzo za tobą tęsknił. Mówił, że przed śmiercią bardzo chciałby się z tobą ostatni raz zobaczyć. Ponoć w dzieciństwie dużo czasu razem przebywaliście.

- Tak, prawda. A co z babcią Heleną?

- Babcia żyje. Jest u twojej cioci Martyny. W Ełku. Takie nieduże miasto w warmińsko-mazurskim.

- Daleko tam stąd?

- Tak. Z jakieś 7 godzin. Jak chcesz pojedziemy tam razem.

- Dobrze.

Facet się zabrał i wsiedliśmy do samochodu.

- To co robisz w Polsce?

- Zostałem porwany i dzisiaj mnie tutaj wywalono na zbity pysk.

- Masakra!

- A co pana łączy z moją rodziną?

- Byłem przyjacielem twojego ojca. Potem zapoznał mnie s twoją rodziną i czasem mamy jakiś kontakt. Mieliśmy kiedyś większy ale 4 miesiące temu twoja mama postanowiła się wyprowadzić i zostawiła mi dom.

- Rozumiem.

- Mieszkasz tyle w Australii. Jak to możliwe , że umiesz tak dobre swój ojczysty język. Brzmisz jak rodowity polak.

- Nie wiem czemu, ale zanim zobaczyłem to miejsce średnio szedł mi język polski, ale nagle przypomniałem wszystko i nie umiem już nic prawie po angielsku.

- Nie martw się. Postaramy się abyś wrócił do Australii.

- Dziękuje. gdzie leży grób dziadka?

- Właśnie tam w Ełku.

- Czy będziemy mogli tam pójść?

- Oczywiście. Chcesz zobaczyć swojego dziadka?

- Tak i to bardzo. Tak bardzo mi przykro. Czuję się źle, że nie przyjeżdzałem do polski.

- To nie twoja wina.

Cały czas myślałem nad tym co rodzina musiała przeżywać. Mam poczucie winy. Zbierało mi się na łzy. Na szczęście zatrzymaliśmy się na stacji cos zjeść i przestało mi się chcieć płakać.

- A, i jestem Mariusz. - Powiedział uśmiechnięty.

- MIło mi.

Ten pan wydawał się być bardzo miły. Polubiłem go przez te jakieś 2 godziny. Zamówiłem sobie pierogi z kapusta i grzybami. Mariusz zamówił placka po węgiersku. Skończyliśmy jeść. Jeszcze poszedłem do łazienki i ruszyliśmy dalej.Zostało nam jeszcze z 2 godziny, Było już ciemno.. Byłem przyzwyczajony do zmiany czasu. Czułem się jak zawsze. Jakbym był u siebie.

*Frosty*

Bardzo dobrze znałem ich plan. Wiedziałem co oni chcą. Biegałem co sił. To wszystko da się jeszcze uratować. Na wszystko jest nadzieja. KURWA! CZEMU NIE WZIĘLI MNIE?! MOGLI GO ZOSTAWIĆ! FCKN CUNTS!
Sam nie wiedziałem kim oni byli. Na pewno nam się uda!

Przepraszam za ten zwalony rozdział...
PS. Przepraszam za wszelkie błędy



Without notice~JetCrew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz