Rozdział 20

63 5 9
                                    

*Craze*

Obudził mnie pewien facet. Siedziałem z głową spuszczoną przy blacie kelnera.

- Już jest 7.00 rano. Zamykamy. Musi pan opuścić klub.

- Yhym.

Wstałem z krzesła. Sięgnąłem ręką do kieszeni po telefon. Gdzie on jest? Ehh. Może w domu zostawiłem. Właśnie...Pewnie matka się martwi. Miałem już wychodzić. Zza szyby zobaczyłem swój samochód. Ciekawe czy mogę prowadzić. Czuję się dobrze.

- Mogę jeszcze szybko chuchnąć?

- No dobrze, ale szybko.

Podszedłem do alkomatu. Hmm. Co ja piłem? Wodę? Mogę normalnie kierować. I o to chodzi!

- Do widzenia! - Powiedziałem.

- Do zobaczenia!

Opuściłem budynek i ruszyłem do samochodu. Zajrzałem do schowka. Zajebiście! Mój telefon. Odblokowałem go szybkim ruchem i pierwsze co ujrzałem to 23 nieodebrane połączenia od mamy. Zadzwoniłem do niej. Niestety nie odbiera. Może wyszła do sklepu. Przecież ona używa tylko telefonu stacjonarnego. A może... Się wystraszyła i do kogoś pojechała. Zajechałem szybko do domu. Na szczęście klub był tylko jakieś 6km od nas, a paliwo mi się kończyło. Zaparkowałem i szybko podbiegłem pod dom. Zapukałem do drzwi. 1  2  3. Nikt nie krzyczy ,,JUŻ OTWIERAM!,, czy coś. Zapukałem jeszcze raz. I jeszcze raz. Nadal nic. Nie mam kluczy do domu. Wróciłem do samochodu. Jeszcze raz go odpaliłem. Postanowiłem pojechać do Gabi. Posiedzimy se. Zajechałem na miejsce. Nie zdążyłem zapukać i nagle za drzwi wyleciała moja matka.

- Boże synu myślałyśmy, że ty gdzieś zaginąłeś. Gdzie ty się włuczyłeś?

- Zasnąłem w klubie. - Zaśmiałem się.

- Ahh ty kurde. Zostajesz czy jedziesz do domu?

- Zostań u mnie! Zostań na trochę. - Zapiszczała Gabrysia.

- No ok zostanę dzisiaj. Odwieźć cię do domu?

- Nie, nie. Zrobię sobie spacer. Ile to tam. 15 minut i jestem na miejscu.

- No dobra. Pa mamo.

Marlena se poszła. Yvette wróciła do salonu. Położyła się do łóżka i włączyła jakiś serial. Rozejrzałem się po kuchni. Wziąłem se wodę i szklankę. Już miałem se nalewać aż nagle poczułem, że ktoś się do mnie przytula. Odwróciłem głowę. To Gabi. Przytuliła się do mnie od tyłu.

- Chcesz piwa? - mruknęła.

Nagle se przypomniałem, że mam wino w samochodzie.

- Zaczekaj.

Pobiegłem szybko do samochodu. Znalazłem w torbie wino. Wróciłem.

- Mam coś lepszego. - Pokazałem jej co trzymałem w ręce.

- Idealnie!

Rzuciła się na mnie. Przeszedłem z nią na rękach do jej pokoju. Usiedliśmy na łóżko. Nadal była do mnie wtulona jak mała koala.

- Wybierz jakiś film a ja pójdę nam polać. - Powiedziałem.

Wyszedłem z pokoju. Wziąłem 2 lampki z witryny i nalałem wino. Wziąłem wszystko ze sobą. Hmm. Ciekawe czy ma chipsy. Zajrzałem do szafy. Wziąłem jedną paczkę.

- Ej. Możesz mi tez rzucić jedną paczkę i piwo z lodówki? - Zapytała Yvette.

- Jasne!

Zaniosłem jej szybko to co chciała. Wróciłem się po nasze rzeczy i wróciłem do pokoju. Dałem jedną lampkę mojej cudnej dziewczynie. Przeszedłem na drugą stronę łóżka i powoli się położyłem. Ona powoli się do mnie przysunęła. Położyła głowę na moim ramieniu. Spojrzałem na nią. Patrzyła na moje oczy. Zetknęliśmy się wzorkiem. Nasze wargi powoli się połączyły. Odłożyłem swoje wino tak jak ona. Zaplotłem ramiona w jej biodra. Ona trzymała mnie za szyje.

Without notice~JetCrew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz