Rozdział 2

174 15 30
                                    

*Craze*

Wróciliśmy do domu. Usiadłem zmęczony na kanapie. Cały czas nie mogłem oderwać myśli, od tego, gdzie może być teraz Frosty. Co się z nim dzieje? Czy jest cały?

- Nie mogę tak siedzieć. Muszę się dowiedzieć, co jest z Benem, bo chyba nie zasnę.

- Już na dzisiaj to zostaw. Może naprawdę się okaże, że tylko gdzieś wyjechał i niedługo wróci.

- Okej, ale zazwyczaj jak gdzieś jedzie czy coś to dzwoni i mówi.

-To nie wiem. A próbowałeś do niego się dodzwonić?

-I to nie raz.

-Nie odbierał czy była poczta głosowa.

-Poczta.

-Może mu telefon się rozładował.

-Nie wiem. Już dzisiaj nie chce o tym mówić.

-Okej.

Włączyłem telewizor. Gabi usiadła obok mnie, zaczęliśmy oglądać sport.
-Jeśli będziesz chciała, to przyjedź jutro rano na śniadanie. - Zaproponowałem.
-Oczywiście, że przyjadę.

*Gabriela*

Tommy zasnął, a ja wróciłam do domu. Zmęczona rzuciłam się na łóżko i poszłam spać. Nad ranem jak się obudziłam, pojechałam do Craze'a na śniadanie, które miał mi przygotować. Gdy już byłam na miejscu, zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał. Dobrze, że miałam klucz od jego domu. Otworzyłam drzwi. Byłam trochę przestraszona.

-Cześć Gabrysia. Tomek jeszcze śpi, jest bardzo zmęczony. Jeśli chcesz, to chodź do kuchni, zrobię ci kawę. - Powiedziała jego mama, co mnie uspokoiło, ponieważ już myślałam, że on też gdzieś zaginął. Poszłam do kuchni, usiadłam na krześle. Mama Craze'a robiła nam kawę.

-To jak tam u ciebie? - zapytała mama.
-U mnie dobrze. A słyszała pani, że Benjamin zaginął?
-Serio?! Tomek nic mi nie powiedział. Kiedy to się stało?
-Wczoraj z rana. Tommy zjechał do Bena, bo byli umówieni. W domu nie było nikogo, a wszystko było porozrzucane. Mieli wraz z Yvette go szukać, ale dziewczyna w drodze z pracy miała wypadek i wylądowała w szpitalu.
-Masakra! Dzwoniliście na policję?
-Jeszcze nie.
-To jak Tomek się obudzi, zjecie śniadanie, to musicie pojechać do jego domu i jeśli dalej go nie będzie, to trzeba szybko zgłosić to na policję, póki jest czas, bo w każdej chwili może coś mu się stać.
-Racja. Może ja pójdę obudzić Tomka.
-Tak idź, obudź go.

Poszłam do jego pokoju.

-Wstawaj, przyjechałam do ciebie na śniadanie.
Pocałowałam go w policzek, po czym się uśmiechnął, przeciągną i usiadł na łóżko.
-Co tam u ciebie?
-U mnie nic. Jemy śniadanie i jedziemy do domu Bena, jeśli go nie będzie, to dzwonimy na policję.
-Dobrze.

*Craze*

Wstałem jeszcze zamulony z łóżka.

-Masz ochotę na jajecznicę? - Zapytałem.

-Z wielką chęcią.

Gdy już zjedliśmy, poszedłem jeszcze się ubrać i ruszyliśmy do Fruta. Gdy zajechaliśmy na miejsce, nadal nikogo nie było. Byłem bardzo przestraszony. Szybko zadzwoniliśmy na policję. Po chwili byli już na miejscu. Przeszukali cały dom i ustalili, że prawdopodobnie został porwany. Pojechaliśmy na komisariat, gdzie zostaliśmy przesłuchani. Po przesłuchaniu zostaliśmy zapewni, że odbędą się poszukiwania. Już po chwili, gdy wróciliśmy do domu wszystko było w wiadomościach. Byłem załamany. Mój najlepszy przyjaciel zaginął bez śladu. Nie miałem chęci ani na jedzenie, ani na picie, ani na nic. Chciałem, tylko żeby Frosty się znalazł. Po południu policja zapukała do moich drzwi. Okazało się, że znaleziono w lesie telefon Bena. Musieliśmy go podłączyć do ładowarki i przeszukać jego wiadomości, żeby było wiadomo czy może to była osoba, z którą kiedyś Frosty pisał. Niestety nie znaleziono żadnych niepokojących SMS-ów ani zastrzeżonych numerów. Miałem ochotę iść umrzeć. Biedny Ben. Co on musi przeżywać?

Przepraszam, jeśli to wszystko brzmi do bani 😂.

Without notice~JetCrew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz