Rozdział 4

116 15 16
                                    



*Marlena* (Matka Tomka)

Siedziałyśmy z Gabrielą u mnie w pokoju.

-Jak pani myśli, z Tomkiem wszystko w porządku? Czy on do nas wróci? - Zapytała dziewczyna.

-Wróci na pewno. To silny chłopak. Da radę.

Nagle Gabi dostała SMS-a od numeru zastrzeżonego:

,,Jeśli chcecie ich odzyskać jutro za lasem przy ulicy ********, godzina 15.40. Macie nam przywieść 1000 Dolarów i nie zgłaszać policji, bo będzie następni.

-Skąd my mamy wziąć tyle pieniędzy na jutro? - Zapytała.

-Dzwonimy na policję. Muszą o tym wiedzieć. - Powiedziałam.

-Przecież oni nas zabiją!

-Spokojnie.

Po chwili przyjechała policja.

-Dzień dobry. - Wpuściliśmy policję do domu.

-Witamy. Proszę powiedzieć, co się stało?

-Tutaj dziewczyna Tomka dostała zastrzeżonego SMS-a.

-Proszę podać telefon.

Gabrysia dała telefon policji.

-Dużo chcą pieniędzy. Jutro jedziemy tam z wami. Ukryjemy się gdzieś w samochodzie.

-Dobrze.

-Przyjedziemy jutro po 14.00 pod pani dom i wszystko przygotujemy. Dowidzenia

-Dowidzenia.

*Yvette*

Dostałam zastrzeżonego SMS-a. Od razu zadzwoniłem do Gabrieli.

-Hej możesz przyjechać? - Musimy porozmawiać.

-Oczywiście. Zraz będę.

-Okej. Pa.

-Cześć.

*Gabriela*

-Ja muszę jechać do szpitala. Yvette chce ze mną zamienić parę słów. - Powiedziałam.

-Dobrze. Jedź. Wrócisz jeszcze potem? - Zapytała mama Tomka.

-Dzisiaj już wrócę do domu. Do zobaczenia.

-Cześć.

Poszłam do samochodu i pojechałam. Niestety w połowie drogi zrobiły się korki przez wypadek. Jak motorzysta potrącił rowerzystę. Na szczęście nie poniósł mocnych obrażeń. Po chwili można było jechać. Zaraz później byłam już na miejscu. Weszłam do pokoju Yv.

-Hej. Już jestem.

-To dobrze. Dostałam zastrzeżonego SMS-a.

-Ja też. Na jutro żądają pieniędzy. Jedziemy tam z policją.

-Uff. Napisali mi to samo.

-Czyli jest dobrze. A u ciebie wszystko w porządku?

-nie. Ja chce wam pomoc. Ja czuje się z tym źle, że nie mogę ich szukać wami a wy do mnie przyjeżdżacie i mi pomagacie.

-Ale nie ma problemu. Musimy cię wspierać. Jestem twoja przyjaciółka i damy rade. Odzyskamy ich.

-Okej.

*Craze*

Obudziłem się. Nie mogłem się poruszczać. Wisiałem na jakiejś ścianie. Było strasznie ciemno. Nagle podeszła do mnie nieznajoma postać w kapturze i masce. Patrząc nie niego, można było zobaczyć, że to facet.

-Mamy kolejnego! - Krzyknął.

Wystraszyłem się. Zamknąłem oczy i udawałem, że omdlałem, lecz on i tak walną mnie z w twarz. Wziął do ręki nóż. Przyłożył go do mojego gardła. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Żałowałem, że sam poszedłem. Ja chciałem tylko znaleźć Fruta. Poleciała mi zła po policzku. Nagle facet się odsunął.

-Dobra dam ci jeszcze czas. - Powiedział, po czym odszedł.

Otworzyłam powoli oczy, aby sprawdzić, czy już odszedł, po czym zacząłem po cichu szlochać. Gdy już się uspokoiłem zacząłem szarpać sznury. Wszystko było niestabilne. Spadłem jeszcze cały zawiązany, ale już nie przy ścianie. Nagle zauważył tego samego gościa. Szedł on z worem. Z worka było słychać dźwięki.

-Halo! Pomocy!

Przecież to Ben.

-Frosty, to ja Tomek!

Po czym nieznajomy kopnął mnie związanego, aż odleciałem do tyłu, a worem walnął o ścianę. Nagle z jego twarzy spadła maska. Facet od razu okazał się znajomy. Przecież to... I właśnie wtedy dostałem kolejny cios. Leżałem nieprzytomny.

Nie wiem czy to dalej pisać. Przeczytałam teraz wszystkie części od początku i czuję, że to jest mego hujowe.

Without notice~JetCrew Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz