Czekamy na ciebie synku .

625 46 83
                                    

- Czas wstawać.
Leia powoli otworzyła oczy. Pierwszą rzeczą jaką ujrzała tego dnia była twarz męża.
- Dzień dobry. - powiedziała wesoło. Usiadła na łóżku i ziewneła szeroko.
- Jak się czuje moja księżniczka? - Han usiadł obok niej.
- Świetnie, tylko jestem trochę głodna.
- A co u ciebie? - mężczyzna położył dłoń na brzuchu swojej żony. Poczuł ruch ich dziecka.
- Pewnie jeszcze śpi. W nocy był bardziej ruchliwy. - kobieta dotkneła dłoni męża spoczywającej na jej brzuchu.
- Zrobię wam śniadanie. - pocałował ją w czoło i wyszedł. Leia wstała z łóżka i zaczeła przygotowania do kolejnego dnia.

Po 15 minutach przyszła do kuchni. Ubrana wygodnie i uczesana. Na spotkanie wyszedł jej Han. Położył dłonie po obu stronach jej brzucha i schylił się aby jej coś powiedzieć, ona wykorzystała chwilę, złapała męża za nadgarstki, żeby się nie przewrócić i staneła na palcach aby go pocałować. Han był tym zaskoczony ale nie narzekał. Małżonkowie stali tak chwilę. Złączeni w porannym pocałunku. Ona zamkneła oczy a on zmróżył. Wspólną chwilę czułości przerwał ich syn. Mimo iż miał przyjść na świat za kilka tygodni, już zabierał czas swoim rodzicą.
- Małemu się to chyba nie podoba.
- Kiedyś to polubi. - zaśmiał się Han.
- Znając jego ojca to szybciej niż nam się wydaję. - oboje wybuchneli śmiechem i poszli do stołu. Han nigdy nie był dobrym kucharzem ale od pewnego czasu próbował się nauczyć sztuki gotowania pod okiem Leii. Szło mu nie najgorzej, dotychczas usłyszał krytykę tylko raz od Luke'a. Ważne że jej smakowało. Cały czas oglądał ją w czasie jedzenia.
- Co się gapisz Solo? - spytała Leia z pełnymi ustami.
- Ja? Podziwiam tylko Waszą Kultowość. - posłał jej szelmowski uśmieszek. Kobieta przewróciła tylko oczami i wróciła do jedzenia. Od jakiegoś czasu jadła coraz więcej. Sama nie pojmowała ile potrafi zjeść w czasie ciąży. Skończyła jeść i pogładziła się po brzuchu. Mały też się chyba najadł bo był spokojny.

- Co dziś zamierza robić moja księżniczka? - Solo spojrzał na kobietę, gdy sprzątał naczynia.
- Nic ciekawego, będę odpoczywała, jadła i narzekała na ból pleców.
- Niedługo to się skończy. I będziemy wtedy marudzić że jesteśmy zmęczeni i opiekować się naszym synem.
- Może wymyślimy imię. Chyba najwyższa pora?
- Racja. Masz na dziś zadanie: wymyślić imię dla dziecka. Tylko pamiętaj że ma pasować do Solo.
- Tak wiem. A co ty dziś robisz?
- Muszę załatwić kilka spraw i polecieć w kilka miejsc.
- Długo cię nie będzie.
- Dwa dni. Nie martw się, nic mi nie będzie. Uważaj na siebie i małego.
Leia wtuliła się w męża i ucałowała na pożegnanie. Nie została sama. Był z nią C- 3PO. Pomagał jej w ostatnim czasie. Zarówno Han jak i Luke nalegali aby się oszczędzała a droid miał jej pomagać. Mineła zaledwie chwila od wyjścia jej męża a droid zjawił się pokoju. Powiedziała mu że ma dziś wolny dzień i sama położyła się na kanapie w salonie.

Spędziła całe przedpołudnie na wymyśleniu imienia dla syna. Nie było to proste zadanie. Nie wiedziała czy imię ma być krótkie czy długie? Pospolite czy niespotykane? Może nadać mu imię po kimś z rodziny królewskiej? Albo po jakimś znanym człowieku? A jeśli mu się nie spodoba?

Han tak jak obiecał wrócił po dwóch dniach. Zastał ją siedzącą na tarasie. Wygrzerwała się w promieniach popołudniowego słońca. Pocałował ją w policzek na przywitanie.
- I jak będzie się nazywał nasz syn?
Siedziała nadal z twarzą do słońca i po chwili namysłu odparła.
- Ben. Ben Solo.

************************************
To pierwsze opowiadanie napisane na życzenie.
Gerwazy_Solo to dla ciebie. Czekam na ocenę.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now