Nasza ostatnia noc .

527 30 21
                                    

W jednej z niewielkich sal treningowych w Świątyni Jedi były tylko dwie osoby. Młody padawan i młoda kobieta z rasy Pantorian. Chłopak stał na środku pomieszczenia z dwoma mieczami w ręku i w specjalnym kasku zakrywającym oczy.
- Gotowy? - pantorianka uniosła małą kulkę do treningów.
- Tak! - padawan spuścił osłonę na oczy i przybrał pozycję, dłonie mocno zaciskając na mieczach. Kula poszybowała do niego i zaczeła strzelać w jego stronę.

Dzielnie odbijał pociski lecz jeden z nich trafił go w kostkę i upadł.
Jego towarzyszka poszła mu na pomoc.
- Nie trzeba Loa. Sam wstanę.
- Jak już to mistrzyni. - wyciągneła rękę do chłopaka. Oboje usiedli na pufach.
- Wybacz jeszcze się nie przyzwyczaiłem że jesteś już rycerzem.
- Ja też.

Otrzymała rengę rycerza zaledwie dwa tygodnie temu. Za wcześnie, miała tylko 18 lat. Powinna być jeszcze uczennicą ale jej mistrz i Rada uważali inaczej. Od dziecka miała talent i duże zdolności. Zawsze wiedziała że szybko zostanie rycerzem ale nie aż tak. Wpływ na jej awans miała wojna. Szeregi Zakonu malały, więc została pasowana. Decyzja była słuszna lecz ona nadal czuła się niepewnie w nowej roli.

Chłopak oglądał swoją kostkę.
- Nie jest źle. To tylko zaczerwienienie. Mogło być gorzej. - Loa wskazała na swoją nogę.
Kilka dni temu została postrzelina na froncie. Teraz miała kilka dni wolne. Spędzała ten czas ze swoim młodszym przyjacielem.

Rozmawiali chwilę, gdy usłyszeli strzały i krzyk. Wybiegli na korytarz i spotkali tam przerażonego młodzika.
- Co się dzieje? - spytała Loa.
- Strzelają do nas. Klony zaatakowały. - powiedział roztrzęsiony chłopiec.
- Kaden wiesz gdzie jest twój mistrz?
- Nie. Boję się o niego. - odpowiedział padawan.
- Dobra robimy tak, zabierasz ze sobą małego do innych młodzików a ja sprawdzę co się dzieję.

Młoda Jedi biegła przez korytarze. Nie wierzyła w to co widzi. Klony napadły Świątynie. Wokół niej trwała walka Jedi i żołnierzy. Musiała się bronić. Powaliła kilku żołnierzy. Dotarła do biblioteki.

- Loa zabierz młodzików w bezpieczne miejsce ja z padawanami będziemy chronić archiwum. - na twarzy mistrzyni Jocasty Nu widać było strach.
- Nie, ty mistrzyni idź ja obronię nasze archiwa.
- Nie. Ja nie mam już siły. Uratuj te dzieci.
Dziewczyna chciała coś powiedzieć lecz przerwał jej huk. To klony przebijały się przez zabarykadowane przez padawanów drzwi.
- Zgoda. Niech Moc będzie z wami mistrzyni Nu.
- I z wami Loa. - staruszka uścisneła jej błękitną dłoń i razem z Kadenem i grupką młodzików wyszła tylnim wejściem.

- Gdzie teraz? - Kaden biegł na czele grupy prowadząc ją a Loa na tyle osłaniając.
- Do wieży Rady, tam najtrudniej się dostać.
Biegli przez część Świątyni, której jeszcze nie zajeły klony. Byli zmęczeni biegiem, szczególnie dzieci, mijając innych mistrzów, rycerzy i ucznów. Kaden jeszcze nie spotkał swojego nauczyciela.

Drzwi sali Obrad Rady Jedi rozsuneły się i weszli do środka.
- Co teraz mistrzyni?
- Zostajecie tutaj dzieciaki. Ukryjcie się za fotelami i bądźcie cicho. Ja będę pilnowała wejścia. Możecie wyjść tylko wtedy, gdy wejdzie tu jakiś rycerz lub mistrz.
Młodziki przytakneły i poszły za fotele.

- Mistrzyni ja muszę go znaleść.
- Wiem Kaden. Nie mogę ci nakazać abyś tu został.
- Niech Moc będzie z tobą.
- I z tobą Kaden. - uścisneli się mocno.
- Proszę uważaj na siebie.
Spojrzała na niego ostatni raz zanim odszedł.

Czekała cierpiliwie aż ktoś wszedł. W ciemności można było dostrzec że jest wysoki i okryty płaszczem. Twarz zakrywał kaptur. Bez słowa uruchomił miecz i zaatakował. Pantorianka broniła się wytrwale lecz po kilku minutach jej przeciwnik za pomocą Mocy ścisnął jej gardło, tak że zemdlała i z całej siły cisnął o ścianę. Jej ciało upadło pod oknem. Była nie przytomna a jej kości zostały pogruchotane.

Odzyskała przytomność. Oddychała z trudem z powodu uszkodzonych żeber. Z wysiłkiem i bólem wstała. Poszła do młodzików. Zakryła usta by nie krzyknąć. W sali leżały ciała dzieci z widocznymi śladami cięć miecza świetlnego. Pochyliła się nad ciałem ciemnowłosej dziewczynki. Nie żyła.

Kaden! Kaden! W myślach wołała swojego przyjaciela. Szła przez zniszczone, pełne dymu korytarze. Starała się być cicho. Co chwilę kasłała. Zobaczyła go.

Kaden klęczał na jednym z balkonów obok ciała swojego mistrza. Na ciele mężczyzny widoczne były ślady po postrzale. Chłopiec płakał. Nagle nad balkonem pojawiły dwie kanonierki. Oświetlały one balkon. Kaden zastygł w miejscy drżąc na całym ciele. Trzymał zapalony miecz świetlny. Wstał powoli i odwrócił się u stronę Loi.
- Uważaj! - to były jego ostatnie słowa zanim upadł martwy obok mistrza. Zabił go strzał prosto w serce. Dokonał tego klon stojący za pantorianką. Ta po chwili pozbawiła go głowy. Kanonietki znikneły a Loa podeszła do ciała chłopca. Miał otwarte oczy z których przed chwilą ciekły łzy. Pochylona nad zwokami mistrza i ucznia opłakiwała ich stratę. Wśród gruzów.

Poczuła czyjąś obecność. To był on. Odwróciła się wstając. Sykneła z bólu. Stała z nim twarzą w twarz.
- To ty. Zabiłeś młodziki i dowodziłeś wojskiem. Ten atak to twój plan.
Znów nic nie powiedział tylko zapalił miecz i zaatakował. Loa nie miała sił by się bronić. Była wyczerpana, oddychała ciężko , poraniona i z pogruchotanymi kośćmi ledwie trzymała miecz. Poddała się bez walki co on wykorzystał. Błękitna klinga przeszyła ciało dziewczyny. Jej zółte oczy się rozszeżyły. Złapała za szatę swojego zabójcy ściągając mu kaptur. I doznała szoku.

Zgineła z ręki Anakina. Leżała na posadzce u jego stóp. Ostatni raz odetchneła. Z oczu ciekły jej łzy. Zabita przez Wybrańca. Bohater bez strachu zabił ją. Upadł w ciemność mordując innych Jedi.

Nad Świątynią Jedi nastał świt lecz nikt się jeszcze nie zbudził i nie zbudzi. Wszyscy jej mieszkańcy pogrążyli się w wiecznym śnie. Nie żyli. Ciała młodych i starszych Jedi leżały porozrzucane po całej świątyni wśród gruzów. Ostatnie kłęby dymu z Świątyni snuły się po niebie. Jedi przestali istnieć.

************************************

Tak oto powstał rodział o rozkazie 66.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now