Hogwart .

439 30 114
                                    

Sobotni poranek. Jesień już na dobre zagościła na Błoniach i Zakazanym Lesie. W sowiarni słychać było radosne odgłosy jednej z sów. BB - 8 niewielkia biała sowa z pomarańczowymi i szarymi plamkami na piórach. Ptak siedział na ramieniu swojego właściciela, Puchona z 5 roku, Poe Damerona. Chłopak przyszedł, aby wysłać list do swojego taty.

- Cześć Poe. - Krukonka uczesana w trzy koki weszła do pomieszczenia.
- Hej Rey. - BB siedzący na ramieniu Poe zachuczał wesoło. Dziewczyna ściągneła szatę a ptak przyleciał do niej i usiadł na ręce. Pogłaskała go po główce obok kilku piórek sterczących na jego głowie w górę.

- Idę z Finnem do Hogsmeade.  Masz ochotę iść z nami? Planujemy duże zakupy w Miodowym Królestwie.
- A ty nie powinieneś trenować? Jutro macie mecz z Ślizgonami.
Puchon zaśmiał się i odpatł kpiącym głosem.
- Moja droga Rey a czego miałbym się bać? Tego że znów zagram świetnie a biedni Solo, Hux i Phasma znów będą znosić gorzki smak porażki.
- Ja bym ich nie lekceważyła. Pamiętasz zeszłoroczny mecz  Krukonów ze Ślizgonami? Prawie mnie Ben z miotły zrzucił.
- Gdyby Ben był tak dobrym ścigającym jak jego dziadek to miałbym czego się obawiać. A tak nasz Ben tylko się przechwala.
Musiała mu przyznać rację.

Młody Gryfon czekał przy wyjściu ze szkoły. Było dość zimno. Poprawił zawiązany na szyi złoto - szkarłatny szalik.
- Finn! - chłopak pomachał parze idących do niego przyjaciół.
- Gotowi? - spytał podekscytowany Finn.
- Oczywiście! - podpwiedział mu równie radosny Dameron.
To było pierwsze tegoroczne wyjście chłopaków do miasteczka. Dopiero minął im szlaban. Z okazji rozpoczęcia roku drużyny Quidditch'a z Gryffindoru i Hufflepuff'u urządziły niespodziankę uczniom Slytherin'u. Oberwało im się za to. Dostali miesięczny szlaban i zakaz wyjść z zamku. W czasie kary pilnował ich Snoke, nauczyciel eliksirów i opiekun Ślizgonów.
- Dameron masz się pilnować ! - profesor Kanata, nauczycielka wróżbiarstwa, opiekunka Ravenclaw'u krzykneła do odchodzącej trójki.
- Będę ich pilnować pani profesor. - odkrzykneła jej Rey.

Po kilku godzinach wyszli z Miodowego Królestwa obładowani słodyczami.
- Nada się na jutro, jak wygracie.
- Dobrze powiedziane. Przyda się ale na osłodzenie smaku porażki.
Rey, Finn i Poe odwrócili się z niezadowoleniem. Ślizgoni. Wysoki brunet, zawsze elegancki rudowłosy chłopak i milcząca blondynka w zielono - srebrnych szalikch z wrednymi uśmieszkami.
- Znów zaczynasz Solo? Ja wiem że bycie jedynym Ślizgonem w rodzinie jest upokarzające ale nie musisz się przez to wyżywać na innych.
Ben poczerwieniał ze złości.
- Zostaw moją rodzinę durny Puchonie!
Solo z Dameronem staneli na przeciw siebie gotowi do pojedynku z rózdżkami w dłonach.
- Stop! Koniec tego! - Rey staneła między nimi. - Obiecałam Kanacie że będzie spokój, więc... - nie skończyła. Nastolatkowie rzucili różdżki na ziemię i zaczeli się bić.

Uczennica siódmej klasy, będąca Prefektem Ravenclaw'u musiała rozdzielić bijących się chłopaków. Poe miał podbite oko i poszarbaną kurtkę a Ben uszkodzony, zakrwawiony nos. Dziewczya zabrała ich do zamku. Czekało ich spotkanie z dyrektorem.

Rey, Finn, Hux i Phasma opuścili Gabinet Dyrektora w towarzystwie opiekunów swoich domów. Musieli wyjaśnić całe zajście.

Poe leżał na kanapie w pokoju wspólnym Huffelpuff'u.  Jessica Pava zajeła się nim. Miał szczęście że to nic takiego i nie musiał odwiedzać skrzydła szpitalnego.

- Obiecaliście mi coś. Poprzedni szlaban dopiero wam minął a wy zarobiliście nowy. - profesor Skywalker uczący Obrony przed Czarną Magią i opiekun Puchonów był w trakcie pogadanki z uczniami obecnymi przy bójce.
- Profesorza pan wie że to ci Ślizgoni. Zawsze szukają zaczepki.
- Masz rację Poe. Za dzisiejsze wybryki zarówno ty jak i Ben macie zakaz na grę w jutrzejszym meczu.
Zdumiony chłopak aż wstał aby coś powiedzieć lecz się pohamował.
- Niech będzie.

- A najgorsze jest to że przez waszą szarpanine zbiły nam się butelki. A miałem taką ochotę na Piwo Kremowe. Niech to szlag. - narzekał Finn.
Rey była pochłonięta czymś innym. Zainteresował ją wystrój pokoju Damerona. Ściany były poobklejane plakatami z drużynami Quidditch'a.
Najciekawszy był duży plakat sprzed ponad 40 lat. Jedi tak nazywała się drużyna z plakatu. Dziewczyna przyglądała się zawodnikom odczytując po kolei ich nazwiska. Windu, Secura, Fisto, Ti, Unduli, Offee, Kenobi, Skywalker, Galia i inni.
- To był najlepszy skład w histori. Potrafili wygrywać kilka sezonów pod rząd. Byli też na mistrzostwach świata i wygrali. Też bym chciał tak grać i poznać kogoś z nich.  - powiedział leżący na łóżku Poe. - Niestety jest to niemożliwe.
- Dlaczego? Co się z nimi stało? - Krukonka usiadła na fotelu obok łóżka.
- Nie wiesz? Nigdy nie słyszałaś o Krwawym Meczu?
Rey zawstdziła się trochę. Ona i Finn byli sierotami i to z mugolskich rodzin i nie znali histori ze świata czarodziejów.
- Opowiem wam. Jakieś 35 lat temu na maczu Jedi i Sithów doszło do tragedii. W czasie ogłoszenia wyników na trybuny wdarła się grupa zbiegów z Azkabanu. Zgineło kilkunastu ludzi w tym część obu drużyn. Po tym zdarzeniu rozwiązano oba zespoły. Tego dnia zgineli rodzice profesora Skywalkera. Chodzi plotka że to dlatego uczy Obrony w Hogwarcie. Był tam i chciał coś zrobić. Nie potrafił więc teraz chce uczyć innych aby mieli szansę się bronić w takich sytuacjach.

- Zaraz pora obiadu. Idę już bo chcę jeszcze zajrzeć do biblioteki. - dziewczyna pożegnała się i opuściła część zamku należącą dla uczniów Huffelpuff'u.

W drodzę do Wielkiej Sali spotkała Bena. Chłopak miał opuchnięty i zaczerwieniony nos. Niósł kilka butelek Piwa Kremowego.
- Załatwmy to teraz. Oddaj to Dameronowi. - wysunął w jej stronę butelki.
- Odkupiłeś mu?
- Kpisz sobie szlamo?! Phasma mnie do  tego zmusiła.
Rey przyjeła " prezent ".
- Czyli nie jesteś nawet taki zły.
- Myślałaś że każdy Ślizgion jest wredny i nabija się z innych.
- Nie chociaż  ciągłe wytykanie mi pochodzenia jest wstrętne.
- Wybacz. - Solo spuścił głowę.
- Przywykłam. I przepraszam za Poe. Za to że nabijał się z ciebie bo jesteś inny niż reszta swojej rodziny.
- Ma rację. Jedyny Ślizgon w rodzinie. Ojciec nie może się z tym pogodzić.
- Jeszcze raz dzięki. - oboje rozeszli się w swoich kierunkach.

Niedzielne południe było dość ciepłe. Idealne na grę w Quidditch'a. Nie dla pewnej dwójki z piątego roku. Musieli siedzieć na trybunach. Miejsce Poe zajeła Pava a Bena Phasma. Nawet nieźle im szło. Rozgrwyka zakończyła się zwycięstwem drużyny z domu węża.

Tego wieczoru w lochach słychać było okrzyki i śpiewy zwycięstwa. Zwycięska drużyna świętowała razem z wszystkimi uczniami swojego domu. Tylko dwóch nastolatków w ramach szlabanu sprzątało sowiarnię.

************************************

Rozdział łączący Gwiezdne Wojny i Harry'ego Potter'a. Pisany z myślą i dla RenesmeeMalfoy  TabliczkaCzekolady12  Heroska04 .

Ps. IlandaMalfoy nadal mam focha więc dla ciebie nie ma dedykacji 💔😭

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now