Kolejny typowy dzień Kylo .

1.3K 93 120
                                    

To był kolejny typowy dzień w szeregach Najwyższego Porządku. Szturmowcy jak zwykle nie umieli strzelać, dowódcy znów zastanawiali się nad budową śmiercionośnej broni a Kylo Ren  siedział w swojej kwaterze.
Lecz dziś nie był sam.

Dzisiejszego dnia po raz kolejny użalał się nad sobą. Płakał i pociągał nosem powtarzając o swej pechowej narturze.  W całej czynności towarzyszył mu duch jego dziadka. Anakin Skywalker powrócił ponownie z zaświatów by znów nakłonić swego wnuka aby naprawił to co spartolił. Dziś jednak zamiast powtarzać mu po raz kolejny aby naprawił wszelkie krzywdy które wyrządził, musiał stać nad nim i poklepywać po plecach, powtarzać jakieś pocieszające bzdety. Tak więc Kylo znów ryczał a biedny
Annie znów go pocieszał.

- Jestem beznadziejny.  - wyjęczał płaczliwym głosem Kylo. Siedział przy swym biurku chowiąc twarz w dłoniach.
- Nie nie jesteś. - po raz setny Anakin zapewnił swego wnuka że tak nie jest.
- To mi nie pomaga. - wyjęczał głośniej młody Solo.
- A wiesz co ci pomoże. - powiedzał znudzonym głosem Anakin.
- Co? -  Kylo podniósł głowę i otarł łzy.
- Powrót na Jasną Stronę.
- Nieeeeee. - wyjęczał przeciągle młodzieniec.
Anakin westchnął.

- Słuchaj młody mnie też nie chce się  tutaj z tobą siedzieć. Wolałbym robić coś zupełnie innego, na przykład wpaś do Luke'a i zobaczyć jak radzi sobię z Rey. Może wezmę Yodę? Chodzi o to, że za każdym razem gdy się pojawiam i chcę cię nawrócić to ty zawsze beczysz. Wiesz jak to nudzi?!
Mam tyle innych zajęć a muszę tu z tobą siedzieć  i słuchać twoich jęków. Aż uszy bolą.
- Czyli mi nie pomożesz ? - w oczach Rena pojawiła się kolejna łza.
- Pomogę ale musisz mnie posłuchać.
Kylo pociągnął nosem, otarł policzki i usiadł prosto.
- Słucham.
- Tak więc aby znów móc poczuć się lepiej i dać mi święty spokój wróć na Jasną stronę.
- Dziadku ale...
- Nie przerywaj mi! Tak więc, najłatwiej będzie załatwić tego twojego mistrza. Ja radzę wyrzucić go do jakiejś dziury i niech zdycha. Pamiętaj aby przy tym poświęcić się dla kogoś bliskiego i prosić o wybaczenie a potem umrzeć. W moim przypadku to się sprawdziło.
- Dziadku ale dla mnie to nie jest najlepsze wyjście.
- Czemu?
- Bo jestem za młody i chcę dokończyć twoje dzieło.
- A co ja niby takiego zrobiłem?! Przywróciłem równowagę. Więc nie marudź i idź załatw sprawę ze swoim mistrzem.
- Nieeeee. - Kylo ponownie jęknął i znów ukrył twarz w dłoniach.

Anakin spojrzał na swego wnuka. Żałował że ponownie uległ namową jego rodziców i znów go odwiedził. A mógł gnębić Kenobiego to nie, siedzi teraz  ze swym jedynym wnukiem i słucha jego lamętów. Chętnie by wziął coś mocnego i twardego i pieprznął mu w ten głupi łeb i zataszczył do matki ale nie może. Jest duchem.

Po kolejnych minutach milczenia i gapienia się ze strony Anakina oraz siedzenia w jednej i tej samej pozycji przez Kylo do kwatery wszedł Hux. Rudowłosy mężczyzna stanął jak wryty w progu i ze zdziwieniem wpatrwyał się w obu.
- Czego chcesz rudy szkodniku? - spytał znudzony Ren.
Hux po chwili odzyskał zdolność mowy.
- Jestem bo musimy porozmawiać alę widzę że masz... gościa? Więc nie przeszkadzam. Hux chciał się już wycofać lecz Anakin mu w tym przeszkodził.
- Nie musi pan wychodzić. Ja zaraz i tak znikam. Dziś i tak już nic nie wskóram.
- A pan to kto? -  zaciekawiony Hux podszedł bliżej gościa Kylo.
- Dziadek Rena.
- Miło poznać. To do pańskiego chełmu Ren gada po nocy i nie daje spać?
Anakin jęknął i przewrócił oczami. Było mu wstyd za Bena.
- Tak.  Przepraszam za niego i za to że nie może pan spać w nocy.
- Nie musi pan przewpraszać. Jestem zaszczycony móc poznać osobiście Dartha Vadera.
Anakin znów jęknął. Znów ktoś nazwał go Vaderem. Kiedyś mu to nie przeszkadzało lecz po tym jak się nawrócił wywołuje to u niego poczucie wstydu i czuje się poniżony.
- Jeśli już to Anakin. A dla ciebie Pan.
- Jeśli pan tak sobie życzy.
Duch uśmiechnął się sztucznie do Huxa i wetchnął. Poklepał Kylo po polecach po raz ostatni.
- To ja się już zbieram. Wpadnę jeszcze kiedyś i pogadamy. Pa młody.

Kylo nie zdążył nic odpowiedzieć dziadkowi, bo on już  rozpłynął się w powietrzu. Młodzieniec zaklnął pod nosem.
- Co to było? - spytał lekko zdezoriętowany i zniecierpliwiony Hux?
- A co nie było widać? Dziadek czasem mnie odwiedza i prawi o tym że mam się nawrócić. Dziwi cię to?
- Nie.
- Dobra mów co chciałeś.- odpatł lekko znudzony rycerz Ren.

Po 15 minutowym wywodzie generała Kylo mógł wrócić do swoje poprzedniej czynności . Użalania się nad sobą .

************************************

To mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję że się spodoba. Jeśli macie jakieś uwagi lub coś jest nie tak piszcie w komentaraach.

Tak więc zachęcam do komentowania.
Mam nadzieję że do zobaczenia. To zależy od was.

Panna Zuzanna 18

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now