9

48 3 0
                                    


Shena

Nie wyglądałam inaczej, niż ludzie dookoła mnie, ale jednak znajdując się w tłumie nieznanych mi osób na koncercie metalowym, miałam wrażenie, że byłam tam obca, niechciana a wszyscy którzy choćby na mnie spojrzeli mówili swoim wzrokiem "idź stąd, nie pasujesz do nas".

A jestem przecież normalną dziewczyną. Mam prawo robić co chce, tylko chyba dotarło to do mnie dopiero teraz.

Narzuciłam bardziej kaptur, chcąc pod nim ukryć się przed spojrzeniami. Muzyka dudniła mi w uszach, a do tego dochodziły jeszcze krzyki. Niektóre były radosne, należały do pijanych cieszących się życiem ludzi. Natomiast inne były wiązankami przekleństw jakichś typów, których nie chciałam spotkać z obawy o własne zdrowie...

Szłam w kierunku sceny, mijając ludzi skupionych w grupkach. Na placu było może z 50 osób, w kilku osobowych skupiskach. Pozostawało dużo wolnej przestrzeni, na której walały się kubki, butelki i paczki po fajkach.

Zapatrując się w muzyków na scenie, spędziłam jakąś minutę czy dwie w bezruchu. Patrzyłam na wokalistę, który utkwi mi napewno w pamięci, tak samo jak różowowłosa dziewczyna. Ten chłopak miał spodnie moro, długie włosy i kozią bródke. W moim otoczeniu, nie widuje takich ludzi, a nie powiem że pociągają mnie outsiderzy.

Może dlatego że sama chciałabym być jednym z nich? Wyznaczać swój kurs i nie pozwolić nikomu ingerować w moje życie.

Zespół skończył grać. Ostatni takt rozległ się, a po nim nastąpiły brawa i okrzyki. Widziałam uśmiech na twarzy wokalisty.  Widziałam, jak wielką przyjemność sprawia mu granie i występy.

Był niemal wzruszony. Nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy, którą schowal po chwili, spuszczając głowę.

Widziałam jak razem z kumplami odchodzi za scenę, by spakować gitary i pewnie się przebrać.

Dalej spoglądałam w tamtym kierunku, aż nagle zostałam popchnięta. Krzyknęłam "Jezu!" ob rzucając przestraszonym spojrzeniem winowajcę.

Był to chłopak. Trzymał w obu dłoniach przezroczyste kubki z piwem. Jego ciemne włosy z grzywką przykrywała czapka, a ubrania miał w kolorze czarnym. Światła ze sceny padały  na jego twarz, tworząc przy tym cienie na skórze.

- Przepraszam, zagapiłem się... - tłumaczył. Głos miał dojrzały. Mógł mieć może z 18 lat... 20 w porywach...

Nie mogłam wydusić słowa. Nadal byłam spanikowana po tym jak na mnie wpadł.

- Ej, żyjesz? - zapytał, a ja zobaczyłam jak mi się przygląda. Nie było to dla mnie komfortowe uczucie. Bez namysły, uciekłam, przy okazji obijając się o niego tak że ledwo nie upadł.

Wet za wet, czy jak to sie mówi...

Szybko uciekłam z placu, pobiegłam chodnikiem mijając przm kolejną grupkę fotografującą się na tle grafitti i bar gie widziałam tamtą dziewczynę. Dalej wszędzie paliły się światła, jednak już nie ekscytowało mnie to tak jak jeszcze kilka minut temu.

To miejsce nie jest dla mnie. Jest piękne, ale ja należę do innego świata.


Cześć. Nowe znajomości i przeżycia dla Sheny :) Widzimy się w kolejnym rozdziale, jest trzecia nad ranem kiedy to pisze... Dobranoc, bo już nie mam siły :D


Change MeWhere stories live. Discover now