Shena
W kieszeni dżinsów miała nieco ponad dwa tysiące zielonych. Przemierzając kolorową dzielnicę, czułam się podekscytowana że mam już jakąś gotówkę na nowy start. A przynajmniej, na odrobinę niezależności. Bo już miałam dosyć i stwierdziłam, aby pociągnąć to dłużej.
Dzisiaj nie wrócę do domu. Jutro raczej też nie.
Zobaczę na ile starczy mi sił i pieniędzy. Ale sama świadomość że nikt nie mówi mi co mam robić dawała mi energię i chęć do życia, jakiej nie czułam nigdy wcześniej.
Jednak kiedy zaburczało mi w brzuchu, musiałam wydać co nieco w tych pieniędzy. Dawno nie jadłam, ostatnio wczoraj a jestem człowiekiem, potrzebuję przyjmować kalorie.
Szłam główną ulicą, na której były sklepy, lombardy, bary. Jednak, każdy bar otwierano dopiero po południu a była godzina jedenasta.
Długi to był spacer nim znalazłam zapyziałą witrynę, z wywieszoną kartką OTWARTE. Czerwone przeszklone drzwi, obok nich tablica z wypisanym kredą menu.
Hamburgery, frytki, krążki cebulowe, piwo, cola... Ceny niskie. Zdziwiło mnie że za niecałe trzy dolary mogę zjeść tu kanapkę i popić ją. Kiedy już matka zabierała mnie na obiad na miasto, chodziłyśmy do drogich restauracji w których podawano owoce morza, sushi. Rodzicielka gustowała w mięsie z ośmiornicy. Naprawde byłą dziwna, bo ja tylko udawałam w towarzystwie że lubie ryby.
Smak hamburgera, jak dawno go nie czułam. Zawsze kazano mi dbać o figurę, jeść samą zdrową żywność. A teraz, mogę w końcu zjeść coś ociekającego tłuszczem i przyprawiającego o podwyższony cholesterol.
Moją matkę pewnie na wstępie już odrzuciłby ten bar. W środku były tylko dwa stoliki, większość miejsc była przy barze za którym stał odziany w sprany fartuch mężczyzna. Mógł mieć koło pięćdziesięciu lat, ale był sprawny. Przygotowanie mojego zamówienia zajęło mu niewiele czasu.
Zjadłam ze smakiem. Hamburger był dobry, bułka nie spieczona co mi odpowiadało. Siedziałam naprzeciw mężczyzny, który od czasu do czasu wypytywał o moje życie. Spytał o szkołę, mówił że nigdy wcześniej mnie tu nie widział, zaczął mówić że młodzież z tego miejsca nie ma oporów przed złamaniem prawa i rzuceniem nauki. Że tu już czternastolatki zarabiają, bo rodzice wolą chlać ze znajomymi. Ale odbija się to na ich sprawach w szkole i dlatego większość ludzi stąd bardzo rzadko kończy liceum.
Gdy skończyłam posiłek, otarłam usta serwetką, oddałam talerz i pożegnałam się z uśmiechem. Gdy otworzyłam drzwi, usłyszałam zza pleców "Panienka chyba nie jest stąd. Te kolczyki... wyglądają na drogie. A i inaczej panienka sie zachowuje niż te lafiryndy, tfu!"
Nie odpowiedziałam nic. Zbyłam mężczyznę lekkim uśmiechem i poszłam dalej ulicą.
Kolczyki.Całkiem o nich zapomniałam. Toż to brylanty matki. Pożyczyłam je wczoraj i zapomniałam oddać...
Kilka minut później wyszłam z kolejnego lombardu. Zniknęły z moich uszu, zamieniając się na kolejne tysiące w gotówce.
Nowy start, nowe życie...
Shena nadchodzi, gotowa w końcu wyrwać się ze złotej klatki.
Shena zaczyna od nowa. Jak myślicie, co pocznie? Jak potoczą sie jej losy? :)
YOU ARE READING
Change Me
Teen FictionZmień mnie. Pokaż mi świat. Pokaż mi życie. Pokaż mi świat, taki jakim jest. Pokaż mi życie, w którym wolność jest naszym prawem. Pokaż mi prawdę. Pokaż mi jak naprawde wyglądają uczucia i jak to jest, kiedy możesz robić wszystko. Naucz mnie oddycha...