21

26 2 1
                                    


Will

Sue zaczęła mnie całować ,gdy tylko zamknąłem drzwi mojego pokoju. Ojciec spał w salonie, w pozycji jakby po prostu padł na kanapę i zasnął. Obok mebla jak zwykle leżała wywrócona butelka po wódce. Najtańszej, tylko na taką go stać. 

Dziewczyna napierała na mnie, a ja oddawałem pocałunki. Przycisnęła mnie do ściany tuż obok łózka i zaczęła ściągać moją kurtkę. Potem, nie odrywając ust od moich, zajęła się paskiem od spodni. 

A ja? Z zamkniętymi oczami poddałem się temu.Moje marzenia właśnie się spełniają, od zera do stu procent...

- Theodore... - mruczała w moje ucho, przygryzając je. Popchnęła mnie stronę łózka, gdy oboje byliśmy już w samej bieliźnie. 

Położyła się na mnie, a ja wszedłem w nią bez namysły. Było gorąco, wszystko działo się szybko.

Całowała mnie, odprężałem sie, a ona zaczęła lizać moje piersi. Byłem jak jej pies, ona dominowała w tym całym przedstawieniu. 

Potem, w środku nocy, gdy już zasnęła, obudziłem się. Jej nagie ciało przyciągało mój wzrok. Wyglądała jak moje trofeum, przynajmniej tak ją postrzegałem.

Dziewczyna, którą chce każdy dzieciak z Hillard, właśnie śpi w mojej sypialni po udanym seksie.

A byłą tylko znajomą. Pokochała mnie wczoraj, a ja kocham ją od paru lat. 

Była piąta nad ranem. Gdy spojrzałem na budzik, którego tarczę oświetlał księżyc wyłaniający się zza warstw chmur, zrozumiałem że czas się pakować. Wstałem z łóżka i zbliżyłem się do komody. Zza skarpetek i bielizny, wyjąłem przypadkową ilość banknotów...

Trzymałem w dłoniach 400 dolców. A to tylko wierzchołek góry lodowej...

Miałem piętnaście tysięcy schowane w gaciach i skarpetkach, a nikt o tym nie wiedział.

Za kilka godzin, ojciec i ta ruina będą tylko wspomnieniem. Będziemy w drodze do Kansas, rozklekotanym autem. Jason znalazł tani, niewykończony domek przy polnej drodze, niedaleko miasta Wichita. Niedaleko, ale też w okolicy słabo zamieszkanej.  Są tam tylko domki letniskowe, domki holenderskie czy takie do których ludzie przyjeżdżają na weekendy. 

Domek kupiony... za nieco ponad 50 tysięcy. Jest niewykończony, w stanie surowym. Dlatego cena taka niska. Ale co lepszego nam trzeba?

Na początku będziemy mieszkać tam. A gdy znajdę jakąś pracę, wyprowadzę sie aby nie przeszkadzać tym gołąbkom. Pierścionek kupiony... Ciekawe kiedy przyjaciel to zrobi. Planuje gdy już dojedziemy, ale co z tego będzie...

Zacząłem po cichu pakować rzeczy. Jeden pleck, z ciuchami, leżał od wczoraj. Do drugiego, dopiero teraz spakowałem jedzenie w puszkach, którego ojciec miał dużo. Nic innego nie umiał sam zrobić. Jego ręce, drżały od świtu do nocy i nie umiałby nawet obsłużyć się patelnią czy garnkiem.

Spakowałem troche tego. I szczoteczkę do zębów, i ręczniki. Rzeczy których napewno będe potrzebował. Postawiłem swoje bagaże na wylocie, w kącie obok drzwi do pokoju.

Spojrzałem jeszcze raz na Sue.  I wysłałem sms do Jamesa. Był już gotowy i spakowany. Nasz samochód czekał.

Czekał, by rozpocząć podróż w nieznane. W kierunku, nowego i lepszego życia. 


Co myślicie, czy Will jednak odjedzie z Sue? Czy połączy ich głębsze uczucie? Ostatni rozdział na ten tydzień, i na najbliższy czas. Czekajcie a cierpliwość zostanie nagrodzona. Pisze to tylko dlatego że cudem dorwałem laptopa od kolegi :)




Change MeWhere stories live. Discover now