17

34 3 1
                                    


Shena

Wyszłam z tamtej uliczki, z papierosem w palcach i przeczuciem, że tamten gość cały czas się na mnie patrzy. Odprowadzał mnie wzrokiem, dopóki nie zniknęłam za rogiem budynku na ulicy przeciwległej do tamtego zaułku. 

Przyciskając do piersi teczkę szkolną i co chwila zaciągając się mentolowym papierosem, szłam w stronę domu. Dzisiaj nie było gosposi, na szczęście. Kiedy wrócę, będe mogła spokojnie...zrobić co mam do zrobienia. 

Obmyśliłam plan. Trzeba stworzyć nową Shenę. Oglądałam witryny sklepów, które mijałam podczas tego spaceru. Nie przypadkiem. Szukałam czegoś specjalnego. Nie byłam zbyt dobrze obeznana w temacie mody dla nastolatek, ale postanowiłam zmiany w życiu zacząć od kupienia ubrań.W mojej szafie są sweterki, grzeczne spódniczki i baletki oraz wiele par rajstop. A ja przypomniałam sobie dziewczynę o różowych włosach, którą widziałam tamtej feralnej nocy gdy uciekłam z krzykiem z miejsca, do którego myślałam że należę. Tak myślałam, i chyba miałam rację. Zobaczyłam tam innych ludzi, innych od tej całej elity którą znam. I oni mi zaimponowali. Chciałam być jak oni tylko nie znalazłam wtedy w sobie takiej odwagi. A teraz, czuję że jestem gotowa i  to jest odpowiedni czas. 

Szłam mijając sklepy spożywcze, sklepy z używaną odzieżą, sklepy mięsne... No tak,w tej okolicy nie ma galerii handlowych. To przedmieścia!

Wiedziałam że czeka mnie jeszcze długi spacer. Musiałam zapytać kogoś o drogę, bo w moim przedpotopowym telefonie nie mam nawigacji. Właśnie... telefon też trzeba kupić.

I zdobyć jakoś więcej pieniędzy, bo to co mam, wystarczy tylko na ubrania. Wyglądam może na bogatą dziewczynę, z elity. Ale matka jest jaka jest. Nie mogę jej prosić o pieniądze, nie pozwala mi na nic a na zakupach byłam ostatnio przed balem debiutantek. Takie niby stowarzyszenie córek bogatych rodziców i każda musiała być elegancka, miła. Wtedy byłam z matką na zakupach, kupiła mi drogą długą suknię i diadem z diamentami.Wydała sporo pieniędzy, ale miała w tym interes. Chciała żeby jej córeczka błyszczała na tle innych.

Nie wiem teraz sama jak to wytrzymałam. Spotkania z wysoko postawionymi Lordmi, prezesami, prawnikami... Ludźmi takimi jak matka. 

Zatrzymałam się na przystanku autobusowym. Pod wiatą,zaczepiłam młodą dziewczynę. Zapytałam jej, czy wie gdzie jest najbliższe centrum handlowe. Mogło to zabrzmieć głupio, ale odpowiedziała i wiedziałam już, jakim autobusem tam dojechać. 

Ale gdy weszłam do kilku piętrowego, przeszklonego budynku i zobaczyłam ten tłum ludzi... każdy gdzieś się spieszył, było strasznie głośno... Znów poczułam się przytłoczona, tak jak wtedy na koncercie.

Ale odetchnęłam kilka razy głęboko. Zatrzymałam się na środku pasażu, i powtórzyłam swoją nową mantrę.

Trzeba stworzyć Nową Shenę. Prawdziwą Shenę. 

Odnalazłam na mapie sklepy z kosmetykami. Ich nazwy nic mi nie mówiły, a pewnie każda normalna dziewczyna recytuje je przed snem i marzy o całym asortymencie z ich oferty. Na szczęście, przy zakupach pomogły mi ekspedientki które rozumiały, że istnieją jeszcze dziewczyny chowane w "jaskini". 

Z ubraniami było podobnie. Zakupy zajęły mi całe popołudnie. Szybko z językiem na brodzie wróciłam do domu, tylko po to by się przebrać i pomalować. Wyrobiłam się przed powrotem matki i gdy wychodziłam pod wieczór, ona dopiero wychodziła ze szpitala.

Ciekawe, czy już wie że uciekłam ze szkoły...

Ale, nie obchodziło mnie to. Pewnym krokiem ruszyłam przed siebie w świetle latarnii, czując się jak na autostradzie do piekła.

Wkraczam do nowego świata, ale nadal mam wątpliwości, czy to aby na pewno jest moje przeznaczenie. 



Jak myślicie, co planuje nasza Shena? :)


Change MeWhere stories live. Discover now