Minął pierwszy tydzień i drugi. Ja i Harry, można powiedzieć, że się bardzo dobrze dogadujemy. Nie zaszliśmy jednak za daleko. Byliśmy raczej jak dobrzy przyjaciele. Co mnie kompletnie nie zadowalało. Czy ja tak wiele wymagałem? Wystarczyłby pocałunek, w kącik ust. Nie jestem wybredny.
- Lou? - Harry objął mnie swoimi dużymi rękoma, a jego szeroka i silna klatka piersiowa zetknęła się z moimi plecami. Po moim ciele przeszedł dreszcz, to pierwszy raz, gdy mnie tak przytula.
- Harold? - mogłem wręcz usłyszeć, jak wywraca teraz oczami, lubiłem się z nim droczyć - Coś się stało?
Usłyszałem krótkie westchnięcie, wychodzące z jego ust.
- Może pójdziemy gdzieś razem? - zaproponował, ściskając dłońmi moje biodra by po chwili całkowicie mnie puścić, a ja odwróciłem się w jego stronę z zmarszczonymi brwiami.
- Mów dalej - ponagliłem go, krótko przyglądając się jego ubiorowi. Jak zwykle wyglądał idealnie, aż czasem bałem się, że ktoś mi go skradnie z przed nosa.
Przyglądał mi się przez chwilę zamyślony, po czym uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje urocze dołeczki.
Rozważając wszelkie za i przeciw, stanąłem na pacach i wsadziłem palec do jednego z zgłębień. Zaśmiałem się, gdy Styles zrobił małego zeza.
- Co ty robisz? - zapytał swoim głębokim głosem.
- Badam swój nowy dom - powiedziałem zanim to przemyślałem, gdy zorientowałem się co zrobiłem poczułem jak moje policzki robią się gorące.
- Rozumiem. I jaki się wydaje? - spojrzał na mnie poważnie, unosząc jedną brew. Wiedziałem, że się zgrywa.
- Myślę, że mogę się już tam wprowadzać. Wydają się dość głębokie - zostawiłem jego dołeczek, by położyć swoją małą dłoń na jego policzku, Harry od razu się do niej wtulił a oczami błądził po całej mojej twarzy.
- Może przed tym pojedźmy do pobliskiej kawiarni? - zaproponował, patrząc wciąż na mnie. Kolor jego oczu strasznie mnie hipnotyzował. Cofnąłem się o parę kroków, zabierając swoją rękę. Bałem się, że zaraz się na niego rzucę. A nie chciałem wyjść na desperata.
- To świetny pomysł - chrząknąłem, gdy mój głos zrobił się troszkę za wysoki.
~~~~
Pół godziny później, szliśmy koło siebie z uśmiechami widniejącymi na naszych ustach. Poznawaliśmy się dalej. Nie sądziłem, że tak łatwo mogę stracić dla kogoś głowę. Myślę, że to wina tego uśmiechu, głosu, dołeczków... Całego Harry'ego.
Brunet w pewnym momencie złączył nasze dłonie, patrząc na mnie przez krótką chwilę, ale nie widząc mojego sprzeciwu mocniej ścisnął moją mniejszą rękę.
Zabijasz mnie sobą, Styles.
- Czyli przez dwa lata mieszkałeś w Los Angeles, ale nie spodobało ci się tamtejszy sposób życia i wróciłeś do pochmurnej Anglii? - powiedziałem niepewnie, streszczając to co mi wcześniej opowiadał.
- Tak Lou, coś jest w tym miejscu. Tu się najlepiej czuję - przyznał.
Poczułem, jak delikatnie palcem swojej dłoni kreśli kółka na mojej.
- Dobrze zrobiłeś. Kocham nasz kraj i tą pogodę. Nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej, nie lubię ciepła. Bardzo nie lubię ciepła - wzdrygnąłem się na samą myśl - Co innego z ciepłem, gdy drugie ciało mnie przytula. Louis to lubi - zaśmiałem się, na dobór moich słów.
- Zapamiętam. Tak na marginesie, ja lubię tulić - powiedział sugestywnie, przepuszczając mnie w drzwiach do średniej wielkości kawiarenki.
Usiedliśmy w rogu lokalu, oczywiście Styles, jak to Styles musiał odsunąć mi krzesło i pomóc usiąść mi na nim.
- Co chcesz? - spytał, stojąc nade mną.
Zagryzłem wargę.
- Obojętnie jaką kawę, byle by z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru - powiedziałem po chwili namysłu, uśmiechając się uroczo do bruneta.
- Okej, jakieś ciastko do tego? - zdjął z siebie kurtkę i przewiesił przez swoje krzesło.
- Zaskocz mnie Styles.
Harry się zaśmiał i poszedł do kasy, zostawiając mnie samego. Zdjąłem z siebie ciepłą bluzę i wyjąłem telefon z kieszeni, by sprawdzić, czy nikt nie próbował się ze mną skontaktować.
- Już jestem, już mnie zastąpiłeś telefonem? - uniósł brew, gdy schowałem swoją komórkę do kieszeni spodni.
- Może... Nudziłem się, jak mogłeś do tego dopuścić? - powiedziałem z udawanym oburzeniem, nie ukrywając małego uśmieszku.
- Wybacz mi księżniczko, chciałem tyko napełnić nasze żołądki słodkościami - udawana skrucha biła z jego głosu, kiedy usiadł naprzeciw mnie.
Poprawił swoje loki, w końcu zdenerwowany związał je w kucyka na czubku głowy.
- Czasem mam ochotę je ściąć - westchnął, opierając się wygodniej o krzesło.
Wypuściłem powietrze z ust.
- Nie waż się - syknąłem, pochylając się nad stolikiem - Kocham te loki, jeśli je zetniesz złożę pozew o rozwód - zignorowałem wzrok zaciekawionych osób i patrzyłem z wyzwaniem wypisanym w oczach na bruneta.
Zmrużył na mnie oczy.
- Dobra, nie zetnę ich - zaczął - Ale ty za to masz zostawiać swój zarost.
Uniosłem brew na jego słowa, siadając już normalnie.
- Ja... Em, lubię gdy nie jesteś ogolony? Znaczy bardzo seksownie wtedy wyglądasz, kurde... Brzmię jak jakiś debil - schował swoją głowę w dłoniach a ja nadal przeżywałem to, że ten Harry Styles, mój mąż, się właśnie speszył. Z myślą o mnie.
Chciałem coś sensownego powiedzieć, gdy przeszkodziła mi kelnerka niosąca nasze zamówienie. Harry zabrał ręce z twarzy i nadal lekko czerwony podziękował, gdy ta położyła dwa talerzyki z tiramisu i dwie kawy.
- To dobrze, że na ciebie działam - wziąłem łyżeczkę, którą zgarnąłem sobie trochę ciasta - Mogę pomyśleć o rzadszym goleniu się - mruknąłem, czując pyszny smak ciasta w buzi.
- Mam nadzieję, że rozpatrzysz to pozytywnie.
Siedzieliśmy w tej kawiarni jeszcze dobre kilkanaście minut, rozmawiając i poznając się. Czułem się bardzo dobrze w towarzystwie bruneta. Jego żarty mocno ssały, ale to nie powstrzymało mnie od śmiania się, a dumny uśmiech Harry'ego sprawiał, że jeszcze głośniej reagowałem na jego specyficzne poczucie humoru.
~~~~
I ten moment, gdy nie wiesz co dalej pisać XD Nie wiem kiedy next.
CZYTASZ
I do?
FanfictionLouis bierze udział w niecodziennym eksperymencie. Okładkę wykonała cudowna @Darrrow