Przeziębienie pozwoliło mi napisać ten rozdział i nie wiem, który raz to pisze w moich opowiadaniach, ale ja nie podejmuje się pisania smutów, bo nie czuję się z nimi dobrze. Tyle w tym temacie. :D
~~~~
Westchnąłem stojąc w kolejce po kawę. w sąsiadującym budynku od biura Harry'ego. Styles naprawdę dawał mi mało rzeczy do pracy, przez co dziwnie się czułem. Widziałem też, jak ludzie mojego męża co jakiś czas na spoglądali z ciekawością.
Jestem w stu procentach pewien, że wiedzą kim jestem dla loczka. Bo nigdy nie ukrywamy się z czułościami. Czy to w formie pocałunków, czy to też w formie przytulania.
Mimo, że to mój pierwszy dzień u niego w pracy, to już niektóre plotki trafiły do mojego ucha. Było to dla mnie bardzo śmieszne, jak ludzie plotkują na nasz temat różne rzeczy, które były całkowicie wyssane z palca i bez kompletnego ładu i składu. Ale co ja tam się znam.
Chrząknięcie wyrwało mnie z zadumy. Och, to moja kolej na zamówienie.
- Em, dzień dobry. Poproszę dwie czarne kawy, jedna z dwiema łyżeczkami cukru... Na wynos - mruknąłem, czując gorąco na policzkach.
Starszy mężczyzna, blondyn zaśmiał się tylko i zaczął wykonywać moje zamówienie. Eh. Styles nie dość, że chodzisz dziś jak kaczka, to jeszcze przez zamyślenie dajesz się na pośmiewisko.
Pokręciłem zrezygnowany głową.
- Sześć funtów - mruknął mężczyzna podając mi kubeczki z ciepłym napojem.
Skinąłem i podałem mu wyliczone pieniądze i wziąłem do ręki napoje w specjalnej tekturze na dole. Poprawiłem swoją kurtkę i wyszedłem z kawiarni. Szybko przeszedłem przez pasy na drugą stronę i pokierowałem się do dobrze już znanego mi budynku. Przepuściłem pierwszą kobietę, która jak widać miała coś do załatwienie w firmie Stylesa.
Wszedłem za nią i w wejściu ją wyprzedziłem. Mimo takiej małej drogi zmarzłem, chęć przytulenia się do męża była tak duża, że nie kontrolowałem swoich poczynań.
Nie pukałem przed wejściem do gabinetu Harry'ego. Wszedłem normalnie. Brunet pozwolił mi tak "beztrosko" poruszać po całym budynku.
- Skarbie? - zwróciłem uwagę zajętego mężczyzny na siebie.
Spojrzał na mnie znad rysunków, które wykonywał do najnowszego dużego projektu.
- Lou - uśmiechnął się, a ja położyłem kubki na stoliczku.
- Jesteś mocno zajęty? - potarłem o siebie zmarznięte ręce.
Londyn zaskoczył nas dziś tak zimną pogodę, wręcz mnie. Nie byłem na to zbytnio przygotowany, przez co nie byłem odpowiednio ubrany.
- Nie, właśnie skończyłem sprawdzać detale - odsunął fotel, by móc spokojnie do mnie podejść - Jesteś cały czerwony, dotknął mojego policzka - LouBear - zmrużył groźnie oczy, czując jak bardzo mam zimną mam skórę w tym miejscu.
- No przepraszam! - burknąłem i przytuliłem się do ciepłego ciała, ubranego w eleganckie ciuchy - Nie sądziłem, że dziś będzie tak zimno! - broniłem się, mówiąc w jego marynarkę.
- A mówiłem załóż moją bluzę - czułem, że wywraca swoimi zielonymi ślepiami - A ty uparty byłeś jako osioł.
- Twój osioł - jego silne ręce znalazły swoje miejsce na mojej tali.
- I tylko mój - odprężyłem się w jego ramionach - Chodź, napijmy się - odsunął mnie od siebie i pociągnął nas w stronę foteli, gdzie koło nich stał stoliczek z położoną kawą.
Usiedliśmy i wzięliśmy swoje napoje, które zaczęliśmy pić. Patrząc przy tym w swoje oczy. Lubiliśmy patrzeć na siebie, może to i było dziwne dla innych, ale dla nas idealne. Magiczne.
Naszą chwilę przerwało ciche pukanie, a po chwili w drzwiach pojawiła się twarz kobiety, którą wyprzedziłem wcześniej.
- Harry, mogę? - spytała swoim cichym, delikatnym głosem.
- Jasne, cześć Briana - odpowiedział, a ciemnowłosa kobieta weszła. Czemu czułem się tak dziwnie z jej obecnością?
~~~~~~
CZYTASZ
I do?
FanfictionLouis bierze udział w niecodziennym eksperymencie. Okładkę wykonała cudowna @Darrrow