Myślałam, że nie dokończę tego dzisiaj! Ale na moje szczęście udało się :D
- Tal Nick, Michael cię nie zje... Jak już połknie w całości - zaśmiałem się. Głowę miałem przechyloną, by przytrzymać telefon miedzy nią a ramieniem. Moje dłonie były zajęte przez zakupy.
Harry wysłał mi listę z rzeczami do kupienia, gdy wychodziłem właśnie z radia, zmuszając mnie przy tym na niechcianą podróż do sklepu. Miałem problem z otworzeniem drzwi, ale po wielu próbach udało mi się przesunąć ciemną powłokę.
- Łatwo ci mówić, ty już jesteś po ślubie. Bez tych wszystkich okropnych dodatków, jak na przykład oświadczenie się - marudził mi. Dość głośno to słyszałem, bo ucho miałem mocno dociśnięte do urządzenia.
Kopniakiem zamknąłem drzwi, o które po chwili się oparłem.
- Poczekaj chwilę... - poprosiłem, nim krzyknąłem na cały głos - Harold! Rusz tu do mnie swój płaski tyłek! - odczekałem chwilę, nim wróciłem do rozmowy - Bo ja to ja, a ty to ty. Louis ma łatwiej, a Nicky ma trudniej. Powinieneś do tego przywyknąć przyjacielu.
Usłyszałem zbliżające się kroki z czego się ucieszyłem. Ręce zaczęły mnie boleć od tego ciężaru.
- Jesteś bardzo miły - wyobraziłem sobie jak teraz wywraca oczami, za co go niemal od razu zganiłem - Spadaj Tomlinson, kończę pa.
Nim się rozłączył zdążyłem tylko krzyknąć:
- Jestem Styles, dupku!
- Jesteś, jesteś - nie wiem kiedy pojawił się przede mną Harry.
W moich ustach zrobiło się sucho, kiedy tylko spostrzegłem w co jest, a raczej w co nie jest ubrany brunet. A mianowicie zielonooki miał na sobie tylko dresy, które luźno zwisały na jego biodrach. Dzięki czemu miałem idealny widok na jego 'V" na dolnej części jego wyrzeźbionej klatki piersiowej.
Tatuaże na jego klatce piersiowej. Ramionach. Nie wiedziałem na co mam zwrócić najbardziej uwagę.
- Harry - wyrwałem się z zadumy - Pomożesz? - uniosłem delikatnie reklamówki. Moje ręce miały już dość.
Mężczyzna skinął i zabrał pakunki ode mnie.
Westchnąłem z ulgą biorąc telefon i w końcu prostując swoją głowę. Kark mnie trochę bolał przez wcześniejszą niewygodną pozę.
Poszedłem za brunetem, przyglądając się jego poczynaniom. Wszystko wyciągnął i rozłożył na blacie, by zaraz schować rzeczy do odpowiednich szafek.
- Następnym razem ty jedziesz na zakupy - zarządziłem - Wiesz ile szukałem tych wszystkich rzeczy w supermarkecie? Godzinę Hazz! Godzinę!
~~~~~~
Harry Edward Styles. Mój kochany mąż zabrał mnie na randkę do zoo.
Nie chciałem za bardzo iść do oceanarium, na moje szczęście loczek podzielał moją niechęć do tego miejsca. Zobaczyliśmy już misie, lwy, kangury i wielbłądy.
Nagle mój wzrok przyciągnął jedn z wybiegów. Złapałem mocniej dłoń Harry'ego i pociągnąłem go w tamtą stronę. Na moich ustach igrał duży uśmiech, nie przeszkadzało mi to, jak okropnie musieliśmy się przeciskać przez grupy ludzi. Czyli dzień jak co dzień w zoo.
- Louis? Gdzie ci się tak śpieszy? - spytał, jednak potulnie podążał za mną.
Zignorowałem jego pytanie. Odezwałem się dopiero wtedy, gdy stanęliśmy przy wielkich zwierzętach, które teraz zajadały się czymś.
- Żyrafy Lou, serio? - zachichotał, podeszliśmy jak najbliżej się da, Styles objął mnie a swoją głowę położył na moim ramieniu.
- Tak - zacząłem, relaksując się w jego ramionach - Chciałem porównać ile jest niższa żyrafa ludzka, od tej normalnej - powiedziałem poważnie, jednak uśmiech nie schodził z moich ust.
Przyglądałem się zwierzętom, które jadły nie przejmując się światem ich otaczającym. Ich w miarę krótkie ogony poruszały się. Nie przeszkadzali im nawet ludzie, którzy robili setki zdjęć.
- Miło - mruknął do mojego ucha - Ale przyznaj mój wzrost jest dobry... - pocałował mnie w szczękę na co zadrżałem.
Odwróciłem się w jego ramionach, swoje ręce ulokowałem na jego karku.
- Może tak, może nie - pociągnąłem za jego loki tak, że przechyliłem trochę jego głowę by móc złożyć taki sam pocałunek, jaki Harry złożył przed chwilą mi.
~~~~~~
Siedziałem przykryty ciepłym kocem na kanapie. W dłoni trzymałem kubek z parującą herbatą. Oglądałem jakiś serial. Nie przejmowałem się nazwą, bo i tak był to środek sezonu. Niemiłosiernie się nudziłem, Harry musiał pojechać o pracy. Jakaś sprawa niecierpiąca zwłoki. Czy coś takiego.
Usłyszałem jak mój telefon wibruje, z jękiem odłożyłem kubek z cieczą i sięgnąłem po przedmiot. Zdziwiłem się widząc na wyświetlaczu imię Gemmy. Odblokowałem urządzenie i wszedłem w wiadomości.
Uniosłem wysoko brwi, widząc treść wiadomości.
"Hej Lou! To już prawie półtora miesiąca z moim bratem! Mam nadzieję, że dobrze się trzymacie. W następny piątek przyjadę wszystko skontrolować. Z całą moją miłością xx"
CZYTASZ
I do?
FanfictionLouis bierze udział w niecodziennym eksperymencie. Okładkę wykonała cudowna @Darrrow