6

9.1K 733 403
                                    

- Harry zostaw - zaśmiałem się, gdy jego usta kolejny raz zetknęły się z moją skórą na szyi. Przecząc własnym słowom odchyliłem bardziej szyję, dając mu większe i lepsze pole do popisu. Moje ręce uczepiły się jego flanelowej koszuli. 

- Nie mogę - mruknął cicho, gdy skończył kolejną malinkę - Wszyscy muszą wiedzieć, że jesteś zajęty - jego głos był strasznie zaborczy, jego duże dłonie znalazły swoje miejsce na moich biodrach, które trzeba przyznać, że były lekko kobiece. Nie przeszkadzało mi to. Uważałem, że to jest w pewien sposób wyjątkowe. 

- Obrączka... Nie wystarczy? - westchnąłem, gdy mocniej zassał moją wrażliwą już skórę.

- Nie i żeby nie było, odprowadzę cię dziś do pracy - zapowiedział, odsuwając się ode mnie. Nie była to jakoś duża różnica. Zrobił to tylko po to, by móc mnie pocałować.

Mruknąłem z uznaniem, stając na palcach by było nam jeszcze wygodniej. Zamknąłem oczy delektując się bardziej jego ustami na swoich.

- W takim razie, musimy się zbierać - powiedziałem delikatnie, odsuwając się od jego malinowych ust, jak i silnego ciała.

- Niestety - wiedziałem, że był niezadowolony. Zwłaszcza, że nie miał kontroli i wglądu na to co się dzieje w radiu. Co mu się bardzo nie podobało i nieraz mi to już mówił. Dzięki czemu spostrzegłem, że Harry jest całkiem (bardzo mocno) zaborczy.

- Nie marudź, to tylko osiem godzin - zbeształem go - Ty też ostatnio zaniedbałeś pracę na rzecz mnie -  widziałem po jego minie, że chce się kłócić, więc szybko dopowiedziałem - Nawet nie próbuj się sprzeczać, obaj wiemy jak sytuacja wygląda.

- Może trochę, ale mam tyle pieniędzy, że mi to nie zaszkodziło w żaden sposób - wzruszył ramionami i podał mi moją kurtkę.

Sesja obściskiwania na korytarzu - Zaliczone.

Uśmiechnąłem się do niego i założyłem rzecz. Czekałem chwilę aż on się ogarnie i wyszliśmy z naszego domu.

- Teraz będziesz miał całe osiem godzin do nadrobienia - powiedziałem, wsiadając do czarnego samochodu, chwilę po mnie loczek usiadł na siedzeniu kierowcy.

- Masz rację, nadrobię trochę zaległości. To nie tak, że ta przerwa mi się nie przydała. Bo przydała. Teraz mam więcej pomysłów i różnych koncepcji w głowie - wyjaśnił, odpalając samochód.

Niecałe dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu. Harry jako przykładny mąż otworzył mi drzwi, przepuszczając mnie pierwszego do dużego, szklanego budynku. Czułem, że chce mnie odprowadzić pod samo stanowisko, by na końcu zrobić mały teatrzyk, który będzie mówić " Tomlinson...Znaczy, Styles jest mój. Wara od niego".

Nie powiem, podobał mi się ten plan.

Weszliśmy do windy. Nacisnąłem odpowiednie piętro i po chwili szliśmy do mojej sali, gdzie zapewne będzie mój szef. Ashton lubił mi uprzykrzać życie, ale za bardzo lubiłem tą pracę by się zwolnić. Z resztą stawka była tak imponująca, że mogłem wytrzymać irytującego przełożonego.

Nie myliłem się. Ashton siedział przy moim biurku. Patrzył na drzwi, przez które przeszedłem z swoim mężem. Ciemnooki zmarszczył brwi, spoglądając na dłoń Harry'ego, która była ulokowana na moim boku.

- Dzień dobry szefie - chrząknąłem. Niemal od razu poczułem jak loczek się spina, a jego ręka mocniej się zacisnęła na mojej skórze.

- Cześć Lou - wstał z mojego miejsca - Jeśli można wiedzieć, kto to? - wskazał pacem na bruneta, podchodząc do nas. Jego twarz nie wyrażała uczuć.

- Jestem Harry Styles, mąż Louisa Stylesa - dał nacisk na trzy ostatnie słowa.

Szok. To ta emocja pojawiła się jako pierwsza na starszej twarzy przełożonego. Cóż, w końcu będzie musiał się ogarnąć. Już nie jestem samotnikiem, bez partnera.

- Ja, em, gratuluję. Louis czemu nie powiedziałeś? Naszykowałbym jakiś prezent ślubny...

~~~~~

- Jeszcze raz dziękuję wszystkim i myślę, że jutro się normalnie spotkamy! - westchnąłem kończąc. Spojrzałem na swojego przyjaciela, który w kilu ruchach zakończył audycję. Byłem zmęczony, można powiedzieć, że trochę odzwyczaiłem się od tak częstego mówienia i wysilania się na mądrą, uszczypliwą odpowiedź do słuchaczy, którzy się z nami łączyli.

- Zmęczony co, wypadło się z wprawy - zaśmiał się Nick, szturchając mnie.

- Spadaj - fuknąłem, odsuwając go od siebie - Jak tam z Michaelem? - spytałem po chwili zaciekawiony.

- A dobrze, ostatnio poszliśmy do kina i na kolację - uśmiechnął się delikatnie, tak czule - Ten chłopak zawładnął moim sercem, Lou - westchnął szczęśliwie. 

Wstałem i przytuliłem swojego przyjaciela.

- Cieszę się, że w końcu ktoś zawładnął twoim zimnym sercem - odsunąłem się  od niego z chichotem, cudem unikając pięści Nicka.

- Wal się, lepiej powiedz jak tam sytuacja z Harrym - poruszał sugestywnie brwiami.

- A bardzo, bardzo dobrze - delikatnie odchyliłem głowę, eksponując oznaczenia - Wręcz idealnie...

~~~~

Nie zanudzam?


I do? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz