Spróbowałam poruszyć członkami. Udało się. No, czyli rzeczywiście nie był to paraliż senny. Różowe włosy rzeczywiście omiatały moją twarz i należały do Szayela... DO SZAYELA, tego owianego złą sławą zboka!
- Ja pierdolę! – krzyknęłam i wymierzając liścia perwersowi, zwaliłam go na podłogę – O chuj ci chodzi? Zgwałciłeś mnie!
- Zawsze przecież przed tym ostrzegam. – Szayel wzruszył ramionami. Dopiero teraz zobaczyłam, że jest nagi. W Sumie nic nowego , często chodził nagi twierdząc, że tak czuje się bardziej wolny.
- Weź spieprzaj mi stąd, zanim zrobię ci ze szczęki wieszak na jelita!
Drzwi mojego pokoju gwałtownie się otworzyły i wbiegł Grimm z żelazkiem, jednocześnie ciągnąc za sobą Ulqa. Hm, a więc ktoś się jednak nad nim zlitował i go rozwiązał.
- Który to? – zapytał rozglądając się i trzymając żelazko w pogotowiu – Komu zajebać?
A potem zobaczył nagiego Szayela na podłodze i opuścił swoją śmiercionośną broń.
- Ale molesta. – rzekł i spojrzał na jak zwykle półmartwego Ulqa – Spylamy stąd.
Czwarty tylko westchnął i złapał Grimma na za nadgarstek, żeby ten puścił jego piżamę. Wrzawa zwabiła też Nnoita, którego pokój był nieopodal.
- Kurwa mać. – ziewnął – Co tu się odpierdala? Spać nie można.
- On. – wskazałam na Szayela – Chciał mnie zgwałcić.
- Dobra, byle było cicho.
- Nnoitra, ty synu brzydkiego wielbłąda. – odezwał się Grimm – Weź się tak nie spinaj, bo ci żyłka w dupie pęknie.
- Grimmjow, ty jebana ofiaro dziurawego kondoma...
- No, już, już, uspokójmy się wszyscy. – Szayel podniósł się z podłogi – Nie ma co się ekscytować. Nic się nie stało, tylko badania przeprowadzam.
- Kurwa się wyspać nie można, bo raz drą mordy, a raz się pieprzą... - mruknął nadal poirytowany Nnoit
- Jakie niby badania? – zapytałam ignorując Nnoita – Ginekologiczne?
- Jest prawie czwarta nad ranem. – wtrącił Ulqu – Róbcie sobie co chcecie. Jak dla mnie, to możecie się tu gwałcić i zabijać. Ja idę spać. Do jutra.
- Ulqu ma rację. – powiedziałam rzeczowo – Bierzcie stąd tego fajfusa, a ja idę spać. Dobranoc.
Naciągnęłam opaskę z powrotem na oczy i podciągnęłam kołdrę pod brodę.
- No nara. Chodź, Szayel, zanim cię tu przerobią na mielonkę. – mruknął Grimm i wyszedł z pokoju.
Reszta nocy upłynęła stosunkowo szybko i spokojnie. Kiedy zadzwonił mi budzik, westchnęłam ciężko i boleśnie. Jakieś dziesięć minut później ktoś walnął w moje drzwi. Oczywiście był to tylko Nnoit, który nie wiedzieć czemu robił to codziennie rano, jakby chciał być bohaterem, dzięki któremu nie zaśpię na śniadanie.
- Nie śpię, kurwa! – krzyknęłam w odpowiedzi
Przed kiblem tradycyjnie ciągnęła się kolejka, ale o dziwo dzisiaj nie było tak tragicznie. Zdążyłam się ogarnąć na czas i razem z pozostałymi udałam się do Sali Zebrań na śniadanie. Była dziewiąta. Zajęłam swoje stałe miejsce między Aizenem a Grimmem. Nigdy nie podobało mi się to miejsce. Nie chciałam siedzieć tak blisko Aizena. Czułam się obserwowana. Ale nikt nie chciał się zamienić ze mną miejscami, więc tak już zostało.
CZYTASZ
Espada Parody || Tom I
FanfictionPerypetie Pesadilli Creciente i Teamu of Espada. Las Noches od strony, jakiej nie znacie...jakiej nie chcieliście znać... Odrzućcie logikę i wszelkie ograniczenia. usiądźcie wygodnie z kielichem ulubionego trunku i pozwólcie porwać się wirowi wydar...