016|| Psychol z kamerą

16 0 0
                                    

- Długo jeszcze będziesz się szlajać? – aksamitny głos Nnoita rozbrzmiewał z głośnika mego Szajsunga

- Oh, Nnoit. To ty. Witaj. – powitałam go ciepło i pogodnie. Cóż mogła ta jednooka morda chcieć? Jakiś czas temu rozstaliśmy się na korytarzu Las Noches po audiencji u Aizena dotyczącej jego wesołego tramwaju. A ja zgodnie z poleceniem udałam się, by zlikwidować grupkę gówniarzy, którzy szwendali się odrobinę za blisko tramwaju pełnego zwłok.

- Robotę miałam, na chuj mie dzwonisz? - dodałam, zadowolona, że w niespełna godzinę udało mi się załatwić sprawę. Myślałam, że będzie gorzej i że nie znajdę tych debili, ale na moje szczęście postanowili udać się na wagary do parku, by wychylić po nielegalnym piwie. W końcu byli nieletni. I pewnie najebani już po jednym browarze. Tak czy siak, szybko poszło i miałam właśnie wracać. Zapytacie pewnie: co zrobiłam ze zwłokami? Cóż. Kiedyś miałam w zwyczaju staranne pozbywanie się ich: zakopywanie, zatapianie lub rozczłonkowywanie. Potem zaczęłam transportować zwłoki np. pod ich dom rodzinny lub miejsce pobytu znajomych, a niech się martwią co z tym dalej zrobić. Ale za dużo było z tym zachodu, więc zaczęłam zostawiać ciała tak, jak leżały. Nadal czasem się ich jakoś pozbywam albo zostawiam, by zajęły się nimi służby porządkowe. To zależy. Tym razem jednak były to cztery ciała – a zatem pozbycie się ich zajęło by za dużo czasu i wysiłku. A ja jestem raczej leniwa. Ale o czym to ja...? A, tak. Nnoit zadzwonił.

- Dobra, pierdolę. – Piąty zaczął się irytować – Aizen kazał mi zadzwonić, bo mnie spotkał na korytarzu w drodze do kibla, ale wyjebane.

- Dobra, dobra, nie świruj. Czego dusza pragnie?

- A jak myślisz? Aizen zwołuje jakieś zjebane zebranie za pół godziny.

- Co? Jestem na drugim końcu miasta, w tym parku, w którym kiedyś nas zaatakowano paralizatorami! Musisz po mnie przyjechać.

Nawet kutas nie zaszczycił mnie prostym „spierdalaj", tylko od razu się rozłączył. Chwilę potem jednak raczył w swej dobroci wysłać mi sms o treści „Tesla zaraz tam przyjedzie". No, to przynajmniej miałam mieć podwózkę.

Ah, naiwna byłam, bo spodziewałam się samochodu. Przydupas Nnoita przyjechał jebanym tandemem koloru dojrzałych malin. Zatrzymał się koło mnie i patrzył na mnie tępym wzrokiem.

- Pięknie. – mruknęłam, ale widząc, że wierna suka Nnoita nie zaszczyci mnie nawet słowem, usiadłam na tylnym siodełku i pojechaliśmy. Nie muszę chyba mówić, że wybór roweru był bardzo debilnym posunięciem zważywszy na obecność znacznej ilości piasku, która znajduje się w pustynnej części Hueco Mundo, tam gdzie Las Noches, W tamtym momencie byłam całkowicie pewna, że to głupi pomysł Nnoita, mający na celu mnie upokorzyć.

I kiedy szliśmy tak z Teslą przez piaski, niosąc tandem, blondas w końcu się odezwał.

- Nnoitra-sama chyba jest wkurzony. – powiedział gdzieś przed siebie

- Jak zwykle. – wzruszyłam ramionami, nie wiedząc, co w tym takiego niezwykłego

- Skasowałem mu konta na portalach randkowych.

No i co kurwa z tego? Już chciałam zapytać. Ale z drugiej strony, nie chciałam spłoszyć chłopca, który się w końcu przede mną otworzył. Z jakiegoś bowiem powodu pałał do mnie urazą, by nie powiedzieć z trudem powstrzymywaną nienawiścią. Było to widoczne głównie w momentach, kiedy z Nnoitem prowadziliśmy w miarę normalną rozmowę, niemal przyjacielską (czyli bez obrzucania się wyzwiskami i rzucania bluzgami na prawo i lewo). No, ale wróćmy do tematu. Postanowiłam kontynuować, żeby może zbudować jakąś namiastkę wspólnej relacji lub szacunku. Bo niby ma się takie rzeczy w dupie, ale jak potem sobie uświadomisz, że nikt w Las Noches cię nie lubi, to nie można liczyć nawet na takie przyjacielskie gesty, jak dostarczenie rolki srajtaśmy, kiedy jest najbardziej potrzebna. A ludzie, którzy się przyjaźnią lub chociaż szanują, dostarczą srajtaśmę, kiedy jest potrzebna.

Espada Parody || Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz