009|| A mama mówiła, żeby nie zadawać się z idiotami

150 7 0
                                    


A zatem powtórzmy: nie było dobrze. Psychol nie przestawał czupać czupsa, dopóki nie zaspokoił swojej zboczonej rządzy. Dziwnie ogromna ilość życiodajnej (i to dosłownie) substancji osiadła mi na włosach, a nawet na twarzy. Trochę też poleciało na Nnoita, który darł się, jakby ze skóry go obdzierano. A tak naprawdę po prostu panicznie bał się zarazić gejostwem. Lub, jak sugerował później Ulqu, zwyczajnie bał się, ze jego kryptogejostwo wyjdzie na jaw.

- O żesz kurwa mać! – krzyknęłam, kiedy było po wszystkim – Tfu, ja pierdole, mam to w ustach! I w nosie!

Grimm nie posiadał się z rozbawienia. Zanosił się szyderczym śmiechem wytykając nas palcami. Obiecałam sobie, że kiedy stąd wyjdziemy, zatłukę go szczotką do kibla.

- Grimmjow! – krzyknęłam i aż się oplułam – Jak cię dorwę, to zakopię cię tak głęboko, że nawet nie będzie czuć, jak śmierdzi od ciebie gównem!

- Wątpię. – odparł Grimm emanując pewnością siebie – Jesteś tylko pomiotem chińskiego taksówkarza i na dodatek masz spermę na twarzy.

- On ma rację. – mruknął do mnie Ulqu – z tą spermą w sensie.

- Nie będę kłamał. – dodał Szayel – Podnieciło mnie to.

- A Nnoit ma spermę we włosach, ale jemu to już nie wypominacie. – obruszyłam się

- Spokojnie. I na niego przyjdzie pora. – rzekł Ulqu, co zabrzmiało nieco złowieszczo

- Wcale nie jestem pedałem! – krzyknął nagle Nnoit. Miał obłęd w oczach

- A czy ktoś coś mówi? – zapytałam, odwróciwszy się do niego

- Nie, ale widzę, jak się na mnie gapisz. Jak na jakiegoś pedała.

- Nnoitra-kun, nie bądź homofobem, bo ktoś nas za to sklepie. – ostrzegł Szayel

- Nie jestem homofobem, bo ja się nie boję pedałów. Ja po prostu ich nie znoszę. I weź spierdalaj z tą twoją poprawnością polityczną czy jaki chuj.

Grimm nadal nie okazywał nam ani trochę współczucia czy wsparcia. Zero chęci pomocy. Po prostu tak siedział tam na krześle, z wyrazem satysfakcji wymalowanym na twarzy. Jakby to była jakaś zemsta za coś. Ale, kurwa, za co? Z drugiej jednak strony, powszechnie wiadomo było, że Grimmowi zawsze marzyła się władza. Czasem nawet nazywał się królem Hueco Mundo, ale każdy tylko czuł politowanie i nikt nie wyprowadził go z błędu. No to mu w końcu odjebało. Szkoda tylko, że nie spodziewał się sążnego wpierdolu, który miał zostać mu spuszczony w momencie, kiedy udałoby nam się stąd wyjść w miarę nienaruszonym stanie. Oczywiście tylko cieleśnie, bo nasza psychika mogła ulec uszkodzeniu. Zaiste było to niesamowicie upokarzające zdarzenie i wolałabym, żeby się nie wydało, gdyż jeśli kiedykolwiek wyda się, że członkowie Espady siedzieli związani skakankami przez pacjentów zakładu zamkniętego... I na dodatek ktoś się na nich spuścił...To ja pierdolę. Konsekwencje mogłyby być opłakane. Aizen na pewno by nam tego nie darował. Ale chuj z nim. Opinia publiczna i szmatławce przeciągnęli by nas koniem po betonie. Lepiej niż w piosence Golców. W tym więc momencie stwierdziłam, że nie można tak po prostu siedzieć na dupie i czekać na zbawienie, bo: a) ono miało nigdy nie nadejść, b) miałam spermę na twarzy i włosach, i c) był czwartek, a w czwartki w Las Noches na obiad była pizza.

- Słuchajcie. – powiedziałam półszeptem – Wstajemy. Spierdalamy stąd.

- Ale jak chcesz to zrobić? – zapytał Ulqu

- Nie wiem. Chciałam was tylko zmotywować. Liczyłam, że Szayel coś wymyśli.

Tak więc, nie mieliśmy nawet planu. Nawet zalążka pomysłu. Ale mieliśmy Szayela. A on zawsze potrafił nas wyciągnąć nawet z najgorszego gówna. Także i tym razem liczyłam, że błyśnie jakimś pomysłem na miarę Koperfilca... yy... Copperfielda.

Espada Parody || Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz