006|| Militarny dżołk

149 6 0
                                    

Trochę zdziwiliśmy się widząc rysujące się w ciemności sylwetki nieznajomych postaci.

- A trzeba było zostać w domu i oglądać pornosy – westchnął Szayel przyciągając bliżej reklamówki z zakupami z sex shopu

Gdzieś dalej włączyły się światła. Zawarczał silnik. A zatem przybysze przyjechali samochodem.

- No, to zgarniamy was. – powtórzyła postać i jej towarzysze bezceremonialnie obezwładnili nas paralizatorami. Widzieliśmy tylko jak coś błysnęło, a potem ból eksplodował w nas jak przypadkowy islamista na stacji metra.

Drgając zwaliliśmy się na ziemię. Musiało to bardzo zabawnie wyglądać i zaśmiałabym się, gdyby prąd przestał wbijać w moje ciało setki igieł.

Może trwało dziesięć sekund, może pięć minut, a może tydzień, zanim przestali nas torturować tym zjebanym prądem (kopnął cię prąd? Kopnij i jego!). Postać, która dopuściła się tego wysoce niestosownego czynu (no bo czy to tak wypada na dzień dobry potraktować kogoś paralizatorem?), odsunęła się o dwa kroki, wdeptując ciężkim butem w psie gówno.

- A może by tak, mimo wszystko, zacząć od „cześć"? - zapytałam podnosząc się z ziemi i otrzepując spodnie

- Zgarniamy was. – powtórzyła postać, mając mnie w dupie

- Co, ale dlaczego? – zapytał Szayel zbolałym głosem

- O ty kurwu. Zaraz ci przypierdolę. – wysapał Nnoit szykując pięści do ataku

- Jeszcze raaaz! – ucieszył się Grimm

Kiedy stanęliśmy już na nogach, pomyślałam, że to pewnie przez ten zgubiony czołg. Że dosięgła nas kara. Cóż, ja zawsze spodziewam się najgorszego, więc i tym razem miałam przed oczami najgorsze scenariusze. Już aż czułam jak będą nam wpychać rozgrzane do białości pogrzebacze do jelita grubego. Albo jak umieszczą nas pod prysznicem z czarnoskórymi osiłkami i każą podnieść mydło. Albo jak będą nas obdzierać żywcem ze skóry. Może to i nonsens, no ale to uwierające uczucie „A co, jeśli...?" jednak pozostawało. Zawsze tak jest.

- Zrobię z was mężczyzn. – odezwał się atakujący nas wcześniej koleś

- Przeżywam dziwne deja vu – zamyślił się Szayel

- Zabieramy was. Z racji tego, że jesteście naszymi czołgistami, musicie przejść ostre wojskowe szkolenie. Będzie takie ostre, że wam jelita poskręca i zawiąże w kokardkę.

- Co....? – zdziwiłam się – Ale... co?

- Ty chyba sobie w kulki lecisz. – mruknął Ulqu – Ja nigdzie nie idę. Nikt nie może mnie zmusić.

Po tym wyznaniu znowu błysnęło na niebiesko i Ulqu zwalił się na ziemię powalony paralizatorem.

- Ktoś ma jeszcze jakieś uwagi?

Milczeliśmy.

- A zatem dobrze.

W ciemności nic nie widzieliśmy, ale musiał dać jakiś znak swoim ziomkom, bo usłyszeliśmy więcej kroków stawianych przez ciężkie buciory

Przemknęło mi przez myśl, że to musi być tylko jakiś wkręt i zaraz na pewno zza krzaków wyskoczy jakiś gościu z kamerą, krzycząc „mamy cię!". Więc czekałam, psychicznie przygotowując się na wystąpienie w telewizji, jednak nic takiego się nie stało. Zamiast tego kilku kolesi, którzy uprzednio wyszli z samochodu, otoczyło nas. Po charakterystycznych małych, niebieskich błyskawicach świecących w ciemności widać było, że każdy uzbrojony jest w paralizator.

Espada Parody || Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz