Nikt nie zadawał pytań pod tym opowiadaniem... heh dalej nic o mnie nie wiecie. (Jestem Anonimowa jak mało kto) Ale co do ważniejszych rzeczy to znajdziecie je w notce na dole! ⬇️⬇️⬇️
On dalej nie reaguje. Tylko wpatruje się w kartkę zaszokowany. Staram się go ignorować i wracam do pisania.
Tak jak planowałam dołączyłam do zwiadowców. A ty miałaś w tym swój udział. Za każdym razem gdy było mi źle, gdy zaczynały się wątpliwości, przypominały mi się spokojne i cudowne chwile które razem spędziłyśmy. Mam nadzieje, że o mnie nie zapomniałaś. Bardzo chciała bym cię jeszcze raz spotkać, przytulić i już nigdy nie wypuścić. Za dwa tygodnie wyruszam na pierwszą wyprawę. Chciałabym spotkać się z tobą przed moim wyjazdem. Albo przynajmniej cię zobaczyć. W środę o godzinie dziesiątej będziemy wyjeżdżać. Jeśli chcesz to przyjdź
Ahh! Ten tekst jest do bani! Zgniotłam kartkę i cisnęłam ją do kosza na śmieci. Chociaż może początek był całkiem dobry. Może powinnam wprowadzić tam kilka zmian i będzie całkiem dobrze? Ale kapral mnie rozprasza, i ta jego mina. Znów się do niego odwracam.
- Kapralu. Mogę wiedzieć czego potrzebujesz? - Pytam lekko zdenerwowana. On dalej nie odpowiada. Klepie go lekko po policzku, dopiero wtedy reaguje.
- Ja... niczego. - Mówi prostując się.
- Kapralu, nie reagował pan na moje słowa. Jedynie obserwował pan co robię. Po co? - Pytam wzdychając.
- Ten list... . - Znowu urwał.
- Jak już wcześniej mówiłam to jest prywatna korespondencja. Więc jeśli niczego kapral nie potrzebuje to prosiła bym by opuścił pan mój pokój. - Odpowiedziałam i wzięłam kolejną kartkę papieru.Kochana Amelio
Dawno się nie widziałyśmy, przepraszam, że przez te trzy lata nie napisałam ani słowa. Tak jak planowałam dołączyłam do zwiadowców. A ty miałaś w tym swój udział. Za każdym razem kiedy było mi źle lub kiedy traciłam wiarę, przypominałam sobie ciebie. Ciebie i mnie, nasze wspólne chwile. Te dobre i te złe. Ale w szczególności te dobre, na przykład wtedy kiedy planowałyśmy uciec do podziemi i tam żyć. Żyć tam razem bez tytanów. Niedługo znów będziemy mogły się zobaczyć. Najchętniej to już teraz przytuliłabym cię mocno i już nigdy nie wypuściła. Niestety to niemożliwe.
- Podziemia? - Głos kaprala drżał. - Chciałaś zamieszkać w podziemiach? - Nie odwróciłam się, podniosłam tylko głowę i odpowiedziałam.
- Tak. - Krótka beznamiętna odpowiedź. Wróciłam do pisania, ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić poczułam dłoń kaprala na moim ramieniu. - Co? - Zapytałam zdenerwowana jego zachowaniem.
- Podziemia to złe i mroczne miejsce. - Mówi drżącym głosem.
- Skąd to kapral wie? - Pytam podejrzliwie.
- Po prostu wiem. - Wracam do pisania.Za dwa tygodnie.
- Kapralu, którego dnia dokładnie wyjeżdżamy? - Pytam odwracając głowę w jego stronę.
- Czwartek. - Odpowiada. Dziwne, myślałam, że to była środa.
- Dziękuje. - Mówię i wracam do pisania.Za dwa tygodnie w czwartek, o godzinie 10 mamy zbiórkę ale zapewne będziemy mieli chwile czasu. Jeśli chcesz to przyjdź się zemną spotkać. Zrozumiem jeśli tego nie zrobisz. Zrozumiem jeśli o mnie zapomniałaś. Zrozumiem wszystko, ale jednak bardzo mi zależy. Pamiętaj, że nie ważne co się wydarzy ja zawsze będę cię kochać maluchu. Nawet jeśli zginę to i tak zawszę będę cię strzec. Tak jak obiecałam wtedy przy kominku.
Twoja na zawsze HannaNie jest to może dzieło sztuki ale jednak coś napewno. Podczas pisania, po moich policzkach spływały ciepłe łzy. Naprawdę za nią tęsknie. Przez to wszystko prawie zapomniałam o kapralu który cały czas wisi mi nad ramieniem. Pośpiesznie odwracam kartkę i spoglądam na kaprala. Jego obecność zaczyna mnie z lekka przerażać. Moje oczy wędrują do zegara na ścianie. Minęło już dwie godziny. Nie wiedziałam, że napisanie listu może zająć aż tak dużo czasu. Dwie godziny na pisanie listu.
- Idę się przejść. Idzie kapral zemną? - Dlaczego to powiedziałam. To był zwyczajny odruch byłam przygotowana na odmowę ale Levi kiwną tylko głową na znak, że się zgadza. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Uznałam, że niczego nie potrzebuje więc wyszłam z pomieszczenia. Kapral szedł obok mnie. Wyszliśmy na zewnątrz, niewiem dokąd idę. Po prostu przed siebie. Nogi poniosły mnie do stajni. Skorzystałam z okazji i dałam Dragonowi marchewkę.
- Rozpieszczasz go. - Zauważył Levi.
- Możliwe. - Odpowiedziałam obojętnie. To mój koń, mój przyjaciel.
- Pff - Jego słynne Pff. Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego.
- Czego szukałeś w moim pokoju? - Zapytałam prosto z mostu.
- Ciebie. - Odpowiedział patrząc mi w oczy. Staliśmy tak przez chwilę.
- Erwin mnie szukał? Raczej wątpię byś sam z siebie chciał się zemną spotkać.Ehh... nawet nie wiecie jak ciężko mi było nie przekroczyć 1000 słów. Postanowiłam nie pisać rozdziałów dłuższych bo... bo sama niewiem dlaczego ale tak chce. Zapewne gdzieś po drodze o tym zapomnę i napiszę coś długiego na 3000 słów... tak to nie jest dla mnie problem. Jestem jedną z tych nielicznych (Lub licznych) osób które wenę mają jako najlepszą przyjaciółkę, która czasem jest wredna i pomaga tworzyć bardzo złe opowiadania. Chociaż zemną to nigdy nic nie wiadomo. A jeśli chodzi o ważne to ta historia jest już w całości napisana i będzie miała 21 rozdziałów plus epilog. Planuję napisać jeszcze jedną część do tej opowieści ale to w dalekiej przyszłości bo teraz zajmuję się innym opowiadaniem z SNK. Planuję go opublikować po tym jak ta opowieść dobiegnie końca. No chyba, że ładnie poprosicie w komentarzach. (Autorka jest zła Xd) Tja... spojlery... . Ale ja już kończę z tymi informacjami bo zaraz będą dłuższe niż samo opowiadanie!!! To papa kochani!!
![](https://img.wattpad.com/cover/123150674-288-k741597.jpg)
CZYTASZ
Attack on titan: Jedyna ochotniczka || Levi x OC (zakończone)
FanfictionProste zadanie, wyjechać i wrócić. A przynajmniej tak im się wydaje. Ale co córka byłego zwiadowcy myśli o wyprawach? Że, to krok ku wolności! Osoba która zadrwiła ze śmierci powinna chyba unikać wrażeń. Ale ona jest inna, jest silna, jest wojownicz...