Yey kolejny rozdzialik! Swoją drogą chcielibyście specjał świąteczny?
- W takim razie dlaczego tu jesteś? - Pytam smutno.
- Bo chce. - On tak na serio czy tylko udaje? Zrobiło mi się ciepło na sercu a w żołądku poczułam ucisk. Co to za uczucie? Takie przyjemne. Ten ucisk w żołądku to pewnie dlatego, że jestem głodna. Spoglądam na zegarek. Naprawdę rozmawialiśmy tak długo? Jest już trzecia czy mi się tylko wydaje? On jest tu o tak późnej porze. Jutro będzie zmęczony.
- Powinien kapral już iść. - Mówię a Levi wyraźnie smutnieje. Czy on chce tu zostać? Jak długo? - Powinien się kapral wyspać. Jest już późna godzina. - Mówię spokojnie wskazując na zegar. - Chyba, że... - Zaczynam ale momentalnie staje się cała czerwona. Nie mogę tego powiedzieć.
- Chyba, że co? - Pyta podnosząc jedną brew.
- Nie nic, to głupie. - Próbuje się wyplątać z tej sytuacji ale widząc minę kaprala wiem, że nie wygram tej bitwy. Wzdycham głośno. - Chyba, że mógłby kapral spać tutaj, zemną. Ale jak już mówiłam to głupi pomysł. Przepraszam, że wogule o tym pomyślałam. - Tłumaczę i patrzę wyczekująco na chłopaka. On uśmiecha się lekko i kładzie się obok mnie. Co? Jak? Dlaczego? Nie powinien, znaczy wiem, że sama to zaproponowałam ale jednak to tylko głupi pomysł.
- Nie przepraszaj. To całkiem dobry pomysł. - Czerwienie się. - Mogę mieć na ciebie oko w każdej chwili. - Aha, więc o to chodzi. Przez chwilę miałam inne obawy.
- Nie będzie kapralowi zimno? - Pytam gdy zauważam, że się nie nakrywa.
- Nie. Po twoich wcześniejszych reakcjach uważam, że to by było dla ciebie... hmm... trudne? Straszne? Stresujące?
- Przesadzasz. - Mówię i jednym płynnym ruchem okrywam go kołdrą. Może to nie był aż tak dobry pomysł. Serce wali mi jak szalone a ręce trzęsą. Przypominają mi się straszne chwile z dzieciństwa kiedy Lennard mnie odwiedzał a rodziców nie było. Oddech przyśpiesza. Staram się zachować spokój. Wdech, wydech, wdech, wydech. Dlaczego to nigdy nie działa!
- Spójrz na mnie. - Szepcze chłopak i podnosi moją głowę tak bym widział jego oczy. - To ja Levi. Nic ci nie zrobię, przysięgam. Jestem tu dla ciebie, malutka.- Szepcze mi do ucha. Nie wiedząc co ze sobą zrobić przysuwam się do niego bliżej. Czuje bijące od niego ciepło i zastanawiam się jak on to robi. Czy obdarza tym ciepłem też inne osoby? W prawdzie nigdy nie widziałam żeby kapral kogoś przytulał. Ale w korpusie jest zakaz związków. Sam Erwin wymyślił tą zasadę. Moi rodzice chyba ją złamali ale nie jestem tego pewna. Byli razem na długo przed mianowaniem Erwina na kapitana.
- Levi, co się stanie jeśli ktoś złamie jakąś zasadę? - Pytam będąc zbyt ciekawa aby to przemilczeć.
- Którą konkretnie? - Podnoszę wzrok i zauważam, że chłopak mi się przygląda. W jego oczach widzę cień niepewności. Czyżby te tematy były zakazane? Nikt nas przecież nie podsłuchuje. Cuż zaczęłam już temat niema sensu teraz kończyć. A zresztą moja ciekawska osobowość wygrywa.
- Tą o zakazie związków w korpusie. Zastanawiam się jak było z moimi rodzicami.
- Z tego co wiem dostali zakaz okazywania uczuć publicznie i byli rozdzielani na każdej misji. - Wyjaśnił.
- A ty? Jesteś w kimś zakochany? - Wiem, że powinnam ugryźć się w język.
- Sam niewiem. Jest taka jedna na której mi zależy ale nie nazwał bym tego miłością. Bardziej przyjaźnią. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. - Wyjaśnił i objął mnie delikatnie.
Wtuliłam się w jego ciepły tors. - A ty? - Zapytał gdy już prawie zasypiałam.
CZYTASZ
Attack on titan: Jedyna ochotniczka || Levi x OC (zakończone)
FanfictionProste zadanie, wyjechać i wrócić. A przynajmniej tak im się wydaje. Ale co córka byłego zwiadowcy myśli o wyprawach? Że, to krok ku wolności! Osoba która zadrwiła ze śmierci powinna chyba unikać wrażeń. Ale ona jest inna, jest silna, jest wojownicz...