*Levi*
Śpiąca Hanna. Nie mogłem się powstrzymać i chciałem pocałować ją delikatnie w nos. Tylko, że podczas tej czynności zdarzył się mały wypadek. Śpiąca dziewczyna gwałtownie uniosła głowę i pocałowałem ją w usta! To nie tak, że nie chcę ale wiem, że ona się budzi.
*Hanna*
Otwieram oczy i widzę jego twarz tak blisko mojej. Całujemy się, a raczej on mnie całuje.
- Ja przepraszam! Chciałem tylko dać ci małego buziaka w nos ale ty się poruszyłaś i trafiłem w twoje usta. - Zaczął się tłumaczyć. To na swój sposób urocze. Zaczęłam się śmiać, tłumaczący się chaotycznie kapral to rzadki widok. Kapral wyraźnie odetchną widząc mój śmiech. Postanawiam nie wspominać więcej i tej scenie.
- Jestem głodna. - Mówię wzdychając i łapie się za brzuch.
- Zjadłaś wczoraj więcej niż cały oddział razem! Jak możesz być głodna! - Dziwi się.
- Wcale nie. - Mamroczę. - Skoro jestem częścią oddziału to jak mogłam zjeść więcej? - Unoszę lekko brwi. Wiem o co mu chodziło ale jednak lubię się z nim droczyć. Jest wtedy taki uroczy.
- Nie zrozumiałaś. - Wzdycha.
- Nie ważne! Teraz ma kapral się koło mnie położyć i przytulić. - Żądam.
- Kanapa jej zbyt mała. - Tak wiem o tym głupku.
- Masz to zrobić. - Posyłam mu moje groźne spojrzenie. On tylko wzdycha i kładzie się obok mnie. Obejmuje mnie i sprawia, że plan mojej zemsty staje się niemożliwy. To on teraz leży przy oparciu a ja na brzegu. Trzyma mnie rękami i nogami abym nie spadła.
- Zadowolona? - Pyta a ja robię coś bardzo głupiego.
- Głupek. - Mamroczę. Ja naprawdę powiedziałam to do kaprala. Moja śmierć jest już bliska.
- Co proszę? - Pyta wpatrując się we mnie tym przerażającym wzrokiem.
- Ja... przepraszam kapralu! - Krzyczę wciskając twarz w jego tors.
- Czeka cię kara. - Mówi groźnie. Proszę tylko nie szczoteczka. Nie chce sprzątać wszystkiego szczoteczką do zębów. Błagam nie każ mi sprzątać nią toalety. Wszystko tylko nie to! Ręka kaprala wędruje do mojej szyi i zaczyna mnie tam łaskotać! Śmieję się bezopamiętania kiedy on zaczyna mnie łaskotać po całym ciele.
- Proszę przestań, kapralu. - Mówię między falami śmiechu.
- To twoja kara żołnierzu.
- Proszę, zrobię wszystko! - Błagam go ciągle się śmiejąc. On na szczęście przestaje a ja spycham go z sofy przez co chłopak ląduje zdezorientowany na podłodze.
- Za co to? - Pyta wpatrując się we mnie. Wzdycham.
- Za kazanie mi sprzątać szczoteczką do zębów, za pocałunek, za niszczenie moich planów odnośnie zemsty i za łaskotanie mnie. - Wymieniam kolejno. - I za to co kapral wyprawiał w moim śnie. - Dodaje i odrazu rumienie się rozumiejąc co powiedziałam.
- Zemsty? - Pyta obojętnie.
- Ja... - Wzdycham. - Tak. - Mówię tylko i wstaje. Dalej jestem w pidżamie, mojej dziecinnej pidżamie. No cóż nie rosłam od bardzo dawna więc nie musiałam kupować nowej.
- Za zrzucenie mnie z łóżka również czeka cię kara.
- Jakiego łóżka? To jest sofa kapralu. - Tłumaczę mu jak małemu dziecku.
- Nie ważne. Lepiej przygotuj się na najgorszą karę w życiu. - Mówi z wielkim chytrym uśmiechem.
- Nie! Błagam tylko nie każ mi sprzątać toalety szczoteczką do zębów! - Klękam przednim.
- Nie jestem aż tak okrutny. Chociaż... - Klęka przede mną tak by nasze twarze były na równej lini. On tak nagle mnie całuje. Nie jest to małe cmoknięcie tylko prawdziwy pocałunek. Odpycham go od siebie.
- Co to ma być! - Krzyczę rumieniąc się.
- Twoja kara. - Wzdycha i przyciąga mnie do siebie ale nie całuje.
- Tak niemożna! - Krzyczę i się śmieje.
- Masz mnie nauczyć jak się dobrze całować. No wiesz nie chcę zrobić sobie wstydu przed pierwszą dziewczyną. - To zabolało. Używa mnie do takich rzeczy. I ciągle się do mnie tak uroczo uśmiecha.
- To niesprawiedliwe. Nie może mnie tak kapral wykorzystywać. To podchodzi pod...
- Cichaj. - Ucisza mnie i głaszcze po głowie. - Po prostu mnie pocałuj i tyle. - Gdy znów się zbliża uderzam go z liścia w twarz. Czuje się wykorzystywana.
- Z tego co wiem to miał mnie kapral ochraniać a nie wykorzystywać. - Mówię odsuwając go od siebie. Do oczu napływają mi łzy. To naprawdę boli kiedy ktoś cię tak wykorzystuje.
- Miałem, ale ja też potrzebuje trochę miłości. - Patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
- To niech sobie kapral znajdzie dziewczynę. - Mamroczę wstając.
- Jest taka jedna. - Zaczyna a mnie robi się zimno i smutno. - Ale ona ma mnie tylko za przyjaciela i niewiem jak jej powiedzieć co czuje. Pomożesz? - Pyta.
- Kto to taki? - Pytam zainteresowana.
- Taka jedna, utalentowana... urocza, cudowna.
- A imię? - Pytam lekko zdenerwowana.
- Nazywa się Hanna. - Nie wiedziałam, że w korpusie jest jeszcze jednak osoba o tym samym imieniu co ja. Zastanawiam się przez chwilę.
- Co lubi? - Pytam. Naprawdę chcę mu pomóc.
- Ale jesteś głupia. - Wzdycha i patrzy na mnie z politowaniem.
- Chcesz tej pomocy czy nie?
- Przecież mówię o tobie kobieto. - Co? O mnie? Czy to było to słynne wyznanie uczuć o którym czytałam w książkach?
- Znowu sobie żartujesz? To jakaś kara czy coś w tym stylu? Sprawdzasz czy będę chętna do złamania zasady Erwina? - Pytam podejrzliwie.
- Masz mnie. - Wzdycha a ja odetchnęłam z ulgą. Żadnego wyznawania uczuć. Chociaż z drugiej strony to jest mi przykro. Czy ja się zakochałam? To raczej jest niemożliwe ale jednak. Może ten ucisk w żołądku i szybkie bicie serca w jego obecności coś znaczy.
- Nie powinno się tak żartować, kapralu. - Mówię smutno wpatrując się w podłogę.
- Przepraszam. - Mamrocze i mnie przytula. Nie mogę się powstrzymać i całuje go w jego usta. Chyba naprawdę się zakochałam... w kapralu... w tym zimnym mężczyźnie który w moim towarzystwie się zmieniał.
*Levi*
- Przepraszam. - Mamroczę i przytulam dziewczynę. Ma racje nie powinienem tego robić. Nagle dzieje się coś czego nigdy nie mogłeś się spodziewać. Ona mnie całuje. Robi to niepewnie i nieśmiało. Nie każe jej długo czekać bo odrazu oddaje pocałunek. Robi się coraz bardziej śmiała i bawi się moimi włosami. Jest taka ciepła i moja. Teraz mogę być pewien, że ona jest tylko moja. - Kocham cię. - Szepczę gdy się od siebie odrywamy. Przytulam ją najmocniej jak potrafię i po moim policzku spływa samotna szczęśliwa łza.
CZYTASZ
Attack on titan: Jedyna ochotniczka || Levi x OC (zakończone)
أدب الهواةProste zadanie, wyjechać i wrócić. A przynajmniej tak im się wydaje. Ale co córka byłego zwiadowcy myśli o wyprawach? Że, to krok ku wolności! Osoba która zadrwiła ze śmierci powinna chyba unikać wrażeń. Ale ona jest inna, jest silna, jest wojownicz...