20

3K 205 57
                                    


*Hanna*

Nie mogłam zasnąć. Czegoś mi brakuje. Jest zimno. Nie chodzi o to, że jest naprawdę zimno, po prosu brakuje mi tego ciepła co wczoraj. Chciałabym żeby Levi tu był i mnie przytulił. Jak na zawołanie ktoś otworzył drzwi. Myślałam, że to kapral przyszedł sprawdzić czy wszystko w porządku tak jak wczoraj więc nie otwierałam oczu. Poczułam jak ta osoba kładzie się obok mnie. Ale coś było nie tak. Nie pachnie jak kapral i wydaje się być zbyt wysoki. Otwieram oczy i widzę Eld'a. Przerażona wyskakuje z łóżka.

- No spokojnie to przecież tylko ja. - Tylko on? To aż on! Nie powinno go tu być. Jakie nie powinno, ja go tu nie chce. - No choć tu. Nie każ mi czekać. - Mówi zniecierpliwiony. Gdy nie reaguję on wstaje i podchodzi do mnie. - Powinnaś się mnie słuchać skarbie. - Bierze mnie na ręce a ja jestem zbyt przerażona by się ruszyć. W głowie układałam bardzo czarne scenariusze. Najgorsze co może zrobić to mnie zabić. Chociaż nie, najgorsze będzie wtedy gdy mnie zgwałci i zostawi przy życiu, a ja będę zbyt przerażona by komukolwiek powiedzieć. Chociaż w sumie to prędzej czy później powiedziałabym o tym kapralowi. Obiecywał mnie chronić, no właśnie chronić. Czy to możliwe, że chciałabym aby nie robił tego ze względu na moich rodziców? Mężczyzna kładzie mnie na łóżku by po chwili położyć się obok. Obejmuje mnie ramieniem ale nie jest to mocne ciepłe objęcie takim jakim darzył mnie Levi. To jest silne i bolesne, mam wrażenie, że zaraz pękną mi żebra czy inne ustrojstwa we mnie. Ból jest nie do zniesienia, po policzku spływają mi łzy a chłopak tak po prostu się we mnie wpatruje.

- Dusisz mnie. - Mówię słabo, ledwo mogę oddychać.

- Cuż, czasami miłość musi trochę zaboleć, prawda? - Na te słowa mam ochotę krzyczeć ale się powstrzymuje. Pomiędzy mną a drzwiami jest maksymalnie sześć metrów ale jego głupie ręce blokują mi ucieczkę. Ręce... może i nie mogę ruszać ramionami ale łokcie są wolne. Zaciskam prawą dłoń w pięść i uderzam go z całej siły w jego czułe miejsce. Zgina się w pół a ja korzystam z okazji do ucieczki. Biegnę korytarzami szukając jakiegoś ratunku. Jest ciemno ale w świetle księżyca widzę złotą tabliczkę na brązowych drzwiach „Kapral Levi". Gdy tylko zrozumiałam sens tych dwóch słów odrazu zapukałam. W oddali słyszałam kroki, zapewne Eld'a. Nie dostałam żadnej odpowiedzi a kroki się stawały się coraz głośniejsze. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Pusto i ciemno. Gdy usłyszałam zgrzyt naciskania na klamkę pomyślałam, że już pomnie. Stanęłam w bezruchu i obserwowałam jak czarnowłosy chłopak ze świecą w ręku wchodzi do pomieszczenia. Zaraz, czarnowłosy? Kapral wpatrywał się we mnie przez chwile po czym otwiera usta.

- Co jest dzisiaj z wami? Najpierw Eld biega jak szalony sprawdzając każdy pokój a teraz ty tak po prostu jesteś w moim biurze? - Cofam się o krok gdy widzę twarz Eld'a za uchylonymi drzwiami.

- Tu jesteś. Dziękuje, że ją kapral znalazł. - Mówi i wchodzi do środka. Levi musiał zauważyć, że coś jest nie tak bo staje pomiędzy mną a chłopakiem tworząc mór bezpieczeństwa.

- Co się tu dzieje? - Pyta a ja nie potrafię wydusić z siebie chociaż najcichszego dźwięku.

- Rozmawialiśmy i ona nagle uciekła. - Kłamie Eld. To nie była rozmowa, to była próba zabójstwa. A przynajmniej z mojej perspektywy.

- Rozumiem. - Kapral spogląda na mnie. - Eld, tak się składa, że muszę porozmawiać z Hanną. Możecie przełożyć rozmowę na inny dzień? - Pyta.

- Tak! - To pierwsze słowo jakie z siebie wydusiłam od czasu najścia.

- Poczekam na ciebie w twoim pokoju. - Puszcza mi oczko i wychodzi. Kapral stawia świece na biurku i opiera się o nie.

Attack on titan: Jedyna ochotniczka || Levi x OC (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz