Jade praktycznie siłą wyciąga Harry'ego z domu.
Kędzierzawy nie jest z tego powodu szczęśliwy. Ma na sobie jeansy i sweter, na jego twarzy znajduje się ledwie widoczny makijaż, a jego brzuch, plecy i nogi bolą. Jade nawet nie pozwala mu prowadzić.
– Rozchmurz się, słoneczko – pieje dziewczyna wysokim głosem, a to powoduje jedynie, że Harry jeszcze bardziej się nachmurza. – Może kupimy ci jakieś nowe ciuszki. Narzekałeś, że twoje ubrania są za małe, prawda?
Harry zamierza odpowiedzieć, ale czuje małe trzepotanie w brzuchu. Zamiera, co Jade zauważa kątem oka.
– Wszystko gra, H? – pyta, obserwując, jak zielonooki marszczy brwi.
– Myślę, że dziecko się właśnie poruszyło? – mówi Harry, przegryzając koniuszek własnego kciuka i patrząc na swój brzuszek schowany pod swetrem. Jade uśmiecha się szeroko, przyglądając się, jak chłopak wyciąga telefon. – Chcę zadzwonić do Louisa, powinienem?
– Oczywiście – odpowiada dziewczyna. Harry uśmiecha się i wybiera numer Louisa, przykładając telefon do ucha. Słyszy sygnał połączenia przez jakby się wydawało wieczność, po czym zostaje przerzucony na pocztę głosową. Marszczy brwi. Nie sądzi, by Louis miał mieć z rana trening piłki nożnej, ponieważ praktycznie zna na pamięć jego rozkład zajęć.
– Odebrał? – pyta Jade, kiedy Harry odkłada telefon. Brunet potrząsa głową i sapie. Dziewczyna wykrzywia usta. – Hm. Dziwne.
Po chwili docierają do centrum handlowego, spotykając się z Andreą i Doldie na parkingu, zanim razem wchodzą do środka. Harry od razu zauważa, że dziewczyny są wobec niego trochę nadopiekuńcze, gdyż bez przerwy pytają go, czy na pewno chce chodzić po centrum ze swoimi opuchnietymi nogami, i czy nie chciałby przysiąść gdzieś na chwilę (co mu w ogóle nie przeszkadza).
– Chcesz iść coś zjeść, kochanie? – pyta Dodie, zauważając lekkie niezadowolenie Harry'ego z powodu jego bolących nóg. Brunet nieśmiało kiwa głową i dziewczyna uśmiecha się. – Okej, to żaden problem, potem możemy pójść do tego sklepu dziecięcego, o którym mówiłeś.
– Okej – odpowiada cicho brunet. Kierują się w stronę schodów prowadzących do części restauracyjnej i kiedy się do niej zbliżają, Harry zatrzymuje się, skupiając wzrok na jednym miejscu.
Louis siedzi na brzegu fontanny obok Leigh-Anne Pinnock. Obejmuje ją jedną ręką i mówi do niej, wywołując u niej chichot. Serce Harry'ego bije szybko, a dłonie drżą, kiedy przygląda się temu. Ponieważ co do cholery, Louis?
– Harry, co się dzieje? – pyta Jade, podchodząc do niego i układając rękę na jego ramieniu. Brunet nie odpowiada, z oczami pełnymi łez, i dziewczyna w końcu podąża za jego spojrzeniem. Jej oczy rozszerzają się, a kiedy Dodie i Andrea do nich dołączają, momentalnie uświadamiają sobie, co się dzieje.
Louis także to zauważa. Kiedy unosi wzrok i krzyżuje swoje spojrzenie z Harrym, jego usta otwierają się szeroko. Jade odwraca Harry'ego i zaczyna prowadzić go z dala od tego wszystkiego.
– Jest dobrze, Harry. Kochanie, oddychaj głęboko – mówi cichym, lecz twardym głosem.
– Wciąż jesteś głodny? Możemy coś ci kupić – proponuje Andrea, przegryzając usta i obserwując pociągającego nosem Harry'ego.
– Harry! Harry, proszę!
Harry odwraca się i widzi Louisa praktycznie biegnącego sprintem w ich kierunku, ciągnącego za sobą Leigh-Anne, której dłoń trzyma w swojej własnej.
– Po prostu zostaw go w spokoju, dobra? – wypluwa agresywnym tonem Dodie, tak bardzo niepodobnym do jej cichego, spokojnego głosu.
– Wydaje mi się, że zrobiłeś już wystarczająco dużo, Louis – dodaje cicho Jade, rzucając Leigh-Anne krótkie spojrzenie, przed ponownym obróceniem Harry'ego i oddaleniem się.
– Chcę po prostu stąd iść – decyduje Styles. Jade kiwa głową ze zrozumieniem.
– Wy możecie jeszcze zostać – mówi dziewczyna do Dodie i Andrei. – Ja odwiozę H do domu.
– Kochamy cię H – mówi miękko Andrea, przytulając mocno zielonookiego. Dodie robi to samo, zanim Jade prowadzi go do wyjścia z galerii.
– Pada, powinieneś założyć kaptur – mamrocze, a brunet to robi. Dziewczyna idzie przed nim i Harry może stwierdzić, że jest zdenerwowana na Louisa, gdyż jej ruchy i działania są pełne agresji.
– Harry!
Harry obraca się, kiedy Jade dalej idzie w stronę samochodu. I oto jest, stojąc w deszczu dla Louisa, gdy ten biegnie w jego stronę.
– Harry, proszę, to nie tak jak myślisz – sapie Louis z desperacją w głosie.
– Myślę, że wymyśliłeś tę całą rzecz z Eleanor jako wymówkę, by ze mną nie być – mówi płaczliwym głosem brunet, czując, jak w jego oczach od nowa zbierają się łzy. – Jeśli nie chciałeś ze mną być, mogłeś mi po prostu powiedzieć.
– Nie, Harry – jęczy Louis. – Ja i Leigh-Anne nie jesteśmy razem! Opowiadała mi o tym, że jej rodzice cały czas się ze sobą kłócą i próbowałem ją pocieszyć, to wszystko! Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
– Po prostu nie wiem czy potrafię ci dalej ufać – kwili chłopak, ściskając swój brzuch poprzez kieszenie w swoim swetrze. – Poruszyło się dzisiaj.
Spojrzenie Louisa łagodnieje. Harry kontynuuje.
– I zadzwoniłem do ciebie, a ty nie odebrałeś. Zignorowałeś mój telefon, bo byłeś z Leigh-Anne. Co jeśli działoby się ze mną coś złego? Co jeśli z dzieckiem byłoby coś nie tak?
– Tak bardzo przepraszam – wykrztusza szatyn. Harry jedynie patrzy na niego ze zmarszczonymi brwiami, obracając się i idąc w stronę samochodu Jade.
CZYTASZ
There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]
FanfictionLarry AU fanfiction; mpreg; top!Louis Louis siedzi po uszy w gównie. Nie jest zauroczony Harrym Stylesem. Cóż, pewnie, chłopak jest piękny, lecz nie w typie Louisa. Zdecydowanie poza jego ligą, mówiąc całkowicie szczerze. Więc nie...