TGML - 30

3.8K 327 23
                                    

    Louis już zaczyna czuć lęk separacyjny, a nawet jeszcze nie opuścił mieszkania. Właśnie trzyma Joshuę na rękach. Jego usta są przyciśnięte do czoła niemowlaka i odczuwa te naglące uczcie, że potrzebuje być jeszcze bliżej chłopca.

    – Z Joshem wszystko w porządku?

    Szatyn unosi wzrok na Harry'ego, który opiera się o framugę drzwi, ze zmęczonym spojrzeniem i zaspanym uśmiechem na twarzy. Louis po prostu uśmiecha się słodko i wyciąga dłonie w stronę zielonookiego. Pragnie mieć w ramionach swoich obydwu chłopców.

    Harry podchodzi i owija ręce wokół pasa Louisa, przyciskając nos do jego klatki piersiowej i uśmiechając się delikatnie do Joshuy.

    – Cześć, J – szepcze, na co chłopiec ziewa. – Chyba pora na kolejną drzemkę, Lou.

    – Nawet nie będę się o to z tobą spierać – mamrocze Tomlinson, powoli układając Josha w łóżeczku stojącym przy łóżku po stronie Harry'ego. Często je przesuwają, gdyż jest ono bardzo lekkie. Przez większość nocy znajduje się po stronie bruneta, ale czasami Louis lubi mieć chłopca blisko siebie. Raz przesunął łóżeczko w środku nocy, co skończyło się Harrym będącym na skraju paniki, kiedy po przebudzeniu się nie zobaczył synka po swojej stronie.

    – Jesteś pewien, że poradzisz sobie z nim sam? – pyta Louis miękko, pochylając się i zbliżając wargi do skroni Harry'ego.

    – Myślę, że dam radę. – Zielonooki bawi się krańcem swojego sweterka, zagryzając dolną wargę. – To znaczy, to tylko kilka godzin.

    Harry nie wydaje się tak pewny siebie jak jeszcze kilka dni temu. Louis marszczy brwi i układa dłoń na jego policzku.

    – Wcale nie muszę tam iść – zapewnia. Oczy Harry'ego rozszerzają się na to.

    – Musisz! – upiera się, wyglądając na zdewastowanego i pełnego poczucia winy na myśli o tym, że Louis mógłby ominąć zakończenie roku szkolnego. Bruzda na czole szatyna powiększa się. Co się z nim dzieje?

    – Dobrze, dobrze – mówi uspokajająco i cierpliwie jak zawsze, kiedy Harry opuszcza wzrok na swoje skarpetki. – Pamiętaj, żeby dzwonić do mojej mamy, jeśli będziesz czegoś potrzebował, tak? – Harry kiwa głową. Louis pochyla się i styka ze sobą ich czoła. – Hej, jestem z ciebie dumny, H.

    – Dzięki, Lou – szepcze zielonooki ze zmęczonym uśmiechem.

    Harry oddycha powoli, trzymając Joshuę przy piersi, kiedy siada na łóżku. Całuje z największą delikatnością czubek główki chłopca, jakby miał zrobić mu krzywdę, gdyby odrobinę mocniej dościsnął wargi do jego skóry.

    Odczuwa lekki ból w piersi, kiedy patrzy na Josha w swoich ramionach. Nie jest wystarczająco dobry, by trzymać tego idealnego, małego człowieka, i dobrze o tym wie. Jego serce bije mocno, gdy opiera się o poduszki, poprawiając niemowlaka, tak że teraz obejmuje go obiema dłońmi.

    Powieki chłopca otwierają się i mruży on na Harry'ego swoje błękitne oczy. Harry ma nadzieję, że pozostaną niebieskie, chce, by miał oczy Louisa. Kocha to, jak bardzo Josh go przypomina.

    Laptop czeka przygotowany, z włączoną transmisją z uroczystości ukończenia szkoły. Styles pragnął widzieć Louisa i swoich przyjaciół podczas tego specjalnego dnia. Josh kwili cicho, na co uścisk Harry'ego wokół niego zacieśnia się. Czy robi coś nie tak? Czy Josh nie czuje się przy nim dobrze? Nieprzyjemne uczcie w jego piersi nasila się.

There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz