– Myślisz, że on uważa mnie za dobrą mamę?
– Myślę, że ma dopiero trzy tygodnie, a ty musisz przestać martwić się o to, czy jesteś dobrą mamą, czy nie.
Harry marszczy brwi. Siedzą na kanapie, Harry opiera się o plecy Louisa, a Josh jest schowany w jego ramionach. Oglądają The Office, jest późno i obaj są naprawdę zmęczeni.
– Przepraszam – mamrocze, zerkając na Josha i uśmiechając się. Jest taki idealny. Zarumieniony i pyzaty, z guzikowatym nosem i długimi rzęsami ocierającymi się o jego policzki z każdym ruchem powiek. Wygląda pięknie i śpiąco, zawinięty w kocyk przez Louisa, któremu po tygodniach prób w końcu udało się opanować tę sztukę.
– Nie, nie, H – wzdycha szatyn, odwracając wzrok od telewizora i spoglądając na Harry'ego i Josha. – Chodzi mi po prostu o to, że nie masz powodu, by martwić się o tego typu rzeczy. Jesteś wspaniałą mamą. – Całuje czubek głowy zielonookiego. – Zwyczajnie się o ciebie niepokoję. Moja mama przechodziła depresję poporodową po narodzinach starszych bliźniąt, co było naprawdę przerażające, i nie chcę, by z tobą było podobnie.
Żołądek Harry'ego wykręca się.
– N-nie wydaje mi się, żeby to było to – mamrocze niepewnie. – Ja tylko... Lou, co jeśli stanę się taki jak moja mama?
Louis bierze pilota z oparcia kanapy i pauzuje lecący w telewizji program, skupiając całą uwagę na Harrym.
– Dlaczego nie chcesz być jak ona? – pyta miękko, przesuwając dłoń na talię Stylesa.
– Nigdy jej przy mnie nie było – odpowiada Harry. – Miałem jakieś dwanaście różnych nianiek do czasu dziewiątej klasy. N-nie chcę przegapić dorastania Joshuy. Moja mama nie widziała nawet moich pierwszych kroków ani nie było jej przy mnie, gdy wypowiadałem pierwsze słowo i myśl o tym, że mógłbym nie doświadczyć tego z Joshem łamie mi serce. Mama ominęła cały proces… kształtowania się mojej osobowości. Przegapiła mój okres dorastania. Ledwo mnie zna.
To brzmi okropnie, ale może to z tego powodu Harry robił te wszystkie rzeczy, zanim się poznali. Umawianie się z różnymi kolesiami, wymykanie się z nimi w różne miejsca, picie alkoholu; może pragnął odrobiny uwagi, odkąd nie mógł jej dostać od swojej mamy.
– Oh, Haz – szepcze Louis. Harry jest cicho, nie odrywając wzroku od Josha. – Przykro mi, skarbie.
– Nie powinno – odpowiada brunet po kilku chwilach. – Ale jestem do niej taki podobny, jeśli chodzi o charakter, przez co boję się, że stanę się taki jak ona. Nie chcę przegapić bycia dla niego mamą.
Louis układa brodę na ramieniu Harry'ego, składając pocałunek na jego szczęce.
– I tak się nie stanie, skarbie, obiecuję, że nie ominiesz niczego. Jesteś świetną mamą, kochanie.
Harry opiera się bardziej na starszym chłopaku, odsuwając kocyk od twarzy Joshuy.
– Kocham cię – mówi z cieniem uśmiechu. – Dziękuję, Lou.
Szatyn oddaje uśmiech, zerkając na niemowlę.
– Ja też cię kocham. Myślę, że już czas na niego – szepcze. – Pójdę położyć go do łóżeczka.
– Nie, ja się tym zajmę – mówi od razu Harry, powoli wstając z kanapy z Joshem w ramionach. Louis posyła mu uśmiech, wyglądając na naprawdę dumnego. – Wezmę ze sobą elektroniczną nianie, gdy będę wracał, tak?
CZYTASZ
There Goes My Life || Larry [tłumaczenie PL]
Fiksi PenggemarLarry AU fanfiction; mpreg; top!Louis Louis siedzi po uszy w gównie. Nie jest zauroczony Harrym Stylesem. Cóż, pewnie, chłopak jest piękny, lecz nie w typie Louisa. Zdecydowanie poza jego ligą, mówiąc całkowicie szczerze. Więc nie...