Razem z moim najlepszym przyjacielem, kierowałem się w stronę placówki, do której według prawa, musimy uczęszczać aby poszerzyć swoją wiedzę.
Minęły dwa dni odkąd nie widziałem tej drobnej szatynki, która miała coś w sobie przez co ciągnęło mnie do niej. Uwielbiałem patrzeć na jej uśmiech, który wyraża tyle entuzjazmu. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona. Jest inna niż wszystkie. Nie udaje jak reszta pustej lalki, dla której najważniejszy jest wygląd.
— Matteo! Matteo, słyszysz mnie? Matteo! — Do moich uszu dotarł głos mojego kompana, Gastona.
— Co? Mówiłeś coś?
— Tak. Ale jak widać przebywasz na planecie Luna Valente. Słuchaj stary. Wiem, że coś do niej czujesz ale mógłbyś poświęcić trochę czasu dla swojego najlepszego przyjaciela.
— Nic do niej nie czuje. — Wyraźnie zaakcentowałem pierwsze słowo.
Na pewno? Nic do niej nie czuje? Nic, a nic?
— Znam cię nie od dziś. Wiem kiedy ktoś ci się podoba.
— Więc jak widać nie znasz mnie.
Gdy usłyszałem ten przyjemny śmiech z ust dobrze znanej mi osoby, od razu przestałem słuchać przyjaciela i odwróciłem się w stronę szatynki. Jednak mocno zacisnąłem pięści, gdy zauważyłem ją w objęciach jakiegoś chłopaka. Chciałem do niej ruszyć, jednak przeszkodził mi w tym uchwyt na ramieniu.
— Matteo, spokojnie. To tylko jej przyjaciel.
— Przyjaciel? A skąd wiesz, że przyjaciel?
— I wcale jej nie kochasz? – Prychnął. — Wracając, to jest jej najlepszy przyjaciel. Z tego co słyszałem to pochodzi z Cancun i przyjechał ją tylko odwiedzić.
— A ty skąd o tym wiesz?
— Ma się swoje źródła. — Uśmiechnął się. — Więc spokojnie Romeo, nikt nie ukradnie ci twojej ukochanej.
— To wcale nie jest moja ukochana. Po prostu nie chce przegrać zakładu. — Trzasnąłem mocno szafką, powodując wzrok na mojej osobie, w tym jej. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na chwilę, jednak szybko odwróciła wzrok.
Dlaczego to zrobiłaś? Chce dalej patrzeć w twoje oczy.
— Jaasne. – Przeciągnął drugą samogłoskę.
***
— Na dzisiejszej lekcji porozmawiamy o bratniej duszy. Czy ktoś z was wie co to znaczy? — Profesor spojrzał na całą klasę, a zgłosiła się tylko jedna osoba. Ona. — Tak, panno Valente? Czy potrafisz wytłumaczyć to pojęcie? — To był idealny czas, gdy mogłem na nią dłużej popatrzeć.
— Bratnia dusza jest jak najlepszy przyjaciel. Jednak jest dla nas bardziej kimś ważnym. To osoba, która zna nas najlepiej. Uwierzy nam we wszystko. To osoba, w której mamy wsparcie oraz na której nam zależy. Zawsze wyciągnie do nas pomocną dłoń. I nie ważne co się stanie... Zawsze będzie nas kochać.
— Pięknie, panno Valente... — Nauczyciel kontynuował temat, jednak ja nie potrafiłem się na niczym innym skupić, niż jej słowa.
Pozwol mi być twoją bratnią duszą.
Wyrwałem kartkę z zeszytu, a następnie wyciągnąłem długopis.
To było pięknie co powiedziałaś.
Zawiniętą w kulkę kartkę, rzuciłem w stronę zielonookiej. Powoli odwinęła kulkę i przeczytała uważnie liścik. Zaczęła rozglądać się po sali, a kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, posłała mi słaby ale ciepły i przyjazny uśmiech.
Nawet nie wiesz jak bardzo uszczęśliwiasz mnie tym uśmiechem.
Czy ja ją kocham?
***
Rozdział z perspektywy Matteo.
Przepraszam, że akcja tak szybko się rozgrywa, jednak książka nie będzie miała więcej jak 10 rozdziałów.
Jeśli to czytasz, proszę pozostaw jakiś komentarz aby wiedzieć jak dużo osób to czyta i komu się podoba.
CZYTASZ
Just Like You || lutteo
FanfictionGdzie najprzystojniejszy i popularny chłopak w szkole, zauważa cię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś naiwna.