Tak, sprawiłaś, że wyglądam jak głupiec podchodzący do Ciebie
Cóż stało się z dziewczyną, którą znałem?
Nigdy nie myślałem, że mogłabyś być, być taka okrutna
Potraktowałaś swojego mężczyznę jak chwilowy tatuaż
Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy
Sprawiłaś, że mocno zastanawiam się
Co zrobiłem?
Co zrobiłem?***
Matteo wkurzony szedł w stronę budynku, gdzie wraz z rówieśnikami przebywa wolne popołudnie. To miejsce gdzie mogą odpocząć i spędzić wspólnie czas śmiejąc się. Jednak teraz to miejsce przypomina mu moment z wczorajszego popołudnia.
"— To jest Sebastian. Moj...
— Chłopak. — Uśmiechnął się, a następnie objął szatynke".Wściekły wspomnieniem kopnął mocno kamyk, który leżał na ziemi.
— A coś ty taki zły? Dziewczyna cię odrzuciła? — Usłyszał za sobą głos, którego tak bardzo nienawidzi.
— Mnie? Nigdy. Jednak uważaj, bo zaraz ty ją stracisz. — Prychnął.
— Stracę? Nie wydaje mi się. Jesteśmy już razem od trzech miesięcy. Za niedługo nasza rocznica. Może chcesz nam kupić jakiś podarunek? Luna uwielbia... — nie dokończył, ponieważ wtrącił się Matteo.
— Dobrze wiem co ona lubi. Znam ją doskonale.
— A pomimo tego straciłeś ją. — Podszedł do niego bliżej. — Tak, wiem co się stało. Luna wszystko mi opowiedziała. Była bardzo zdesperowana, jednak ja to zmieniłem. — Posłał mu uśmiech.
— Nie ciesz się. Odzyskam ją. — Tym razem to Matteo zrobił krok bliżej.
— Ach, doprawdy? — Założył ręce na piersi. — A to niby jak?
— Zobaczysz. A teraz zejdź mi z oczu.
— Za chwilę. Tylko powiedz mi, gdzie jest Luna? Mam zamiar ją zaprosić na randkę, a nigdzie nie mogę jej znaleźć. Wiesz może? — Dalej prowokował Balsano.
— Odpieprz się od niej. Dobrze ci radze. — Stanął bliżej czarnowłosego.
— Raczej ty się odpieprz. To moja dziewczyna. Ty już straciłeś swoją szanse.
Matteo nie wytrzymał dłużej i uderzył go prosto w nos.
— Matteo, co ty wyprawiasz?! — Jak na zawołanie zjawiła się dziewczyna. — Zwariowałeś do reszty?! — Spojrzała na niego z wyrzutem. — Nic ci nie jest? — Tym razem skierowała pytanie do swojego chłopaka.
— Tak, wszystko gra. Lepiej chodźmy stąd. — Objął ramieniem dziewczynę.
Mogłem zrobić to mocniej.
***
Czekoladooki razem ze swoim najlepszym przyjacielem siedział od dłuższego czasu przy barze ze swoim koktajlem i wbijał intestywnie wzrok na dwójkę zakochanych, którzy siedzieli nie opodal niego. Gdy tylko spojrzenie dwóch wrogów spotkało się ze sobą, Sebastian objął Lune, na co ona wtuliła się w niego. Matteo bawiący się ciągle rurką, puścił ją.
— Nie rozumiem, co ona w nim widzi? To zwykły laluś, który ją skrzywdzi.
— Kto Sebas? — Podniósł głowę znad telefonu. — Spoko gość. Bardzo fajnie wygląda z Luną.
— Po czyjej jesteś stronie? Mojej czy tego idioty?
— Wyluzuj stary.
— Jak mam się wyluzować, kiedy widze ich razem. — Powrócił wzrokiem do pary, która zaczęła się całować. Matteo na ten widok wstał i poszedł w kierunku wyjścia.
— Widze, że nasze gołąbeczki ci do piekły. Czyż nie są razem uroczy? — Posłała mu ironiczny uśmiech blondynka, która weszła do budynku.
— Ich szczęście nie będzie trwało wiecznie.
— No ja tam nie wiem. Słyszałam, że Luna chce wyjechać dla niego do Włoch. — Oznajmiła i ruszyła w stronę głębi budynku.
Nie pozwolę na to.
***
Nie będę się rozpisać. Zostawie to wam.
CZYTASZ
Just Like You || lutteo
FanfictionGdzie najprzystojniejszy i popularny chłopak w szkole, zauważa cię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś naiwna.