Zdenerwowany wczorajszą sytuacją zrobiłem coś czego nie powinienem. Jednak sama się do tego dopuściła. Zraniła mnie. Mocno. Nie miałem ochoty na nią nawet patrzeć, jednak los chciał, żebym na nią wpadł.
— Cześć Matteo. Jak się masz? — Zapytała z wymalowanym na swej drobnej twarzy, uśmiechem.
Dlaczego jesteś tak cholernie piękna i urocza?
— Cześć Luna. — Odpowiedziałem od niechcenia rozglądając się wszędzie, aby tylko nie spojrzeć w jej zielone oczy.
— Matteo, wszystko gra?
— Tak. A niby co ma się dziać? — Spojrzałem na nią z kamiennym wyrazem twarzy.
— Czemu jesteś dla mnie taki oschły?
— O co ci chodzi? Nie jesteś pępkiem świata. Lepiej idź do swojego chłopaka, który już na ciebie czeka. — Wskazałem palcem w stronę wejścia do budynku.
— Simon to tylko przyjaciel.
— Jasne, oczywiście. — Prychnąłem i wyminąłem dziewczynę, idąc w kierunku swojej szafki. Ostatni raz spojrzałem na siebie, jednak od razu żałowałem, że to zrobiłem.
Pocałowała go w policzek. Ranisz mnie tym.
— Matteo! Matteo! — Perida biegnął w moją stronę. — Matteo... — Głośno oddychał.
— Co się dzieje? — Zapytałem zamykając drzwiczki.
— Powiedz... — Wziął głęboki wdech. — Powiedz, że tego nie zrobiłeś. Powiedz, że jej nie zraniłeś.
— Już to zrobiłem. Czekam tylko aż to do niej dotrze. — Posłałem mu uśmiech.
— Kurwa! — Uderzył pięścią w szafkę, powodując wzrok każdego na nas. — Oni nie są parą!
— Widziałem jak się całowali.
— To był błąd! Ona nic do niego nie czuje.
— Tak? A ty skąd niby o tym wiesz? — Założyłem ręce na piersi.
— Słyszałem jej rozmowę z Niną. Luna powiedziała, że nic nie wyjdzie między nimi, ponieważ to jej przyjaciel i nikt więcej.
— Żartujesz sobie ze mnie? — Jednak chłopak pokiwał przecząco głową.
Przysięgam Perida, że cię kurwa zabije!
— Cholera!
Zacząłem rozglądać się po korytarzu. Po chwili rozeszły się śmiechy i spojrzenia skierowane w szatynkę. Byłem wściekły. Przeze mnie ta drobna kruszynka będzie cierpieć. Czym prędzej do niej podeszłem, jednak wyprzedziła mnie blond włosa dziewczyna, znana inaczej jako druga najlepsza przyjaciółka Valente.
— Gratulacje Balsano. Co tobą kierowało aby posunąć się do czegoś takiego?! — Trzymała zdjęcie przed moimi oczami, a ja nie chcąc na nią patrzeć, spojrzałem na Lune, stojącą za niebieskooką.
— Luna...
— Dlaczego to zrobiłeś? — Wpatrywała się we mnie tymi swoimi wielki źrenicami, w których zbierały się łzy.
Łzy przeze mnie.
— Luna... — Głos zaczął mi się załamywać.
— Dlaczego?
— Nie chciałem. — Podszedłem do niej, jednak skutkiem tego była jej drobna rączka uderzająca mój prawy policzek.
— Nienawidzę cię! Nienawidzę! — Zaczęła szarpać za moją koszule.
Zraniłem ją. Teraz będzie cierpieć. A to wszystko moja wina przez jeden głupi błąd.
To był błąd. Cholerny błąd.
***
Miło by mi było gdybyście pozostawili po sobie jakiś ślad i co sądzicie o książce.
Ps.: Wszyscy wiedzą, że to sprawka Matteo, ponieważ z tyłu zdjęcia był napis z jego podpisem.
CZYTASZ
Just Like You || lutteo
FanfictionGdzie najprzystojniejszy i popularny chłopak w szkole, zauważa cię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś naiwna.