Czuję, czekam, cierpię
To nie jestem ja
Jestem kimś, kto błyszczy
Spójrz na tę tekturową twarz
Przychodzisz, by przełamać samotność
Odnajdę cię, obudzę się
Prowadzisz mnie tam, dokąd idziesz
Zawsze grałem według swoich zasad
Dziś już nie
Mam to wszystko
To nie jestem ja
Szukałem miłości bezwarunkowej
Nabałaganiłem ,odnalazłem cię
I nie wiem, dokąd idęJestem tym, co czuję
Śnie o tobie i się gubię
I jeśli oszukuję siebie
Gubię się w tej wolnościJestem tym, co czuję
Widzę cię i czekam
Daj mi chwilę przerwy
Szukając w sobie znalazlem ciebie
Chcę poczuć to, co istnieje tam dalej...***
Od pół godziny leżałem w tej samem pozycji z gitarą przy sobie. Od dwóch tygodni próbuje napisać dalszą część piosenki dla Luny, jednak mam blokadę. Gdy nie ma jej obok to czuje jakąś pustkę. Kocham ją i wcale nie boję się tego wyznać. Nie obchodzi mnie zdanie innych, że kocham kogoś takiego jak ona. To zwykła osoba jak każdy inny. Nie jest jakimś potworem. Jednak z jednym się zgodzę. Jest inna. Jest wyjątkowa. Jest najpiękniejszą i uroczą osobą jaką mogłem kiedykolwiek poznać.
Nie mogę tak myśleć. Muszę ją zobaczyć. Muszę to wszystko naprawić. Potrzebuje jej. To moja jedyna. Tylko na niej mi najbardziej zależy. To z nią chce spędzić resztę mojego życia.
***
Droga do jej domu prowadzi prosto przez park. Z oddali widziałem jak siedzi na jednej z ławek i pisze coś w swoim notatniku. Była urocza jak zmarszczyła swój mały nosek. Mimowolnie na ten czyn uśmiechnąłem się.
Pewnym siebie krokiem ruszyłem w jej stronę. Będąc coraz bliżej niej miałem chwilę zwątpienia. A co jeśli ucieknie? A co jeśli będzie się mnie bała? A co jeśli już jej nigdy więcej nie zobaczę?
— A co księżniczka porabia? — Uśmiechnąłem się w jej stronę, jednak zauważyłem jak zadrżała przez co poczułem jak moje serce dalej się łamie.
— Matteo? A co ty tutaj robisz? — Zapytała lekko drżącym głosem.
— Postanowiłem się przejść. Jednak jeśli chcesz to mogę stąd iść. Nie będę ci przeszkadzać. — Zacząłem cofać się do tyłu, jednak jej głos mnie zatrzymał.
— Nie, nie, nie. W porządku, nie musisz. — Posłała mi lekki uśmiech. — Jeśli chcesz to możesz tu usiąść. — Odsunęła się kawałek, na co ja posłusznie wykonałem jej czynność.
— Co porabiasz?
— Piszę piosenkę, jednak za bardzo mi to nie wychodzi.
— Mam tak samo.
— Widzisz, oboje mamy jakąś blokadę.
— Tak, masz racje. Pewnie twoja blokada przeszła na mnie i teraz nie mogę się skupić.
— EJ! To nieprawda! — Uderzyła mnie w ramię, po czym wybuchła śmiechem, a ja dołączyłem do niej.
— Uwielbiam patrzeć kiedy jesteś szczęśliwa. — Patrzyłem proste w jej oczy, przez co ona spuściła wzrok.
Złapałem za jej podbródek i wpatrywałem w jej zielone oczy. Dzieliły nas centymetry, a następnie milimetry. Nim się zorientowała, wbiłem swoje malinowe usta w jej. Muskałem je delikatnie, a kiedy dziewczyna odwzajemniła gest, pogłębiłem go. Dopiero gdy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie.
— Kocham cię i nigdy tego nie zmienię.
— Matteo... — Jęknęła.
— Kocham cię. — Ocierałem swoim nosem o jej.
— Matteo... My nie pomożemy być razem.
— Oczywiście, że możemy. — Szepnąłem nie przerywając czynności.
— Wyjeżdżam.
Gwałtownie odsunąłem się od niej. Wyjeżdża? Kiedy? To przeze mnie?
— Co takiego?
— Wyjeżdżam.
— Gdzie? Kiedy?
— Jutro. — Patrzyła swoimi źrenicami na mnie. — Do Włoch.
Nie zostawiaj mnie.
***
A kolejny rozdział to epilog.
Chcielibyście zwiastun finału oraz drugiej części?
Czekam na odpowiedź a także opinie.
CZYTASZ
Just Like You || lutteo
FanfictionGdzie najprzystojniejszy i popularny chłopak w szkole, zauważa cię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś naiwna.