— Nie wiem czy to dobry pomysł. — Oznajmił Sebastian. — Wiesz, że kiedyś byliście razem.
— Nie mogę zmienić partnera, chociażbym chciała. Nie mam wyboru.
— To zrób go ze mną. — Uśmiechnął się promieniście.
— Jasne i jeszcze czego? — Prychnęła.
— Nie pokusiłbym niewinnym pocałunkiem. — Zaproponował.
— Na to trzeba sobie zasłużyć.
— Ach tak? — Podszedł bliżej szatynki i oplutł ją wokół bioder.
— Mhm... — Mruknęła.
— Ale dla chłopaka chyba zrobisz wyjątek? — Zapytał flirciarskim głosem.
— Może tak, może nie. — Ruszała głową zastanawiając się nad odpowiedzią.
Sebastian zbliżył do dziewczyny usta, a następnie musnął delikatnie jej wargi rozkoszując się ich smakiem. Jednak ich błogość przerwał przyjaciel Valente.
— Gołąbeczki. Przestańcie, to jest ohydne. — Zrobił zniesmaczoną minę.
— Oj, przesadzasz. — Oznajmił Sebastian.
— Przesadzam? — Zakpił. — Tylko nie przychodźcie do mnie później z nowiną, że zostałem wujkiem waszych małych lustianątków. — Wywrócił oczami.
— Co? Lustianątków?
— No tak. Lustian. Luna, Sebastian. Lustian. — Ruszał rękoma dla lepszego efektu. — A Lustianątki to wasze dzieci. — Dodał.
— Ugh, ale z ciebie idiota.
— Którego bardzo, bardzo kochasz. — dokończył za zielonooką.
— Jako przyjaciela oczywiście.
— Co? Co? — Spojrzał na dziewczynę z niedowierzaniem. — Jak mogłaś? Ty... Ty mnie zfriendzonowałaś. Dlaczego? Dlaczego dałaś mnie do strefy przyjaźni? Dlaczego nieodwzajemniasz moich uczuć? Czy ja zrobiłem coś nie tak? Nie kochasz mnie?
— Perida dobrze się czujesz? — Zapytała, a następnie cała trójka wybuchła gromkim śmiechem. — Dobra, ja lece. Pa kochanie. — Pocałowała chłopaka szybko w usta. — Pa Gaston. — Cmoknęła go w policzek.
***
Stała przed domem Matteo będąc nadal niepewna. Co się wydarzy w jego domu? Coś złego? Coś nieodwracalnego?
Odgoniła ledwo od siebie natłok złych myśli i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Już po paru sekundach w progu stał Matteo w szarych dresach.
— UM... Hej. — Odezwała się lekko zestresowana.
— Cześć. Wejdź, proszę. — Otworzył jej szerzej drzwi, a dziewczyna odpowiedziała mu jedynie cichym dziękuję. — Daj, pomogę ci. — Podszedł do niej i zdjął jej płaszcz, który odwiesił na wieszak.
Dziewczyna zaczęła rozglądać się po wnętrzu budynku. Wejście jest połączone z salonem, w którym przejawiają biało-brązowe kolory. Na przeciwko niej stoi kanapa, na którą trzeba zejść małymi schodkami z małym kawowym stoliczkiem.
— Chcesz się czegoś napić? — Zapytał Matteo.
— Wody. — Posłała mu lekki uśmiech.
Nastolatkowie od kilku dobrych godzin siedzieli nad projektem i śmiali się w niebogłosy. Można powiedzieć, że zapomnieli o bożym świecie i najważniejsi byli tylko oni.
CZYTASZ
Just Like You || lutteo
FanfictionGdzie najprzystojniejszy i popularny chłopak w szkole, zauważa cię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś naiwna.