— Luna, porozmawiajmy. — Złapał ją za nadgarstek.
— Matteo, naprawdę się spieszę. — Próbowała odejść od niego, jednak uniemożliwił jej w tym uchwyt na jej prawym nadgarstku.
— Porozmawiajmy, proszę. Obiecałaś mi. — Spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.
— Dobrze. — Westchnęła. — Ale szybko.
— Nie tu. — Chwycił ją i wyprowadził z placówki.
— Matteo. Matteo, gdzie ty mnie prowadzisz?
— Zobaczysz.
***
Kilka minut później dotarli na miejsce.
Miejsce, które wraca do każdego z nich wspomnieniami.
Miejsce, w którym wszystko się zaczęło.
Miejsce, w którym po raz pierwszy się pocałowali.— Dlaczego akurat tutaj?
— Bo to wyjątkowe miejsce. — Odpowiedział. Gdy towarzyszka się nie odezwała, kontynuował. — Dlaczego wróciłaś do Buenos Aires?
— Sprawy rodzinne. — Założyła kosmyk włosów za ucho.
— Co się dzieje? — Zapytał.
— Nic. — spuściła głowę.
— Hej, przecież widze. — Stanął naprzeciw niej. — Powiedz mi.
— Dobrze. — Westchnęła. — Moi rodzice się rozwodzą. Gdy tylko mój tata podpisze papiery rozwodowe wracamy do Włoch. Tym razem na zawsze.
Co takiego? Nie zostawiaj mnie.
— Nie możesz zostać z ojcem?
— Nie, nie mogę.
— Dlaczego? Jestem pewny, że... — Przerwała mu.
— Nie rozumiesz, że moja matka mi nie pozwoli?! Nie mogę tutaj zostać! — Podniosła ton. — Po prostu nie mogę. — Ściszyła głos.
— Luna... Powiedz mi jedno. Czy my kiedyś będzie razem? — Dziewczyna wzięła głęboki wdech.
— Nie wiem. Nie warto wracać do przeszłości.
— Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
Nic nie odpowiedziała, tylko patrzyła w jego oczy. Nie była pewna swoich uczuć. Pierwszej miłości nie da się tak łatwo zapomnieć.
— Nie. Ty i ja to przeszłość.
— Dlaczego? Zmieniłem się. — Dziewczyna prychnęła.
— Zmieniłeś się? Matteo... Jesteś złym chłopakiem. — Dziewczyna zaczęła się śmiać, jednak po chwili spoważniała. — Nie. Jesteś złym kolesiem, Matteo. Nie jesteś typowym popularnym chłopakiem. Jesteś okrutny. A ja nie chce być z kimś takim. — Odwróciła się od chłopaka i zaczęła iść w przeciwnym kierunku.
— Kochasz go chociaż? — Zatrzymał ją swoim pytaniem.
Czy kocham go? Czy faktycznie darze go jakąś wielką miłością.
Czy to możliwe, że Ambar ma rację? Sebastian to tylko ucieczka od Matteo?— Żegnaj Matteo. — Oznajmiła, zostawiając chłopaka z milionem pytań.
Nie kochasz go? Czy jest jakaś mała szansa na naszą przyszłość? Czy mam jeszcze jakąś nadzieję?
***
— Luna, gdzie ty mnie ciągniesz? Raczej to ja powinienem to robić. — Zaśmiał się chłopak, trzymając za rękę szatynke.
— W specjalne miejsce. — Posłała mu uśmiech. — Zaraz będziemy.
Nie wiem czy dobrze robię, pokazując ci miejsce moje i Matteo. Jednak chce zapomnieć o nim. A tylko ty mi w tym pomożesz. Zaczniemy w miejscu, gdzie my zaczęliśmy. Stworzymy nową historię w tym miejscu. Bez Matteo Balsano.
— Jak tu pięknie. Skąd je znasz? — Zaczął rozglądać się dookoła siebie.
Matteo mi je pokazał.
— Przychodziłam tutaj, gdy miałam doła. — Wzruszyła ramionami.
Tak jak Matteo.
— Ach tak? — Założył swoje ręce na jej talii, natomiast ona swoje oplotła na jego szyi. — To trzeba temu jakoś zaradzić.
Zbliżył się powoli do niej, a następnie musnął delikatnie jej usta, co ona odwzajemniła pogłębiając pocałunek.
Nie wiedzieli, że całemu zdarzeniu przyglądał się młody Włoch.Pozwoliłem zawładnąć ci całym moim sercem, abyś później wbiła mi nóż w plecy. Oddałem ci całą swoją miłość, a ty tak się odpłacasz. To koniec z Luną Valente. Nie obchodzi mnie już. Wraca stary Matteo. Łamacz serc i panienki na jedną noc. Pamiętaj, że to wszystko to twoja zasługa. Płaczące dziewczyny po nocach będą na twojej winie.
Wkurzony zachowaniem Valente ruszył w odwrotnym kierunku. Pozwoliłaś wpuścić go do naszego miejsca. Mojego miejsca. Jesteś żałosną dziewczyną, która jest śmieciem. Nic niewartym śmieciem.
— Balsano, a coś ty taki naburmuszony? — Zaśmiał się Perida, idący z naprzeciw.
— Odwal się.
— Ejejej, Matteo. Co się dzieje? — Zatrzymał go.
— Luna to nic niewarta suka.
— Co ty wygadujesz?! Co się z tobą stało?
— Ze mną? — Zakpił. — Nic. Wszystko gra. Po prostu koniec bycia tym dobrym Matteo. Do akcji wraca stary ja. Ten okrutny i popularny chłopak.
— A co z Luną?
— Nie obchodzi mnie ona.
— Co ty mówisz? Nie poznaje cie.
— Luna Valente to przeszłość. A do przeszłości nie warto wracać. Daje tylko złudne marzenia. — Oznajmił wymijając Gastona.
Pora się nieźle schlać i zabawić.
***
Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?
Jak myślicie, co dalej z lutteo?
Czekam na waszs opinie.
CZYTASZ
Just Like You || lutteo
FanfictionGdzie najprzystojniejszy i popularny chłopak w szkole, zauważa cię i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś naiwna.