ZNOWU POLECAM ZNAĆ SŁOWA!
_Zuzia's POV_
Jestem cała zdenerwowana i jednocześnie załamana. Z resztą nie tylko ja... CHARLIEMU też jest przykro, a o LEO to już szkoda mówić... Ma wory pod oczami, ogólnie źle wygląda. Siedzimy i czekamy na lekarza już od... 4 godzin! Będziemy czekać tak długo dopóki nas nie wyproszą...
_Leo's POV_
Jestem załamany i zrozpaczony. Nie wiem jak długo już czekamy, ale wiem jedno... będziemy tu czekać tak długo dopóki jakiś lekarz do nas nie podejdzie...
~ 1 godzinę później ~
Jakiś lekarz wyszedł! NARESZCIE !
JA- Panie doktorze co z panną Asią Smith? Czy możemy do niej wejść?
Lekarz spojrzał na nas ze współczuciem w oczach... NIE, NIE ,NIE...! TO NIE MOŻLIWE!
DOKTOR- Jesteście kimś z rodziny panny Smith?
JA- Jestem jej chłopakiem a tam są jej najlepsi przyjaciele.
DOKTOR- Dobrze, a gdzie są rodzice panny Joanny?
ZUZIA- Już do nich dzwonię.
DOKTOR- Jak przyjadą rodzice pani Smith to wtedy, proszę zgłosić się do mnie.- powiedział lekarz po czym odszedł.
ZUZIA- Będą za 20 minut...
CHARLIE- Mam nadzieję, że nic się jej nie stało... Widzieliście z jakim żalem na nas patrzył?
Już nie wytrzymałem... Wybuchnąłem płaczem...
CHARLIE- LEO, lepiej będzie jak wrócisz chyba do domu..., wyśpisz się..., my cię powiadomimy o wszystkim...
JA- NIE! Będę tu czekaj tak długo dopóki rodzice Słoneczka tu nie przyjadą...
ZUZIA- Ale jesteś uparty... Dobra. Ja pójdę do barku po jakieś picie i jedzenie, a ty CHARLS zajmij się LEO.- powiedziała Zuzia, po czym odeszła...
CHARLIE- LEO, spokojnie. Wszystko będzie dobrze...
JA- JAK MA BYĆ DOBRZE?! TO NIE TWOJA DZIEWCZYNA UMIERA, TYLKO MOJA!
CHARLIE- LEO, ja nie mam dziewczyny...
JA- A ZUZIA TO PRZEPRASZAM KTO?!
CHARLIE- Moja przyjaciółka...
JA- Na pewno... Z resztą nie wnikam...
~ 20 minut później ~
_Zuzia's POV_
NARESZCIE! Rodzice Asi przyjechali!
MAMA ASI- Dzień dobry Zuziu, dlaczego mieliśmy przyjechać do szpitala? Czy coś się stało Asi?- spytała się mama Asi z nie pokojem.
JA- Jakby to powiedzieć... Asia sobie podcięła żyły i... teraz walczy o życie...
_Bella's POV (tak miała na imię mama Asi)_
Moje dziecko! Moje jedyne dziecko! Jeżeli ono nie przeżyje! To..., to..., nie wiem co zrobię. Poczułam, że słabnę... Zrobiło mi się gorąco, poczułam wale ciepła... Usiadłam na krześle...
JA- Zuziu..., gdzie..., ona..., teraz..., jest... ?
ZUZIA- Pan lekarz prosił abyście się do niego zgłosili. Czy możemy iść z wami? Bardzo prosimy...
JA- Oczywiście, że możecie... Gdzie mamy iść?
ZUZIA- Do gabinetu numer... 19
JA- Dobrze, dzieciaki chodźcie! I ty Lukas też (Lukas to tata Asi).
LUKAS- Idę, idę.
~ Przed gabinetem lekarza ~
Zapukałam. Otworzył nam lekarz.
DOKTOR- Państwo to...?
LUKAS- Smith, państwo Smith.
DOKTOR- Dobrze, a te dzieci?
JA- Wchodzą z nami.
Wszyscy usiedliśmy. Tak bardzo bałam się co za chwilę usłyszę...
_Leo's POV_
Rodzice Asie są bardzo mili. Tak strasznie się stresuję.
BELLA- Panie doktorze, co z moją córką?
Ten lekarz znowu spojrzał na nas współczująco...
DOKTOR- Z przykrością muszę stwierdzić, że niestety nie udało się nam uratować panny Joanny...
_Leo's, Zuzia's, Charlie's, Bella's, Lukas's POV_
NIE, NIE, NIE ! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!