Część 29

31 2 0
                                    


ZNOWU POLECAM ZNAĆ SŁOWA!

_Zuzia's POV_

Jestem cała zdenerwowana i jednocześnie załamana. Z resztą nie tylko ja... CHARLIEMU też jest przykro, a o LEO to już szkoda mówić... Ma wory pod oczami, ogólnie źle wygląda. Siedzimy i czekamy na lekarza już od... 4 godzin!  Będziemy czekać tak długo dopóki nas nie wyproszą... 

_Leo's POV_

Jestem załamany i zrozpaczony. Nie wiem jak długo już czekamy, ale wiem jedno... będziemy tu czekać tak długo dopóki jakiś lekarz do nas  nie podejdzie...

~ 1 godzinę później ~

Jakiś lekarz wyszedł! NARESZCIE !

JA- Panie doktorze co z panną Asią Smith? Czy możemy do niej wejść?

Lekarz spojrzał na nas ze współczuciem w oczach... NIE, NIE ,NIE...! TO NIE MOŻLIWE!

DOKTOR- Jesteście kimś z rodziny panny Smith?

JA- Jestem jej chłopakiem a tam są jej najlepsi przyjaciele.

DOKTOR- Dobrze, a gdzie są rodzice panny Joanny?

ZUZIA- Już do nich dzwonię.

DOKTOR- Jak przyjadą rodzice pani Smith to wtedy, proszę zgłosić się do mnie.- powiedział lekarz po czym odszedł.

ZUZIA- Będą za 20 minut...

CHARLIE- Mam nadzieję, że nic się jej nie stało... Widzieliście z jakim żalem na nas patrzył?

Już nie wytrzymałem... Wybuchnąłem płaczem...

CHARLIE- LEO, lepiej będzie jak wrócisz chyba do domu..., wyśpisz się..., my cię powiadomimy o wszystkim...

JA- NIE! Będę tu czekaj tak długo dopóki rodzice Słoneczka tu nie przyjadą...

ZUZIA- Ale jesteś uparty... Dobra. Ja pójdę do barku po jakieś picie i jedzenie, a ty CHARLS zajmij się LEO.- powiedziała Zuzia, po czym odeszła...

CHARLIE- LEO, spokojnie. Wszystko będzie dobrze...

JA- JAK MA BYĆ DOBRZE?! TO NIE TWOJA DZIEWCZYNA UMIERA, TYLKO MOJA!

CHARLIE- LEO, ja nie mam dziewczyny...

JA- A ZUZIA TO PRZEPRASZAM KTO?!

CHARLIE- Moja przyjaciółka...

JA- Na pewno... Z resztą nie wnikam...

~ 20 minut później ~

_Zuzia's POV_

NARESZCIE! Rodzice Asi przyjechali!

MAMA ASI- Dzień dobry Zuziu, dlaczego mieliśmy przyjechać do szpitala? Czy coś się stało Asi?- spytała się mama Asi  z nie pokojem.

JA- Jakby to powiedzieć... Asia sobie podcięła żyły i... teraz walczy o życie...

_Bella's POV  (tak miała na imię mama Asi)_

Moje dziecko! Moje jedyne dziecko! Jeżeli ono nie przeżyje! To..., to..., nie wiem co zrobię. Poczułam, że słabnę... Zrobiło mi się gorąco, poczułam wale ciepła... Usiadłam na krześle...

JA- Zuziu..., gdzie..., ona..., teraz..., jest... ?

ZUZIA- Pan lekarz prosił abyście się do niego zgłosili. Czy możemy iść z wami? Bardzo prosimy...

JA- Oczywiście, że możecie... Gdzie mamy iść?

ZUZIA- Do gabinetu numer... 19

JA- Dobrze, dzieciaki chodźcie! I ty Lukas też (Lukas to tata Asi).

LUKAS- Idę, idę.

~ Przed gabinetem lekarza ~

Zapukałam. Otworzył nam lekarz.

DOKTOR- Państwo to...?

LUKAS- Smith, państwo Smith.

DOKTOR- Dobrze, a te dzieci?

JA- Wchodzą z nami.

Wszyscy usiedliśmy. Tak bardzo bałam się co za chwilę usłyszę...

_Leo's POV_

Rodzice Asie są bardzo mili. Tak strasznie się stresuję.

BELLA- Panie doktorze, co z moją córką?

Ten lekarz znowu spojrzał na nas współczująco...

DOKTOR- Z przykrością muszę stwierdzić, że niestety nie udało się nam uratować panny Joanny...

_Leo's, Zuzia's, Charlie's, Bella's, Lukas's POV_

NIE, NIE, NIE ! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!

Bars And MelodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz