Rozdział 6

703 42 26
                                        

MOJA GRUPA NA FB: Miracle of Onlydremas
Zapraszam tam info i wszystkie inne są szybciej.

-Czekaj!-krzyknął nagle Chat.
-Co jest?-westchnęła znudzona Marinette.
-Bo najpierw ja muszę ci coś powiedzieć-uśmiechnął się pod nosem chłopak, a dziewczyna spojrzała na niego pytająco-B-bo... Chciałem ci powiedzieć, że...-spojrzał w jej piękne, duże fiołkowe oczy i natychmiast stracił wiarę w siebie- Chciałem powiedzieć, że narazie nie chciałbym wiedzieć kogo podejrzewasz-nastolatek wydukał to tak szybko, że Biedronka ledwo co go zrozumiała.
-Co? Dlaczego? Czy ty znowu robisz sobie jakieś kiepskie żarty? Nie to nie-odwróciła się granatowłosa zarzucając ręce na piersi.
-Biedronsiu... To nie tak...-blondyn delikatnie położył rękę na jej ramieniu-Bo... Lepiej nie wiedzieć.
-Ponieważ?-oburzyła się Mari.
-Ponieważ...-zastanowił się przez chwilę być znaleźć sensowne wytłumaczenie-Może będę mógł przez to dojść kim tak naprawdę jesteś-jego idealnie gładka twarz rozpromieniła się momentalnie.
-Hm...-westchnęła ciężko dziewczyna-Rzeczywiście, tego nie przemyślałam. Punkt dla ciebie Kocie-znów była skierowana w jego stronę-Teraz to zyskałeś jeszcze więcej w moich oczach, nie sądziłam że będziesz tak uczciwy-ciemnowłosa podrapała go za uszkami, które pojawiały się zawsze przy przemianie.

Na gest Dupain Kot zamknął oczy i rozmarzył się przy czym niekontrolowanie zamruczał.
,,Drobny błąd przy pracy"-pomyślał młodzieniec.

-Kocie?!-zaśmiała się Biedronka-Ty mruczysz?! Co?!-śmiejąc się położyła głowę na Agresta.
-Bo... A z resztą. Co, ty nie wiesz, że koty mruczą?-uśmiechnął się podstępnie.
-A no wiedziałam-na jej twarzyczkę również wkradł się wielki banan.
-To dlaczego jesteś zdziwiona?

Marinette nie umiała zaprzestać śmiechu, jednak riposta dla kocura była dla niej o wiele ważniejsza.
-No bo nigdy nie słyszałam jak mój kotek mruczy-uśmiechnęła się po czym przytuliła blondyna.

Słowa: ,,Mój kotek" utknęły Adrienowi w głowie. Chłopak poczuł motyle w brzuchu, dokładnie takie same jakie poczuł przy ich pierwszym spotkaniu, tylko teraz buzujące owady w jego ciele nasilały się jeszcze bardziej. Nastolatek mimowolnie się zarumienił, ale nie chciał okazać tego Swojej Pani. Agrest nie wiedział, że dla Marinette to był tylko zwykły przytulasek, a jej słowa przypadkowo wkradły  się na usta.

-Czemu siedzisz tak cicho? To zwykle ty nie dajesz mi żyć, bo ciągle o czymś mówisz albo wymyślasz te swoje super śmieszne żarty-dziewczyna spojrzała w zielone źrenice nastolatka.
-P-przepraszam, zamyśliłem się-odburknął zielonooki.
-Na pewno wszystko dobrze?-zaniepokoiła się ciemnowłosa.
-Tak, tak. Po prostu mam ostatnio dużo rzeczy na głowie.
-No dobrze...-na twarzy Dupain pojawił się uśmiech.

Rozmawiali tak jeszcze długo. Czas w ogóle się dla nich nie liczył, bo teraz umacniali swoją przyjaźń. Ich relacja szła w dobrym kierunku, przynajmniej tak widział to Chat. Oboje czuli, że mogli obdarować siebie nawzajem coraz większym zaufaniem. Tamtej nocy zaczęli rozmawiać o problemach w ich normalnym życiu, o przyszłości, o wszystkim o czym zwykli znajomi nie rozmawiają. Świadomość tego, iż nie wiedzą kim są, dawała im pewien rodzaj satysfakcji.
•••••••••••••<>•••••••<>••••••

Następnego dnia w szkole Marinette jak zwykle się spóźniła i jak zwykle znalazła kolejną bezsensowną wymówkę. Z dnia na dzień zaczynało brakować jej wytłumaczeń. Posunęła się do tego stopnia, że rankiem wygooglowała:
,,Wymówki na spóźnienie w szkole".
Jednak i to jej nie pomogło, najwidoczniej wszystkie możliwe już wykorzystała.
Klasa jak zwykle miała ubaw, Marinette jak co dzień znużona udała się do ławki, i jak co dzień beznamiętnie rozpakowała swoje rzeczy.

Miracle of the Flames | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz