Reakcja Marinette pozwoliła chłopakowi zorientować się, że nie znajdują się oni na jednym z paryskich dachów. Dlatego też próbował on prędko wymigać się z całej, niezręcznej sytuacji.
-Um... No wiesz... Nie musisz być superbohaterką ani mieć specjalnych mocy jak Biedronka, aby ratować Paryż. Spójrz jak wiele robisz dla każdego, nawet nieznanego ci, człowieka. Dzięki tobie, życie innych staje się barwniejsze-powiedział zakłopotany Adrien.
-To miłe, że tak uważasz-dziewczyna uśmiechnęła się, mrużąc uroczo oczy.
-Przedstawiam ci fakty-blondyn odwzajemnił gest.
-Szczęście innych, to moje szczęście. Tak już mam. A teraz podziękowania dla ciebie za cudowny pokaz i za słowa otuchy-ciemnowłosa pogładziła ramię przyjaciela-Jednak weźmy się do roboty, chcę w końcu odpocząć w domu-westchnęła ciężko.
-Więc idź już. Nie daj się prosić i pozwól mi chociaż raz, zrobić coś dla ciebie-Dupain nie wydukała z siebie więcej niż ciche podziękowanie, po czym powoli oddaliła się od Champs-Élysées udając się prosto do swojego pokoju.~~~~~
-Żartujesz sobie?-Natalii natychmiast zabrała głos-Gdybym wiedziała kim ona jest, natychmiast bym ci to powiedziała-mężczyzna nie będąc do końca przekonany, co do jej słów, uniósł jedną brew-Po co miałabym utrudniać naszą pracę?
-Odkąd wymyśliłem najlepszy z możliwych planów, zachowujesz się dziwnie. Zupełnie tak, jakbyś chciała ochronić tą dziewuchę.
-To nie tak-zaprotestowała kobieta-Nie uważam po prostu, że tak radykalny krok, jest dobrym pomysłem.
-Jest-siwowłosy nie odpuszczał.
-Zrobisz jak będziesz chciał. Ja za tym nie jestem, ale mimo wszystko będę Cię wspierać.
Te słowa nieco uspokoiły projektanta, dzięki czemu Natalii mogła odetchnąć z ulgą.~~~
Tymczasem córka piekarza leżała już spokojnie w swoim łóżku. Jej myśli spowijały obrazy Kagami i Adriena, które nie dawały jej smacznie spać.
-Co się dzieje, Mari?-zaniepokoiła się Tikki.
-Postanowiłam zapisać się na szermierkę-uśmiechnęła się lekko.
-N-na szermierkę? Po co?
-To idealne zajęcia dla mnie. Polepszę moją koordynację ruchową i nauczę się nowych chwytów. Jako obrończyni Paryża powinnam szkolić się do walki.
-Jesteś pewna, że chodzi ci właśnie o to?-stworzonko zmarszczyło czółko-A może przypadkiem chciałabyś spędzić więcej czasu z Adrienem i stanąć na drodze Kagami?
-Co? Ja? Pfff-granatowłosa wybuchnęła wymuszonym śmiechem, przez co kwami potwierdziło się w swoich przekonaniach.
-Wszystko jasne.
-Naprawdę chcę być coraz lepsza. Władca Ciem czyha tylko na kolejną ofiarę-fiołkowooka zacisnęła pięści.
-W tym masz rację. Ten człowiek nigdy nie próżnuje, a udoskonalenie twoich umiejętności, może nam się bardzo przydać-niby-biedroneczka ułożyła się wygodnie na poduszce właścicielki.
-To prawda. Ale ja czuję, że wydarzy się coś strasznie złego. Władca Ciem zawsze wypuszcza akumę na wielkich imprezach, a kiedy dzisiaj miał na to idealną okazję, zmarnował ją. Rozmawiałam z Chatem i zrozumieliśmy, że on chce uśpić naszą czujność. Nie mam jednak pojęcia przed czym. To wszystko jest tak okropnie przerażające.
-Musimy mieć oczy szeroko otwarte i być przygotowane na każdy jego ruch-ziewnęła Tikki, po czym obie postanowiły odpłynąć w krainę Morfeusza.~~~~
Kolejnego dnia po lekcjach, Dupain dyskretnie udała się na zajęcia szermierki. Gdy dziewczyna przebrała się w odpowiedni strój, a co najważniejsze, założyła maskę, udała się na salę gimnastyczną, gdzie jak zawsze odbywał się trening.
Pierwszym zadaniem nowoprzybyłych było zmierzenie się z wieloletnimi uczniami. Nastolatka, z pełną tego świadomością, stanęła do walki z Adrienem. Wiedząc, że on nie ma pojęcia z kim ma do czynienia, ciemnowłosa pozostała bardzo pewna siebie. Po dwóch remisach i 3 wygranych przez fiołkowooką pojedynkach, Agrest był strasznie zszokowany umiejętnościami osoby, z którą miał przyjemność je stoczyć. Jak wielkie było jego zdziwienie, gdy posiadaczka miraculum zdjęła maskę i ujawniła swoje oblicze.
-M-Marinette?-tylko tyle zdołał z siebie wykrztusić.
-Um... Tak... Postanowiłam zapisać się na szermierkę-zakłopotana podrapała się po karku-Wybacz, że nie powiedziałam ci wcześniej. Totalnie wyleciało mi to z głowy.
-J-jesteś obłędna...-mruknął pod nosem-To znaczy... Nie wiedziałem, że znasz się na tym sporcie. W gruncie rzeczy jest on dosyć ciężki.
-Tak... Znam jakieś tam podstawy-uśmiechnęła się gimnazjalistka.
-Podstawy? Marinette! Jesteś naprawdę świetna-kiedy Kagami usłyszała pochwały blondyna, podeszła do dwójki przyjaciół z oczami przepełnionymi zazdrością.
-Może i ciebie dała radę pokonać, ale założę się, że ze mną nie pójdzie jej tak łatwo-gniewny wzrok granatowłosej, przeszywał ją od góry do dołu.
-Chcesz spróbować Mari?-model wyszedł z inicjatywą, którą trudno jej było odrzucić.
-To oczywiście tylko zabawa, ale jeśli nie chcesz, nie zmuszam. Jednak chyba warto sprawdzić swoje możliwości. Może pan D'Argencourt przypatrzy się tej walce?-Kagami zwróciła się do nauczyciela, a ten prędko przystanął jej propozycji.
-A ja wam posędziuję-zadeklarował syn projektanta podając szablę zdezorientowanej rówieśniczce.
W całym tym zamieszaniu, Dupain nawet nie zdążyła zgodzić się na ową walkę. Skrępowana szybkim rozwojem wydarzeń, stanęła na jednej macie z koleżanką swojego przyjaciela, by chwilę później rozstrzygnąć, kto w tym sporcie gra pierwsze skrzypce.
-Liczę na ciebie, Mariś-szepnął Adrien, co u córki piekarza spowodowało jeszcze większy nacisk presji i chęci wygranej.
Pojedynek dziewczyn był bardzo zacięty i zrównoważony, choć w niektórych momentach można było stwierdzić przewagę Marinette. Wszystko potoczyłoby się bez komplikacji, gdyby nie nieczyste zagranie ciemnowłosej. Dziewczyna idealnie wyczuła moment, w którym mogła upokorzyć nastolatkę. Agrest wpadł w jakąś zadumę i był nieobecny, a pana D'Argencourt'a zajął jeden z gimnazjalistów. Wtedy Tsurugi podstawiła młodszej uczennicy nogę, przez co ta przewróciła się, a szabla Kagami bez problemu była w stanie ją dotknąć, co zagwarantowało jej obronę tytułu najlepszej.
-Hej!-oburzyła się Dupain-To zagranie nie było fair! Podstawiłaś mi haka!
-O czym ty mówisz? Sama przewróciłaś się o moją nogę.
Na sali powstał szum, który tworzyły ciche szepty wszystkich zgromadzonych.
-Kagami miałaby podstawić ci haka? Marinette, nie wymyślaj-zaśmiał się trener szermierki.
-Pan D'Argencourt i Kagami mają rację. Wiesz, że często plączesz się o swoje nogi. Może teraz też tak było, ale kiedy zadziało się to tak szybko, nawet nie zdołałaś tego zauważyć-wtrącił model.
-Nie. Naprawdę. Ona zrobiła to celowo.
-Nie ośmieszaj się. Wszyscy dobrze wiemy, że kłamiesz, bo ciężko ci przyjąć porażkę. Spokojnie Mari-nastolatka pogłaskała ją po ramieniu-Każdemu się to zdarza, nie łam się.
-Jak możesz tak potwornie ściemniać?-granatowłosa zmrużyła oczy patrząc w jej stronę.
-Marinette, co w ciebie wstąpiło?-spytał blondyn.
Fiołkowooka widząc jego rozczarowany wyraz twarzy, wybiegła z budynku szkoły jak najszybciej potrafiła. Jej złość narastała z minuty na minutę, co zaczęło przerażać Tikki. Kwami usiłowało nieco uspokoić emocję, jakie szarpały jej właścicielką, gdyż zapewniały one murowaną katastrofę.
-Nie, Tikki! Nie będziesz mi teraz mówić, co jest dobre, a co nie! Sama mogę o sobie decydować i teraz zadecydowałam, że idę spotkać się z Chatem!-pomimo próśb stworzonka, przyszła projektantka przemieniła się w swoje alter ego.
Rozjuszona i smutna ciemnowłosa zaczęła skakać po paryskich dachach w poszukiwaniu swojego ukochanego partnera. Jej wściekłość i złamane serce urosło do jeszcze większych rozmiarów, kiedy zdała sobie ona sprawę, że Chata nie ma w pobliżu. Nie myśląc nad konskewancjami, usiadła na wieży Eiffla doszczętnie pochłaniając się w czarnych myślach.
Właśnie na taki moment od tygodni czekał Władca Ciem. Jego idealny plan mógł wreszcie wkroczyć w życie.
Uradowany mężczyzna, kumulując na jednej akumie całą swoją potęgę, specjalnie dla superbohaterki stworzył cudownie silnego i niebezpiecznego motylka.
Niedługo potem magiczne jojo stało się miejscem jego ukrycia. Kiedy głos Gabriela w głowie nastolatki zaczął wybrzmiewać coraz donośniej, ta zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Tak bardzo usiłowała postawić opór swojemu rywalowi, jednak ten potrafił nieskazitelnie posługiwać się swoją mocą, przez co Biedronka odczuwała niemiłosierny ból, który rozchodził się po jej całym ciele.
Gdy dziewczyna zwijała się z zadawanego jej cierpienia, obok niej, na wieży, pojawił się zszokowany Chat. Blondyn wyczuł jakieś kłopoty i kiedy postanowił zajrzeć na główny punkt w Paryżu, zastał tam ten nieprzyjemny widok.
-Biedronsiu! Co się dzieję?-krzyknął oszołomiony, podbiegając i kucając przy ukochanej-N-nie... Nie, nie, nie, nie!-kręcił głową, gdy zrozumiał co się właśnie stało.
-K-kocie... P-pomóż...-ciemnowłosa wyciągnęła trzęsącą się rękę w stronę partnera, po czym opadła na kolana zaciskając oczy.
-Kropeczko!-przestraszył się-Gdzie akuma? Muszę zniszczyć ten przedmiot!-Jeżeli nie będziesz ze mną współpracować, będzie bolało jeszcze mocniej, w dodatku skrzywdzę nie tylko ciebie, a także twojego Koteczka-w uszach superbohaterki wybrzmiała śmiertelnie poważna wypowiedź Władcy Ciem.
-N-nie mogę Chat...-zamaskowana chwyciła się za głowę, czołgając się po ziemii.
-Biedronsiu... Proszę... Co ja mam zrobić? Jak?-chłopak wziął ją na kolana przytulając do swojego torsu-Powiedz, gdzie jest akuma, a wtedy będzie po wszystkim.-Zbyt długo czekałem aż dasz się ponieść złym emocjom, żeby teraz wszystko legło w gruzach. Spójrz... To on nie był przy Tobie, kiedy go potrzebowałaś. Zemścij się. Zemścij się na Paryżu, za to, że to ty zawsze go ratujesz, za to, że nikogo nie interesuje twoje życie nastolatki, za to, że musisz tak ciężko pracować. Poczuj ten gniew, Biedronko-posiadacz miraculum ćmy zapełniał umysł bezradnej fiołkowookiej.
-N-nie mogę! Nie mogę! Rozumiesz, że nie mogę?!-Biedronka kręciła głową, krzycząc jakby do siebie-Nie chcę! Nie z-zrujnuje Paryża!-kolejny pocisk bólu wycelowany prosto w jej, owinięte lateksowym strojem, ciało.
-Biedronsiu... C-co się dzieje? Muszę ci pomóc!-model trzymał jej drgające ramię.
-Nie, Chat! Nie dam rady...-syknęła z bólu ostatni raz-Uciekaj, póki możesz i proszę-spojrzała na niego załzawionymi oczami-Nie miej mi tego za złe, ale nie potrafię już tego wytrzymać...-granatowłosa powoli postawiła się na równe nogi, jednak zielonooki nadal przy niej czuwał.-Świetnie Biedronko... Cudownie...-mężczyzna był w pełni szczęśliwy z pierwszego, zaliczonego kroku w jego planie zdobycia miraculi-Od teraz staniesz się Czarną Biedronką, która na ulicach stolicy Francji siać będzie terror-gimnazjalistka jak na zawołanie zmieniła się w odwrotną wersję siebie.
Jej kostium pokryty był teraz czerwonymi kropkami na czarnym tle, jej dwie kitki związane były czarną wstążką, jej jojo również się zmieniło, a jej wzrok przepełnił się teraz niespotykanie ogromnym gniewem.Przerażony Agrest odsunął się od niej na kilka kroków. Nastolatka z mroczną iskrą, zaczęła kręcić swoim jojo idąc w jego stronę.
-Więc chodź, Koteczku-uśmiechnęła się chytrze.
Zielonooki rozpoczął ucieczkę przed rozwścieczoną rówieśniczką, usiłującą odebrać mu jego pierścień.
Gdy ciemnowłosa gnała za nim przez aleje w Paryżu, niszczyła wszystko co popadnie, świetnie się przy tym bawiąc. Chat po przebiegniętym długim dystansie, zatrzymał się, by w końcu zmierzyć się twarzą w twarz z Czarną Biedronką.
Gdy ta stanęła na wprost niego, między nimi rozpoczęła się zacięta walka wręcz. Dla przechodniów był to niespotykany widok. Dwoje najlepszych superbohaterów prowadzących ze sobą bezwzględny pojedynek, nie jest częstym widokiem. Po wyczerpujących atakach, Chat nie umiejąc ich dłużej unikać, upadł na ziemię pod naciskiem dziewczyny. Fiołkowooka usiadła na niego rozkrakiem i chcąc zdjąć jego miraculum, usłyszała następujące słowa:
-Rób co chcesz Biedronsiu, ale pamiętaj, że to nie jest rozwiązanie problemów-gimnazjalistka wstrzymała swój ruch patrząc na niego, równocześnie rozszerzając swoje spojówki.
-N-nie mogę Chat...-mimowolnie syknęła, kiedy Władca Ciem pokazał swoją przewagę rozprowadzając po jej ciele mocne ukłucia, jakbygdyby szpilek.
Wtedy model wykorzystał chwilę jej nieuwagi i pomimo współczucia, powalił ją uciekając na dach jednego z budynków.
Nowa ofiara akumy szybko otrząsnęła się z upadku i oszołomiona wstała, kręcąc swoim jojo z jeszcze większą zawiścią. Granatowłosa niszczyła coraz to kolejne, napotkane na jej drodze samochody, uliczki, banery, czy kawiarenki. Jednym słowem, siała spustoszenie.
Jej złość wzrosła do gigantycznych rozmiarów.
A czymś, co jeszcze bardziej zaniepokoiło Czarnego Kota, były nowe moce jakie uzyskała zaakumowana. Dziewczyna idąc środkiem ulicy, była w stanie zniszczyć wszystko, co dotknie, a w dodatku potrafiła zmienić każdego spotkanego człowieka w kruchy posąg.
Przerażenie blondyna było zauważalne z kilometra i wcale nie uspokajało mieszkańców stolicy Francji. Tak potężnej mocy nie posiadał żaden dotychczasowy superzłoczyńca.
-Nie mam wyboru... Biedronka powiedziała, że jeśli będziemy w skrajnej sytuacji, Mistrz Fu użyczy nam innych miraculi. Muszę iść po pomoc-powiedział sam do siebie zaciskając oczy.Tymczasem Władca Ciem stał znieruchomiały w swojej kryjówce. Mężczyzna nigdy nie pomyślałby, że nastolatka wpadnie w tak wielką furię i wyrwie mu się spod panowania. Siwowłosy nie miał kontroli nad dalszym rozwojem wydarzeń.
-Teraz rozpęta się prawdziwe piekło, którego nie jestem w stanie zatrzymać...-szepnął do siebie z zalęknionymi oczyma.
~~~~~~
I jak wam się podoba? Co myślicie o dalszych losach bohaterów?
![](https://img.wattpad.com/cover/126749561-288-k925338.jpg)
CZYTASZ
Miracle of the Flames | Miraculous
FanficWszystko zaczyna się dzień po pierwszej misji Biedronki i Czarnego Kota. Adrien pierwszy raz przekracza próg szkoły, znając tylko Chloe, do tego poznaje piękna dziewczynę o imieniu Marinette na której... nie wywarł dobrego wrażenia. Co dalej? C...