Rozdział 5

2.6K 70 1
                                    

Spędziłam cały weekend na porządkowaniu mieszkania. Jest paskudna pogoda i nie mam ochoty wystawić nosa za drzwi. Aby zapomnieć o moich niedzielnych smutkach, już dwie godziny szukam nowej torebki w internecie. Chcę ją w odpowiednim kolorze i kształcie! Kiedy, więc znajduję obiekt mojego pożądania na angielskiej stronie internetowej, mój telefon pika.

Gabriel : Jutro o 6.00 spotkanie w moim biurze, to pilne.

Co?! 6.00?! Normalnie zaczynam o 8.00! Powinien mnie uprzedzić przed 21!

Ja: Ok. Czy następnym razem mógłbyś mnie uprzedzić wcześniej?

15 minut później, nadal bez żadnej odpowiedzi... Jednak trochę tego za dużo! Ale to musi być ważne. Molly przytuliła się do mnie. Cały weekend była chora. Myślę, że to co zjadła spowodowało chorobę. Dąsam się trochę na nią, ale jej widok tak cierpiącej sprawia, że mi jej żal.

     - Co ja mam z tobą zrobić, kłębuszku?!
     - Miauuu!

Biedna, patrzy na mnie błagalnym wzrokiem jakby chciała powiedzieć: "Zrób coś...". Kiedy Molly szuka pocieszenia, przychodzi, ociera się o mnie i mruczy. Daję jej buziaka w czoło, a potem kładę ją na czystej kołderce i idę przygotować coś do chrupania. Jem szybko przed głupim programem w telewizji. Nie jestem łasa, ale to mnie ogłupia... Zamiast ogłupiać się przed tymi debilizmami, postanowiłam włączyć spokojną muzykę. Molly właśnie przyszła położyć się na mnie. Mimo wszystko, niemożliwym jest nie myśleć o tym, co Gabriel ma ważnego do powiedzenia... Jest północ, kiedy postanawiam iść spać. Zobaczymy co będzie się jutro działo. Narazie potrzebuję snu!

⊙°⊙°⊙°⊙

Kiedy wstaję, znajduję Molly w opłakanym stanie przed moimi drzwiami. Biedna wymiotowała i nie miała nawet sił żeby przyjść do mnie. Moje biedne kociątko... Biorę ją delikatnie na ręce. Wygląda naprawdę źle. Czuję jak jest cała wiotka, jakby nie miała wcale sił... Należałoby powiedzieć, że nie jadła od wielu dni! Jestem zakłopotana... Muszę za godzinę być w biurze!

     - Miauuu!
     - Wiem moja śliczna, znajdziemy rozwiązanie!

Nie mogę jej tutaj zostawić całkiem samej. Nie mam jednak nikogo, komu mogłabym ją powierzyć... Po wytarciu jej, przeszukuję swoje rzeczy żeby znaleźć torbę sportową, a potem patrzę na Molly.

     - Wiem, że to ci się nie spodoba... Ale nie mamy wyboru!

Kładę kołderkę do środka torby żeby było ciepło i wygodnie. Potem unoszę delikatnie Molly i wsuwam ją do środka.

     - Miauuu!

Milutka, pozwala sobie to zrobić. Myślę, że rozumie, że to dla jej dobra.

     - Zobaczysz, wszystko będzie dobrze!

Nie wyobrażam sobie jej głowy, kiedy będę zamykać torbę, aby ją ukryć. Nie wyobrażam sobie też min moich kolegów, jak odkryją co znajduje się w środku mojej torby... Naprawdę, zrobię wszystko, aby jej nie odkryli! Zostawiam Molly w jej torbie, kiedy ja się szykuję. Nie słyszę jej. Myślę, że wszystko się ułoży. Kiedy wracam, ona śpi. To ułatwi mi zadanie! Korzystam z tego, że śpi i zamykam torbę. To jest to! W moim pierwszym tygodniu, zabieram ze sobą chorego kota do pracy... ukrytego. Proszę, kto jest groteskowy!

Korporacja CarterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz