Gabriel wstaje zza biurka i zbliża się do mnie. W cieniu, mam wrażenie, że jego spojrzenie zmieniło się, jakby pociemniało.
- Wiedziałem, że mogę liczyć na ciebie. Nie powinnaś nigdy wątpić w siebie...
- Ach... Tak... Ja...
Jego twarz jest kilka centymetrów od mojej, a moje serce bije tak mocno w piersiach. Mam wrażenie, że zaraz to zobaczy. Jesteśmy tylko my dwoje, bez żadnego odgłosu. Światła miasta nadają niesamowitą atmosferę. Kiedy tylko położył dłonie na moich ramionach, moje nogi zrobiły się wiotkie. Zrobiło mi się słabo.
- Hej, dobrze się czujesz?
Gabriel podtrzymuje mnie delikatnie, przesuwając ramię na moje plecy.
- Tak... Tak... Przepraszam. Jestem troszkę wyczerpana dzisiejszym dniem.
Gdyby mógł jeszcze nie dotykać mnie swoimi męskimi dłoniami...
- Och, naturalnie. Rozumiem... Chcesz żebym cię odprowadził?
- Nie!!Odpowiedziałam szybciej niż pomyślałam. Znaleźliśmy się sam na sam w ciasnym pomieszczeniu, to niewyobrażalne!
- Ja... Potrzebuję zaczerpnąć świeżego powietrza. Spacer dobrze mi zrobi.
- Jak chcesz.Prawie uciekam z biura, kiedy Gabriel uwolnił uścisk. Mógłby mnie naprawdę wziąć za szaloną... Zbieram prędko swoje rzeczy i podnoszę żwawo torbę z Molly żeby uniknąć spotkania z nim. Pierwszy raz po wyjściu z budynku, czuję mój oddech! Wow! Co to było?! Dlaczego czuję się tak słabo, kiedy jestem z nim sama? Dlaczego, kiedy mnie dotyka moje serce wali tak mocno? Dlaczego też on tak często lubi mnie dotykać?
⊙°⊙°⊙°⊙
Kiedy odkładam moje rzeczy, jestem kompletnie wycieńczona. Mam nadzieję, że nie będzie wielu dni tego typu... Kładę Molly na jej kołderce. Byłam u weterynarza po drodze i poradził mi głodówkę dla niej jeszcze tej nocy. Opieram się o okno, jeszcze raz, moje myśli krążą wokół Gabriela... Te spostrzeżenia są dziwne. Ma talent do zacierania śladów. Z nim, jest niemożliwością wiedzieć czy widzę tylko zwykłe komplementy. To tylko twoje wyobrażenia Victoria. Moja mama mówiła, że życie jest pełne niespodzianek. Była taka mądra... Tak spokojna. Byłyśmy bardzo blisko. Była moją najlepszą przyjaciółką, powiernicą. Dzisiaj, pozostała po niej pustka. Otwarta rana, której nie umiem wypełnić.
Często o niej myślę. Tak naprawdę jest zawsze ze mną, w moim sercu. Zmarła nagle na raka pięć lat temu... Mam wrażenie, jakby to było wczoraj... Widziałam ją jeszcze w tym zimnym, szpitalnym pokoju, jak walczy, aż do końca, nigdy nie skarżąca się. Tymczasem lekarze mówili, że jej szanse są niewielkie. Kiedy mi o tym powiedziała, wróciłam ze studiów. Siedziała w salonie, z pustym wzrokiem. Znosiła to sama... Tata opuścił ją żeby prowadzić życie awanturnika. Sądzę, że tak naprawdę nigdy mu nie wybaczyłam jego egoizmu. Mamo, brakuje mi ciebie... Chciałabym tak bardzo zadzwonić do niej. Tylko jeden raz... Zapytać ją jak się ma, co dziś robiła... Opowiedzieć jej o moich wątpliwościach, obawach. Zapytać ją o radę. Śmiać się razem z nią. Usłyszeć od niej ile razy jest ze mnie dumna. Powiedzieć jej, że ją kocham zanim się rozłączę. Z moim ojcem to skomplikowane. Nigdy tak naprawdę nie był obecny. Dzwonię do niego od czasu do czasu, kiedy nie jest w podróży na drugim końcu planety. W końcu... Trzeba iść do przodu. To co próbuję zrobić.

CZYTASZ
Korporacja Carter
Romantizm- Dobrze się pani czuje? Ma pani rozpaloną twarz. - Och, to nic! Po prostu... Uff... Jest gorąco w windzie, nie sądzi pan? Tak oczywiście... Patrzy na mnie bez słowa, potem zbliża się powoli w moją stronę. Bicia mojego serca robią się coraz szybsze...