Jest prawie koniec dnia. Niecierpliwie czekam, aż Gabriel powie mi, żebym przyniosła mu raport. Pod koniec popołudnia dostaję e-mail z informacją, że mam się z nim zobaczyć.
- Nareszcie!! Matt, idę zanieść raport Gabrielowi. Poprosił mnie o to.
- Ooo! Mistrz poświęca swojemu pupilowi trochę uwagi...
- Wyczuwam zazdrość?
- Zazdrość? Victoria, powinnaś wiedzieć, że wielki Matt nigdy nie jest zazdrosny, ponieważ nikt i nic nie może mu się oprzeć! A dla twojej informacji wolę mniejsze, bardziej łaskawe stworzenia na wysokich obcasach. Takie jak ty.
- W twoich snach!Wychodzę z biura, uśmiechając się. Wbiegam prosto w Cassidy. Świetnie... To tylko moje szczęście...
- Pani Prince, wyglądasz, jakbyś się dobrze bawiła...
To tak, jakby nie mogła pomóc, ale musiała być nieprzyjemna.
- Ani trochę...
- Ooo, naprawdę.... Więc ta dramatyczna postawa jest dla ciebie naturalna?Ughh! Co za suka!
- Przepraszam, mam spotkanie do załatwienia.
Przesuwa się z podłym uśmiechem na twarzy. Przechodzę obok niej do gabinetu Gabriela. Dlaczego ona zawsze jest w pobliżu, kiedy Gabriel jest tutaj?!
⊙°⊙°⊙°⊙
Moje nogi drżą, gdy wchodzę do jego gabinetu... Gabriel stoi tuż przy biurku i jest skupiony na mnie.
- Victoria! Wejdź, usiądź...
Dlaczego nagle czuję się taka słaba?
- Nie, dziękuję. Podrzucam raport, a potem wracam do domu. Jestem zmęczona i chcę wrócić do domu. Ty prawdopodobnie masz ważniejsze rzeczy do zrobienia.
- Nie bądź śmieszna, zawsze mam dla ciebie czas.Gabriel wydaje się rozbawiony moją reakcją... Podchodzi do mnie i podprowadza mnie do krzesła, kładąc rekę na mojej dolnej części pleców. Znowu przechodzi mnie taki prąd! Siedząc, staram się tego nie pokazywać, ale w środku jestem totalnie zagubiona. Co się ze mną dzieje? Wpatruję się w jego sygnet i palce, które stukają o brzeg biurka.
- Jak ci minął tydzień?
- Dobrze.Byłoby lepiej, gdybyś mnie nie zignorował. Gabriel przez chwilę patrzy przez okno, jakby chciał coś powiedzieć.
- Oto raport. Skończyliśmy.
Podaję Gabrielowi folder. Bierze go i kładzie na biurku, jakby to nie miało znaczenia. Mój oddech jest szybszy, czuję się, jakbym się dusiła w tym pomieszczeniu. Chwieję się na krześle. Odpinam guzik koszuli, jest tu zbyt gorąco. Gdy moje spojrzenie ponownie krzyżuje się ze spojrzeniem Gabriela, mam wrażenie, że jego oczy zmnieniły kolor, jakby były ciemniejsze.
- Um... Hmm, idę... Otworzę trochę okno.
Gabriel, jak zawsze elegancko przechodzi do okna i lekko je otwiera. Chłodne powietrze uderza w moją szyję.
⊙°⊙°⊙°⊙
Zanim Gabriel znowu podejdzie do mnie, ktoś puka do drzwi. Wyczuwam, że porusza się za mną.
- Tak?... Jestem zajęty.
- Ktoś poprosił mnie, żebym ci to przyniosła.
- A tak... Dziękuję, Lisa.Słyszę zamykające się drzwi i dźwięk otwieranej koperty. Wszystkie moje zmysły są całkowicie czujne. Czuję się jak gazela uwięziona przez myśliwego, ale to uczucie jest bardziej ekscytujące niż przerażające... Gabriel wraca za biurko i siada w fotelu.

CZYTASZ
Korporacja Carter
Romance- Dobrze się pani czuje? Ma pani rozpaloną twarz. - Och, to nic! Po prostu... Uff... Jest gorąco w windzie, nie sądzi pan? Tak oczywiście... Patrzy na mnie bez słowa, potem zbliża się powoli w moją stronę. Bicia mojego serca robią się coraz szybsze...