Grupa osób nadchodzi z prawej strony. Szybko mieszam się między nimi i inną grupą, aby szybko wejść do budynku, czekając na mój największy problem, którym jest Matt i jego pytania. Prawie biegnę, aby włączyć windę i forsuję zamykanie drzwi zanim Matt do mnie dołączy. Szczerze, ile ja mam lat? Przecież nie mogę schować się w jednej z szuflad mojego biurka... Śmieję się sama w windzie. Nie wiem, dlaczego ten obiad tak mnie poruszył. Siadam przy biurku, jakby nic się nie stało. Przygotowuję się mentalnie na atak Matta.
- Było sympatycznie?
- Tak. Byliśmy we włoskiej restauracji.
- Mnie Gabriel nigdy nie zaprosił na obiad sam na sam...
- Następnym razem powinieneś ze swojej strony złożyć mu reklamację.
- Masz naprawdę szczęście, że mam spotkanie za pięć minut i nie mogę cię bardziej nękać.Spoglądam na niebo ściskając ręce i dziękując bogom. Matt śmieje się głośno.
- Widziałem cię... Spieszyłaś się żeby wsiąść do windy przed chwilą... Naprawdę sądziłaś, że te 42 piętra pozwolą mi zapomnieć o waszym małym wyjściu?
- Ja? Nie... Musiałeś coś pomylić...Matt uśmiecha się bardziej szczerze.
- Możesz biec, możesz się chować... Znajdę cię gdziekolwiek pójdziesz...
- To jest głupie! Nie bałabym się... Prawie.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem!!Matt odchodzi z diabolicznym uśmiechem. Czasami wydaje mi się, że jest bardzo obrażony! Wreszcie sama, rozmyślam przez chwilę o obiedzie, który zjadłam razem z Gabrielem. Czy ja ulegam wyobraźni, czy też był naprawdę poruszony, kiedy lizałam swoje palce? Śmieję się sama do siebie. Nie myślałam, że zrobię na nim takie wrażenie. Ponadto ten dziwny sposób mówienia, że będziemy się dobrze rozumieć. Jakby oczekiwał czegoś jeszcze... Warczę w duchu! Nie powinnam mieć tego rodzaju myśli! Wracaj natychmiast do pracy Victoria!! Pozostała część popołudnia jest spokojna bez Matta, który mnie rozśmiesza lub wprawia w zakłopotanie. Wieczorne powietrze dobrze mi robi, dlatego decyduję się wracać pieszo. Jest już 20:30, kiedy wchodzę do siebie. Dzień był ciężki... Moja mała kotka wita mnie radośnie, jak zwykle.
- Miauuuuuu!
- Witaj, moja piękna! Nie zajmowałam się ostatnio tobą... Ale jestem teraz aktywną kobietą, muszę pracować!
- Miauuuuuu!Korzyść z Molly jest taka, że ona nigdy mi nie zaprzecza! Dosłownie upadam na kanapę. Jestem wykończona! Siedzę cicho i jestem zdziwiona, że marzę o twarzy Gabriela i jego pięknych oczach...
- Ewidentnie, będziemy się dobrze rozumieć Victoria...
Chwytam natychmiast ten obraz w moim umyśle! Zacząć fantazjować o moim przełożonym, to nie jest dobry pomysł... Przypominam sobie nagle, co mi powiedział Colin.
- Ciasto!!
Co mogę dobrego przygotować? Zdecydowałam się zrobić ciasteczka! Uwielbiam gotować i eksperymentować z przepisami! Zrobię według swojego przepisu! Molly obserwuje mnie, kiedy robię wypieki. Ale z niej smakosz! Ona wie bardzo dobrze, że dostanie coś małego jeśli zrobi słodkie oczka! Z pokolenia na pokolenie uczą się nami manipulować, słabymi ludźmi! Ten dzień mnie wykończył. To nie tylko praca, to te dziwne napięcie, które jest między Gabrielem i mną. Jego dotyk, jego głos, sposób w jaki na mnie patrzy... Nic nie jest mi obojętne. Nienawidzę tego! To mój szef! Czy zachowuje się w ten sam sposób z innymi pracownicami? Nie przestaję zadawać sobie pytań... Dlaczego taki facet, jak on interesował by się taką kobietą, jak ja? Nowa, która nie zna nikogo w mieście, z małego miasta, z ubogiej rodziny, która nie ma nic specjalnego...

CZYTASZ
Korporacja Carter
Romance- Dobrze się pani czuje? Ma pani rozpaloną twarz. - Och, to nic! Po prostu... Uff... Jest gorąco w windzie, nie sądzi pan? Tak oczywiście... Patrzy na mnie bez słowa, potem zbliża się powoli w moją stronę. Bicia mojego serca robią się coraz szybsze...