Wściekła biegnę do gabinetu Gabriela! Nawet nie pukam. Nie mogę już dłużej siebie kontrolować! To on jest tym, którego pragnę! Otwieram drzwi trzaskając tak mocno, że aż ściany się zatrzęsły. Szybko zamykam za sobą drzwi i pozbawiona tchu, odwracam się, by stanąć twarzą w twarz z obiektem mojego pożądania. Siedzi przy swoim biurku, seksowny jak zawsze. Tym razem chcę żyć pełnią życia! Nie obchodzi mnie to, co mówią ludzie! Szybko ruszam w jego stronę, po czym zatrzymuję się przed jego palącym spojrzeniem. Dyszę, nie mogąc złapać tchu. Co ja robię? Gabriel patrzy na mnie intensywnie i już ma zamiar zerwać się ze swojego fotela, ale nie pozwalam mu na to. Siadam mu na kolanach i delikatnie muskam jego usta. Chwyta mnie w pasie i unosi gwałtownie do góry, by posadzić mnie na biurku. Przyciska swoje ciało do mojego, a moje nogi owijają się wokół niego, aby przytrzymać go bliżej mnie. Całujemy się namiętnie, a ja jęczę, kiedy ciągnie mnie za kok, by odchylić moją głowę do tyłu i chciwie pocałować mnie w szyję. Oboje wydajemy się chętni i wygłodniali. Zupełnie jakbyśmy byli pozbawieni siebie nawzajem przez zbyt długi czas. Pociągam go za włosy, a on wydaje z siebie cichy krzyk. Myślę, że teraz może zrobić ze mną co tylko zechce. Straciłam całą siłę woli, gdy tylko przekroczyłam próg jego gabinetu.
- Jesteś mój.
Mój głos jest ciepły, niemal błagalny.
- Cały twój.
Sięgam do jego twarzy, ale chwyta mnie za nadgarstki i przytrzymuje je za moimi plecami, podczas gdy jego ciało mocno mnie obciąża. Biurko skrzypi, a ciszę przerywają nasze oddechy i sapanie. Kompletnie pozbawiona tchu, czuję się w obowiązku powiedzieć mu o tym, co zrobiła ta żmija.
- Cassidy właśnie mnie zwolniła.
Gabriel patrzy na mnie z rozbawieniem.
- Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać?
- Pocałuj mnie.
- Jak sobie życzysz.Nasze ciała są przyciśnięte do siebie i słyszę, jak biurko skrzypi pod naszym ciężarem. Chcę czuć, jak jego skóra dotyka mojej. Chcę mieć go całego dla siebie. Chyba rozdarłam mu koszulę, zanim rzuciłam ją na podłogę. Wygląda o wiele lepiej z gołą klatką piersiową. Podziwiam go głodnym wzrokiem i chichoczę. Ten mężczyzna jest mój.
- Chyba pogniotłam pana garnitur...
- Och, czy uważa pani, że to zabawne, panno Prince? Zobaczymy, czy po tym nadal będzie się pani śmiać.Gabriel chwyta mnie za ręce, podnosi i obraca tak, że jestem zwrócona do niego plecami. Wyginam plecy w łuk, by schować głowę w zagłębieniu jego ramienia. Napiera na mnie, moje uda opierają się o krawędź biurka, a ja szukając wsparcia, pochylam się na chwilę. Jego ręce błądzą po mojej talii i zabierając ze sobą bluzkę, przesuwają się nad moją głowę. Przytula mnie do siebie i szepcze mi do ucha.
- Nieźle mnie wcześniej podnieciłaś, ty mała łobuziaro... Myślę, że mała lekcja przypomni ci, kto tu rządzi.
Moje ciało drży na tę deklarację. Wyginam się jeszcze bardziej, aby oddać się mu całkowicie i otrzymać swoją rozkoszną karę. Daje mi lekkiego klapsa w tyłek, po czym powoli podciąga mi spódnicę do pasa. Wzdycham z rozkoszy i próbuję się obrócić, by podziwiać i całować usta, które tak bardzo kocham.
- Nie... Nie tak szybko, panienko. Chcę się nacieszyć tym widokiem.
Jęczę, aby dać mu do zrozumienia, że chcę przyspieszyć. Jego duża dłoń pieści moją szyję, a potem przesuwa się po moich ustach. Nic na to nie poradzę, ale zamykam oczy i skupiam pozostałe zmysły na jego ruchach, zapachu i oddechu. Nic nie jest w stanie powstrzymać naszej namiętności i tej wzajemnej potrzeby. Nic innego nie jest ważne. Kiedy odwracam się twarzą do niego, muszę być zarumieniona z pożądania. Moje włosy spływają kaskadą wokół ramion, szyja jest mokra, a ja drżę z rozkoszy.

CZYTASZ
Korporacja Carter
Romance- Dobrze się pani czuje? Ma pani rozpaloną twarz. - Och, to nic! Po prostu... Uff... Jest gorąco w windzie, nie sądzi pan? Tak oczywiście... Patrzy na mnie bez słowa, potem zbliża się powoli w moją stronę. Bicia mojego serca robią się coraz szybsze...