Lisa spytała mnie, czy pójdę z nią na drinka po pracy, kiedy w końcu wychodzę jest 20:30. Cassidy nie dała mi ani jednej chwili i zmusiła mnie do ponownego sprawdzenia jej dokumentów niezliczoną ilość razy. Oczywiście moja praca była i cytuję: " znośna, ale zadziała", a Matt był "absolutnie genialny", co oznaczało, że mógł wyjść trzy godziny wcześniej niż ja...
- Jaki był twój dzień?
- Długi...Gabriel jedzie na seminarium i musiałam przygotować dokumenty dla Cassidy, która jedzie z nim.
- Ona z nim jedzie?
- Tak... Dlaczego?
- Bez powodu.Jestem trochę zaskoczona reakcją Lisy, ale jestem też zbyt zmęczona, żeby o tym rozmawiać...
- W każdym razie miałaś rację, zapraszając mnie na drinka! Naprawdę tego potrzebuję!
- Idę po coś do picia. Chcesz coś?
- Tak, poproszę! Lemoniada! Potrzebuje cukru...
- Ok! Zaraz wracam!Lisa znika za kontuarem w małym pomieszczeniu. Powtarzam sobie w głowie słowa Gabriela.
- Wolałbym jechać z tobą...
Z jednej strony czuję się spokojna, że nie wyjeżdżam z nim sam na sam. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć? Z drugiej strony czuję się tak, jakbym unosiła się w chmurach. Wziąłby mnie, gdyby Cassidy nie nalegała, żeby jechać... Postanawiam wysłać mu wiadomość, aby życzyć mu dobrej podróży. Wiem, że jutro wyjeżdża wcześnie.
Ja: Miłej podróży, panie Simons.
Victoria.
Bicie mojego serca przyspiesza, gdy wysyłam wiadomość. Dlaczego tak bardzo potrzebuję jego uwagi? Po prostu muszę z nim rozmawiać, jakbym miała za nim tęsknić...
- Jestem!
Lisa wraca z napojami.
- Powiedziano mi, że dziś jest koncert zespołu, który dopiero zaczyna.
To sprawia, że myślę o tajemniczej ofercie Colina z ostatniego razu... Koncert zaczyna się zanim będę mogła porozmawiać o tym z Lisą.
⊙°⊙°⊙°⊙
Jest już 23:45, kiedy wracam do mieszkania. Molly wita mnie w swój zwyczajny sposób.
- Miauuuuuu!
- Cześć, piękna!Biorę ją w ramiona, żeby przytulić, kiedy odkładam swoje rzeczy. Mój telefon pika. Wiadomość od Gabriela.
Gabriel: Dzięki, Victoria. Będę tęsknić za naszymi rozmowami.
G.
Co? Dlaczego miałby mi tak odpowiedzieć?! Mógł po prostu powiedzieć: Dzięki, do zobaczenia wkrótce w biurze. Z drżącymi rękami, odpowiadam.
Ja: Kierownik taki jak ty? Bądź poważny, panie Simons.
CZYTASZ
Korporacja Carter
Roman d'amour- Dobrze się pani czuje? Ma pani rozpaloną twarz. - Och, to nic! Po prostu... Uff... Jest gorąco w windzie, nie sądzi pan? Tak oczywiście... Patrzy na mnie bez słowa, potem zbliża się powoli w moją stronę. Bicia mojego serca robią się coraz szybsze...