Rozdział 10

1.9K 55 4
                                    

Lisa spytała mnie, czy pójdę z nią na drinka po pracy, kiedy w końcu wychodzę jest 20:30. Cassidy nie dała mi ani jednej chwili i zmusiła mnie do ponownego sprawdzenia jej dokumentów niezliczoną ilość razy. Oczywiście moja praca była i cytuję: " znośna, ale zadziała", a Matt był "absolutnie genialny", co oznaczało, że mógł wyjść trzy godziny wcześniej niż ja...

       - Jaki był twój dzień?
       - Długi...Gabriel jedzie na seminarium i musiałam przygotować dokumenty dla Cassidy, która jedzie z nim.
       - Ona z nim jedzie?
       - Tak... Dlaczego?
       - Bez powodu.

Jestem trochę zaskoczona reakcją Lisy, ale jestem też zbyt zmęczona, żeby o tym rozmawiać...

       - W każdym razie miałaś rację, zapraszając mnie na drinka! Naprawdę tego potrzebuję!
       - Idę po coś do picia. Chcesz coś?
       - Tak, poproszę! Lemoniada! Potrzebuje cukru...
       - Ok! Zaraz wracam!

Lisa znika za kontuarem w małym pomieszczeniu. Powtarzam sobie w głowie słowa Gabriela.

       - Wolałbym jechać z tobą...

Z jednej strony czuję się spokojna, że nie wyjeżdżam z nim sam na sam. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć? Z drugiej strony czuję się tak, jakbym unosiła się w chmurach. Wziąłby mnie, gdyby Cassidy nie nalegała, żeby jechać... Postanawiam wysłać mu wiadomość, aby życzyć mu dobrej podróży. Wiem, że jutro wyjeżdża wcześnie.

Ja: Miłej podróży, panie Simons.

Victoria.

Bicie mojego serca przyspiesza, gdy wysyłam wiadomość. Dlaczego tak bardzo potrzebuję jego uwagi? Po prostu muszę z nim rozmawiać, jakbym miała za nim tęsknić...

       - Jestem!

Lisa wraca z napojami.

       - Powiedziano mi, że dziś jest koncert zespołu, który dopiero zaczyna.

To sprawia, że myślę o tajemniczej ofercie Colina z ostatniego razu... Koncert zaczyna się zanim będę mogła porozmawiać o tym z Lisą.

⊙°⊙°⊙°⊙

Jest już 23:45, kiedy wracam do mieszkania. Molly wita mnie w swój zwyczajny sposób.

       - Miauuuuuu!
       - Cześć, piękna!

Biorę ją w ramiona, żeby przytulić, kiedy odkładam swoje rzeczy. Mój telefon pika. Wiadomość od Gabriela.

Gabriel: Dzięki, Victoria. Będę tęsknić za naszymi rozmowami.

G.

Co? Dlaczego miałby mi tak odpowiedzieć?! Mógł po prostu powiedzieć: Dzięki, do zobaczenia wkrótce w biurze. Z drżącymi rękami, odpowiadam.

Ja: Kierownik taki jak ty? Bądź poważny, panie Simons.

Korporacja CarterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz