Z dedykacją dla Sajdii, która tęskniła.
✖💖✖
6 maja
— Percy...
— Ciii — Przejechał nosem po jego szyi i pocałował linię szczęki, jednocześnie wykonując sugestywny ruch biodrami. Dłońmi sunął w dół po jego bladej skórze, aż zatrzymał się na bokserkach. Czuł wyraźnie podniecenie chłopaka. Czuł, że chce więcej. Podobało mu się to.
— Percy — jęknął Nico, wypychając biodra do góry. Jackson uśmiechnął się złośliwie i ugryzł młodszego w szyję, na co ten wygiął się z kolejnym jękiem na ustach.
— Co jest, Nico?
— Przes... Przestań...
Poczuł, jak niechciany uśmiech ponownie wkrada mu się na usta. Zawisł nad ciemnookim i zbliżył swoją twarz do jego tak, że prawie stykali się nosami. Spojrzał w ciemne, czekoladowe oczy z największą uwagą, na jaką było go w tej chwili stać. Wzrok młodszego był lekko zamglony, jakby chłopak nie do końca był w stanie odzyskać trzeźwość umysłu, dając ponieść się przyjemnościom, jakimi Percy go zasypywał.
— Co mam przestać, Neeks?
Na te słowa Nico spłonął rumieńcem i uciekł wzrokiem, odwracając głowę w bok.
— Przestań się mną bawić.
— A magiczne słowo? — spytał, nie mogąc się powstrzymać. Di Angelo zarumienił się jeszcze bardziej, jednak nic nie odpowiedział. Widząc opór, Jackson otarł się o niego ponownie biodrami i mógłby przysiąc, że Nico zdusił w sobie kolejny jęk. Ugryzł się w policzek, by nie uśmiechnąć sie złośliwie po raz kolejny. Był taki wrażliwy...
— ...Proszę...
To mu wystarczyło.
Zwrócił jego twarz ponownie ku sobie i wpił się zachłannie w wąskie usta, powodując kolejny jęk u młodszego. Tak, zdecydowanie i niezaprzeczalnie uwielbiał, jak Nico jęczał, wijąc się pod nim z rozkoszy. Uwielbiał doprowadzać go do szaleństwa, drażnić się z nim, nie dając mu od razu tego, czego chciał. Uwielbiał błądzić ustami po kwadratowej linii szczęki, wąskiej szyi. Kochał wplatać swoje palce w ciemne jak noc, przydługawe włosy, zostawiać bordowe naznaczenia na bladym ciele chłopaka w akompaniamencie jego jęków, jak to robił teraz. Podziwiał jego nieskazitelnie jasną cerę. Nico di Angelo rzeczywiście był aniołem. Aniołem, który był tylko jego.
Zawahał się, gdy jego usta dotknęły podbrzusza. Nico cały się trząsł i Percy nie wiedział czy ze strachu czy podniecenia. Na spróbowanie trącił nosem wypuklenie widoczne przez granatowe bokserki. Di Angelo w odpowiedzi tylko stęknął i uniósł biodra nienzacznie ku górze. Jackson uśmiechnął się ponownie i złożył ciepły pocałunek na wypukleniu, co spotkało się z kolejnym, tym razem głośniejszym jękiem Nico.
— Błagam cię, Percy...
Oddech chłopaka był o wiele głębszy i głośniejszy niż zazwyczaj. Ciało roztrzęsione, Percy wiedział już jednak, że na pewno nie ze strachu. Nico się nie bał. Nico pragnął.
— Jak sobie życzysz.
Chwycił gumkę jego bokserek i zaczął powoli zsuwać w dół... Gdy niespodziewanie usłyszał donośny głos rodzicielki.
— Percy!
Gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej, wbijając wzrok w mamę stojącą przed jego łóżkiem. Kobieta miała rozbawioną minę, skrzyżowane ręce na klatce piersiowej i patrzyła na niego z iskierkami rozbawienia w oczach.
CZYTASZ
✓ Love Me || Percico
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ SAVE ME Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a problemy zamiast znikać, tylko się nawarstwiają. Zdezorientowany Nico próbuje na nowo odbudować sobie życie, za fundament obierając jedyny znany mu wcześniej element własnej przeszłości...