To był zły pomysł.
Podejrzewał, że tak będzie, odkąd Percy rzucił luźno tym głupim pomysłem. W tej chwili, stojąc niedaleko krawędzi basenu, w luźniej koszulce i czarnych kąpielówkach, wiedział, że to jednak był głupi pomysł. Nie powinien był się zgodzić. Czemu więc to zrobił? Czemu zgodził się przyjść, mimo że wiedział jak to się skończy?
Chciał wiedzieć.
Naprawdę chciał wiedzieć, co łączyło go z Percym.
— Wiesz, żeby wejść do basenu, musisz się rozebrać. — Percy patrzył na niego z wody, opierając się rękami o krawędź basenu. Na jego ustach błąkał się uśmiech rozbawienia, przez co Nico miał naprawdę wielką ochotę zdzielić go po łbie. To nie jest śmieszne.
— Wiesz, chyba jednak odpuszczę sobie dziś basen — zaczął, cofając się o krok. — Nie najlepiej się czuję...
— Kłamiesz — odpowiedział od razu Jackson, jednak w jego głosie nie było złości. Nico uniósł brwi.
— Niby skąd wiesz?
— Proste. Zawsze, gdy kłamiesz, nie patrzysz mi w oczy. W dodatku robisz się nerwowy i wykonujesz dużo niepotrzebnych, bezsensownych ruchów. — Uśmiechnął się do niego łagodnie. — To jak będzie? Wchodzisz?
Właśnie dlatego chciał wiedzieć.
Di Angelo rozejrzał się po pływalni. Była mniejsza od tej głównej. Liczyła sobie tylko cztery tory i miejsce do siedzenia po lewej, przy oknach. Nad pomieszczeniem dla trenerów, na jednej z wyłożonych błękitnymi płytkami ścian, wisiał wielki, cyfrowy zegar.
— Dlaczego tu nikogo nie ma?
Tym razem to Percy uciekł wzrokiem i nie odpowiadając, zanurzył się w wodzie po czubek głowy... Po czym zaczął opadać na dno.
Głupi żart.
Nico wiedział, że nie było sposobu, by Jackson zaczął topić się w basenie. Nie bez powodu nazywali go Aquamenem (o co zawsze się wściekał). I miał rację. Percy opadł na dno i położył się na plecach, po czym podłożył sobie dłonie pod głowę i wlepił w niego wyczekujące spojrzenie. Nico przez chwilę patrzył na niego, całkowicie zdezorientowany. To, co właśnie robił Percy, było fizycznie niemożliwe. Nie miał prawa móc położyć się na dnie i leżeć w ten sposób. Powietrze w płucach i ciśnienie powinny mu to uniemożliwić. No i miał otwarte oczy.
Jak on to do cholery robi?
Nie chciał wchodzić do wody, mimo to ruszył ku drabince. Percy widząc to, poderwał się z dna i podpłynął delfinkiem w to samo miejsce. Kiedy wynurzył się z wody, Nico usiadł na pierwszym szczeblu drabinki, zanurzając nogi w basenie. Przeszedł go dreszcz.
Ta woda nie była tak zimna jak tamta. Nie była tak ciemna jak tamta. W ogóle różniła się od tamtej. Mimo to, też była wodą. Mogła zaszkodzić mu w równym stopniu co tamta. Zacisnął mocniej palce na poręczy.
Czuł się idiotycznie ze świadomością, że boi się wejść do głupiego basenu. Ale taka była prawda. Nie chciał mieć kolejnych koszmarów. Wystarczyło mu już, że średnio raz na dwa dni budził się z krzykiem, przekonany, że tonie. Pamiętał ból spowodowany brakiem powietrza. Pamiętał desperację, z jaką próbował wypłynąć na powierzchnię. Pamiętał, że chciał wypłynąć dla kogoś. Bał się. Właśnie ten strach paraliżował go w tej chwili. Im bliżej był wody, tym bardziej miał ochotę wrócić do mieszkania.
— Nico.
Spojrzał na Percy'ego i poczuł do niego żal. Dlaczego jesteś taki spokojny, podczas gdy we mnie szaleje huragan?
CZYTASZ
✓ Love Me || Percico
Fiksi PenggemarDRUGA CZĘŚĆ SAVE ME Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a problemy zamiast znikać, tylko się nawarstwiają. Zdezorientowany Nico próbuje na nowo odbudować sobie życie, za fundament obierając jedyny znany mu wcześniej element własnej przeszłości...