8. Starsze rodzeństwo.

1.1K 127 54
                                    

Jak na złość, świeciło słońce.

Nico miał nadzieję, że będzie padało. To by chociaż trochę odzwierciedlało burzę emocji, która w nim szalała. Poprzez irytację, smutek aż do czystej złości. Czuł się oszukany na tak wiele sposobów.

Mimo że zazwyczaj starał się unikać parku, tego dnia nogi same go tam poniosły. Nie był to najlepszy pomysł. Ciepłej pogodzie zawsze towarzyszyły całe tabuny ludzi, które wylewały się ze swoich mieszkań i domów, pragnąc spędzać czas na świeżym powietrzu. O ile w Manhattanie coś takiego w ogóle istniało.

Szedł więc piaszczystymi ścieżkami, patrząc na dzieci z rodzicami, siedzące na kocach lub spacerujące pary; od czasu do czasu mijali go też amatorscy biegacze i właściciele z pieskami.

Zerknął w dół. Suczka dumnie szła obok jego nogi, machając radośnie ogonem. Takie zachowanie zwierzaka było dla niego trochę... Dziwne. Inne psy wybiegały na długość smyczy, wąchając wszystko dookoła, sikając gdzie popadnie i wąchając inne psy. Pani O'Leary nie robiła takich rzeczy. Była wręcz przesadnie grzeczna, jakby fakt, że jej pan wyprowadził ją na spacer, był wygraną jej psiego życia. Kto wie, może tak było.

— Uważaj!

Nim zdążył zrozumieć co się dzieje, było już za późno.

Jedynym co zarejestrował było wielkie cielsko psa, ciężar i twarda gleba, w którą uderzył ciałem. Ciemne mroczki zatańczyły mu przed oczami, a smycz wypadła z dłoni. Szczeniak rozszczekał się jak opętany, Nico jęknął, a wielki pies zeskoczył z niego i pobiegł dalej.

— Aurum! Do nogi! Cholera jasna!

Nim podniósł się chociażby do pozycji siedzącej, dziewczyna goniąca psa przeskoczyła zwinnie nad jego ciałem i pobiegła dalej, nawet się nim nie przejmując. Jedynym co zarejestrował był jej długi, ciemny warkocz. Skołowany, usiadł i w pierwszym odruchu pogłaskał suczkę, by ją uspokoić. Z niepokojem zauważył zbliżającego się drugiego harta i biegnącą z nim kobietę. Kiedy zatrzymała się przy nim, Nico był co najmniej zdziwiony.

— Nic ci nie jest?

Miała może dwadzieścia lat, ciemne oczy i ostre rysy twarzy. Czarne, gęste włosy spływały jej po ramionach, okalając twarz. Biała koszulka odsłaniała kawałek brzucha, a jeansowe, krótkie spodenki eksponowały zgrabne nogi.

— Przeżyję.

Pozbierał się z ziemi, ponownie chwytając za smycz. Na twarzy nieznajomej odmalowała się wyraźna ulga.

— Przepraszam za psa. Aurum jest ostatnio bardzo nie spokojny. Jestem Hylla.

Wyciągnęła w jego stronę rękę, a on uścisnął jej dłoń, z braku lepszego pomysłu.

— Nico.

Brunetka uśmiechnęła się do niego promiennie.

— Cieszę się, że nic ci nie jest, Nico — powiedziała. Pani O'Leary zawarczała, gdy hart o szarawym umaszczeniu zbliżył się do niej o kilka kroków. — Argentum, siad — rozkazała oschłym, nieznoszącym sprzeciwu tonem. Pies posłusznie usiadł, a Nico przelotnie pomyślał, że nie chciał by jej się narazić. Nim zdążył to jakoś skomentować, podbiegła do nich następna dziewczyna. Zdyszana, oparła ręce na wyprostowanych nogach, tym samym zginając się w pół.

— Mam — powiedziała między łapaniem oddechów. Uniosła jedną rekę, w której trzymała smycz. Na jej drugim końcu przypięty był złotowłosy hart, który wcześniej znokautował Nico. Po chwili dziewczyna wyprostowała się, a di Angelo miał okazję przyjrzeć jej się dokładniej.

✓ Love Me || PercicoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz