4.

2.4K 66 5
                                    

Byłem w barze z Samanthą. Chlała za dwuch i nadal trzymała się na nogach.

-Procenty na ciebie nie działają. -Powiedziałem tonem rozczarowania.

-A co? Chciałeś mnie zaliczyć? -Uśmiechnęła się zadziornie.

Spojrzałem na nią dokładnie skanując ciało. Ojj tak. Czarne włosy, piwne oczy i dekolt ok. rozmiaru C. Bluzka którą miała na sobie była w kolory morro, do tego zwykłe jeansy oraz Jordany na nogach. Wyglądała jak normalna dziewczyna.

-Może... -Powiedziałem spokojnie.

-Dopiero na trzeciej randce. -Roześmiała się panicznie, przez co straciłem oriętacje w sytuacji. -Wybacz... Wyobraziłam sobie Blacka na randce z kim kolwiek.

Wykrzywiłem usta w niesmaku z powodu jej zdań. Owszem byłem jaki byłem, no ale... Dobra, chuj - Powiedziała prawdę.

-Jak bym chciał to bym zaprosił kogoś na randkę. -Wystawiłem jej język. -Ale szlaufy nie potrzebują ckliwych sytuacji, tylko dobrego seksu.

-Oj weź... -Chyba alkohol zaczął w końcu na nią działać. -Nie każda jest taka. Popatrz na mnie... Wyglądam jak chłopczyca.

Po raz kolejny utkwiłem wzrok w jej postaci. Przygryzłem wargę gdy się uśmiechnęła. Miała kolczyka w wędzidełku, byłem ciekawy jak z tym się całuje. Jednego byłem pewny... Jest oryginalna.

-Nie wyglądasz chłopięco. -Stwierdziłem.

-Yhym... A jak wyglądam?-Uniosła brew.

Stanąłem za nią.

-Apetycznie... Oryginalnie. Jesteś piękna. -Wyszeptałem na końcu zagryzając muszelkę ucha.

Odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie. Chwyciła moją dłoń i wyszliśmy z baru.

-Nie mogę wrócić tak do domu mamy. -Złapała się za włosy. -Odwieziesz mnie do mnie... To znaczy do domu Eda? -Alkohol ją zdominował. Byłem pewny, że rano nie będzie niczego pamiętała.

-Zawiozę cię. -Uśmiechnąłem się łubuzersko i zacząłem prowadzić do auta. Chciałem ją przelecieć i był tylko jeden na to sposób... Zabranie jej do bazy.

-Gdzie jedziemy? -Zapytała widząc, że kierunek trasy jest przeciwny od adresu który mi podała.

-Do mnie. Mówiłaś, że nie chcesz aby cię mama widziała w takim stanie.

-Ed musiałby mnie przenocować. To jest nasze mieszkanie.

-Ile ty masz lat?

-18. -Była w moim wieku i wyglądała conajmniej zajebiście, co nie jest spotykane. Zazwyczaj biorę się za starsze.

-Szybko sobie życie ułożyłaś. 18 nastoletnia dziewczyna już ma wspólne mieszkanie ze swoim facetem. -Prychnąłem.

-Jestem optymistą. Myślałem, że to będzie na wieki. Nie moja wina, że ten skurwiel jest zapatrzony w swoje czyny, jakby tylko on starał się dla związku.

-Dobra, nieważne. Zaraz dojedziemy. Tylko, że będę miał przez ciebie kłopoty.

-To mnie odstaw. -Powiedziała obojętnie, co lekko mnie zirytowało.

Nigdy nikomu nie pomagałem, a ta odwdzięcza mi się byciem suką.

-Nie wkurwiaj mnie. Wiesz kim jestem? -Zapytałem podniesionym głosem.

-Jesteś Black. Bezwzględny ruchacz i bezduszny facet.

-Więc sobie uważaj. -Warknąłem.

-Możesz mi nie grozić? Serio jeszcze ty mi dopierdol chuj wie czym.

Wiedziałem, że w jej krwi dominowały procenty.

-Staram się tobie pomóc. -Zamknąłem mocno czy.

-Wow. Mam ci kurwa gratulować?

-Zamknij się! -wykrzyczałem pełny wkurwu. Byłem pewien, że się przestraszy mnie, ale siedziała nie wzruszona. Nie dotknął jej strach. Była dziwna. -Też mam chujowy dzień, ok? -Kiwnęła głową.

-Nie chcę jechać z tobą do bazy bandytów. -Powiedziała stanowczo.

-Nikt ciebie tam nie skrzywdzi chyba, że ja o ile mnie wkurwisz.

-Dupek. -Zagryzłem policzki. Zasługiwała na porzucenie w lesie, ale byłem ciekaw tego jak się zachowa... Jak jest bez alkoholoqego upojenia.

.
Wjechałem na podjazd i wysiadłem z KIA razem z Samanthą. Weszliśmy do domu i momentalnie przy drzwiach przywitał nas Boss.

-Casper! Kto to do chuja jest?! -Wyciągnąłem słoik i wsadziłem mu go w łapy. Następnie chwyciłem dziewczynę za dłoń i poszedłem do siebie. Nie chciałem z nim rozmawiać. Wykonałem robotę i miałem prawo jak on to stwierdził 'Iść na panienki'.

Odłożyłem bluzę na krzesło i spojrzałem po pokoju.

-Połóż się na lewej stronie. Prawa strona jest moja. -Powiedziałem wskazując na łóżko.

Czarnowłosa stanęła przede mną i ściągnęła z siebie spodnie, a później koszulkę. Cały czas patrzyła mi w oczy. Nie umiałbym skłamać, że mnie nie podnieciła. Gdy została w czarnej bieliźnie chwyciła moją koszulkę za końcówkę i ściągnęła mi ją przez głowę (Musiałem jej pomóc). Chciałem zrobić krok w jej stronę, ale wystawiła dłoń przez co nie mogłem tego dokonać. Tym razem to ona uśmiechnęła się łobuzersko i jak gdyby nigdy nic, założyła moją koszulkę na siebie. Patrzyłem zahipnotyzowany jak podchodzi do łóżka i kładzie się. Podarowała mi ostatnie spojrzenie mówiąc: Dobranoc. Po czym odpłynęła do krainy Morfeusza.

-Kurwa... -Syknąłem widząc diabła, który już smacznie spał.

Kim Jestem? (+18) {3. Część}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz