-To będzie wasz pokój.-Powiedziała Roksana wchodząc do pomieszczenia. Duże łóżko małżeńskie było centrum czterech ścian. Kilka szafek i komody. Ściany pomalowane na liliowy kolor i szare panele.
-Dziękujemy. -Powiedziała Sam. Gospodyni nas opuściła więc mieliśmy chwilę dla siebie.
-Myślisz, że mogę być ich synem?-Zapytałem siadając na czarną pościel.
-Jesteś tak samo, a może i bardziej przystojny od Krystiana. Wyglądacie jak dwie krople wody... Ale nie wiem co o tym sądzić. -Stanęła przede mną.
Objąłem ją rękami i zatopiłem głowę w jej cyckach.
-To pojebane.-Wymruczałem.
Poczułem jak jej ciało zatrzęsło się pod wpływem śmiechu.
-Nie zaprzecze.
-Jak doszło ogólnie do tego, że jesteś z jakimś pacanem? -przypomniałem sobie.
Oderwałem się od jej piersi i patrzyłem z dołu na twarz Sam.
-Sama nie wiem.
-Powinnaś... Być ze mną.
-Jesteś śpiący. -stwierdziła chcąc odejść, ale nie pozwoliłem jej na to.
-Nie jestem. Jestem wkurwiony na to, że jakiś debil uważa się za twojego faceta. Jestem zmieszany przez tą sytuacje odnośnie Majllerów. No i jestem kurewsko na ciebie napalony.
-Uważam, że jest to dla ciebie ciężki dzień. Musisz odpocząć. -Odwróciła ode mnie wzrok.
Odpuściłem. Rozebrałem się do bokserek i położyłem się na łóżku. Samantha odwróciła się tyłem i powoli ściągnęła bluzę i spodnie zostając tylko w koronkowych majtkach i koszulce. Położyła się obok mnie i zaczęła grzebać w telefonie. Ukradkiem zauważyłem SMS'a o treści: Musimy porozmawiać. Miałem cichą nadzieję, że chce zakończyć swój niewłaściwy związek. Odłożyła urządzenie i położyła się na bok.
-Mogę..?-Zapytała nie dokańczając. Przygryzła wargę, a ja domyśliłem się, że chce się przytulić. Uśmiechnąłem się do niej. Jej głowa spoczeła na mojej klacie, a moja ręka samowolnie zaczęła wodzić po jej plecach.
-To nie sprawiedliwe. -Stwierdziłem. -Jestem w samych gaciach, a ty masz koszulkę.
-Możesz swoją założyć. -Czułem jej oddech na skórze.
-Możesz zdjąć swoją.
-Może jeszcze majtki i biustonosz? -Zapytała sarkastycznie.
Moja dłoń zeszła na jej tyłek i lekko go ścisnęła.
-Byłbym w niebowzięty. Dobranoc.
-Dobranoc.
Czułem niedosyt tej sytuacji. Chciałem czegoś więcej. Chciałem całej jej. Jej ciała, głosu, tylko na wyłączność.
-Jakie lubisz kwiaty? -Zapytałem z nienacka, ale nie odpowiedziała mi. Zasnęła.
Nad ranem wstałem wcześniej od niej. Patrzyłam jak śpi. Czułem się gdzieś w głębi siebie zdradzony. Od początku była moja... Dotknąłem jej włosów i rozkoszowałem się ich miękkością jak psychopata. Ona jedyna w tym momencie się liczyła.
-Dzień dobry...-Wymruczała.
-Jak się spało? -Zapytałem zabierając rękę.
-Dobrze.
Miałem ochotę ją pocałować, a następnie spędzić z nią prysznic z rana.
-Sporadycznie... -Zacząłem wzbudzając jej zainteresowanie. -Gdybym zaprosił ciebie na randkę...
-Mam chłopaka. Jesteśmy przyjaciółmi.-Przerwała mi.
Poczułem wtedy wszystkie negatywne emocje. Wstałem, a ona razem ze mną.
-Dlaczego nie możesz być moja?! -Wykrzyczałem pod wpływem złości. Chciałem coś rozbić, w coś przyjebać.
-Słucham? -Spytała niedowierzając. -Przede wszystkim to ty uciekłeś! Zostawiłeś mnie samą! Gdy ja już się z tym pogodziłam i znalazłam kogoś, to ty chcesz to zniszczyć?!
-Pogodziłaś się? -Zapytałem lekko zdezorientowany, może i nawet zraniony w pewnym stopniu.
-Casper... A co miałam zrobić? -usiadła na łóżku. -Przecież to było czysto przyjacielskie... To miała być przyjaźń. Teraz chcesz to zjebać kosztem mojego związku?
Podszedłem do niej. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, aż nie wytrzymałem i nim zdążyła zareagować wpiłem się w jej usta. Gdy oddała pocałunek, pogłębiłem go. Powoli położyła się na materac, a ja na nią.
-Nie chcę być przyjacielem... -Powiedziałem przerywając na chwilę. Zanim dała mi odpowiedź ponownie zaatakowałem jej usta. Pocałunki z warg przeniosłem na szyję jadąc coraz bardziej w dół. Samantha wiła się z rozkoszy i pojękiwała. Byłem już coraz bliżej mojego skarbu, gdy do drzwi ktoś zapukał.
-Zejdziecie na śniadanie? -Zapytała gospodyni przez drzwi. Na szczęście nie weszła do pokoju i nie przerwała naszej zabawy.
-Zaraz dojdziemy.-Odpowiedziałem uśmiechając się z dwuznaczności. Zatrzymując się przy pępku ściągnąłem jej majteczki i ponownie zsuwałem się z pocałunkami. Gdy wystawiłem język na przywitanie magicznego guziczka gwałtownie zassała powietrze. Jej dłonie zaczęły błądzić po moich włosach. Powoli pieściłem językiem jej najsłabszy punkt. Patrzyłem jak przygryza wargę i jedną ręką pieści swoją pierś. Miała przymknięte oczy i w całości oddawała się rozkoszy. Gdy czułem, że jest już blisko na podwojenie jej doznać szczytowania włożyłem w nią dwa palce. Momentalnie otworzyła buzie i oczy, a jej intymne miejsce zalało się smacznym sokiem. Gdy szczytował mój palec poruszał się w niej energicznym tempem. Po kilku minutach spazmy minęły. Leżała wpatrując się w sufit i normując oddech. Złapałem się za krocze które naprawdę już chciało wyjść z bokserek i zatopić się w ciasnej norce.
Dosłownie chwilę po tym Sam wstała. Ubrała się ekspresowo i wyszła nic nie mówiąc. Ja również to zrobiłem nierozumiejąc dlaczego jest na mnie zła.-Częstujcie się. -Powiedziała Roksana wskazując na stół z czterema krzesłami. Usiadłem obok Sam, a małżeństwo naprzeciwko nas.
-Dzisiaj wszystko załatwię. Testy i tak dalej. Chciałbym abyście zostali do czasu przyjścia wyników.
-Muszę wracać do domu, do chłopaka.
Chwyciłem ją pod spodem za udo i lekko ścisnąłem.
-Odwiozę ją i przyjadę. -Stwierdziłem biorąc kanapkę do ręki. -Smacznego.- Uśmiechnąłem się sarkastycznie.
Przy moim motorze zanim wsiedliśmy musiałem odbyć rozmowę.
-Kurwa. Możesz przestać się obrażać?
-Czuję się jak dziwka.
-Przecież to ja ciebie zaspokoiłem, a nie ty mnie. Więc teoretycznie ja powinienem być dziwką.
-Muszę mu o tym powiedzieć...
Może to podłe, ale cieszyłem się z takiego obrotu sprawy. Miałem nadzieję, że ten debil ją rzuci i wtedy będę czuł się pewniejszy.
-Wsiadaj. -Powiedziałem gdy założyła koniniarkę i kask.
Droga do jej domu nie była długa. Miałem pozytywne myśli. Czekałem, aż ten fagas wybiegnie z domu. Stałem na dworze już 30 minut i zaczynałem się wkurwiać. Powoli szedłem w stronę drzwi, aż usłyszałem jej krzyk.
_______
Miło wrócić po miesiącu :)))
CZYTASZ
Kim Jestem? (+18) {3. Część}
RomanceJego kakaowe oczy i kruczoczarne włosy sprawiły, że z rysami twarzy był wszystkim co piękne. Wykorzystywał urodę i to czego się nauczył do najtrudniejszych misjii. Był najlepszy. Szkolony od najmłodszych lat. Bezwzględny i wyprany z uczuć. 18-nasto...