-Po prostu przekieruj trajektoria drogi na mój GPS. -Powiedziałem lekko zirytowany.
Byłem w bazie i w głowie układałem kradzież wartościowych rzeczy z domu Majllerów. Nie znałem ich, ale jeden raz dał mi do zrozumienia, że lepszej okazji nie znajdę. Kasa jest jak powietrze, bez niej byśmy umarli. Poza tym, miałem misje do wykonania. Banknoty były potrzebne do kupna broni.
-Kurwa, masz mi to załatwić do chuja! -Rozkazałem i się rozłączyłem.
-Szykujesz coś dużego... -Wymruczała przy moim boku Bella.
Spojrzałem na nią i już wiedziałem, że jest napalona. Lubiłem jej zielone oczy, zwłaszcza gdy były w nich te iskry kiedy patrzyła z dołu mając w ustach mój sprzęt.
-Ruchałem już dzisiaj. -Spojrzałem na nią poważnie. -Jak będę potrzebował, to przyjdę. -Przewróciłem oczami i odeszłem nie spoglądając na nią.
Bella była delikatnej postury kobietą. Zawsze dziwiłem się jak tak czysta i drobna dziewczyna może się ostro puszczać. Moja opinia o niej była prosta-Suka i tyle... Jednakże miałem do niej słabość, była idealna w te sprawy, ale co za dużo, to niezdrowo.
Wyszedłem z domu i kierowałem się niebieskiej KIA. Włączyłem GPS i dostałem wkurwa. Skurwiel mnie nie posłuchał. Zapiąłem pasy i ruszyłem z piskiem opon. Nasz informator mieszkał nie daleko, przy prędkości jaką osiągałem za kółkiem, byłem tam dwa razy szybciej. Wychodząc z auta poruszyłem głową jakbym się przeciągał oraz zagryzłem policzki w środku. Byłem furiatem kiedy ktoś nie wykonał moich poleceń. Poza tym znałem jego umiejętności i wiedziałem, że byłby w stanie dokonać mojego rozkazu w tym samym czasie, gdy z nim rozmawiałem.
-Sebastian! -Zawołałem idąc do jego pracowni. Drzwi nie były zamknięte, więc musiał siedzieć w domu.
Zanim przekroczyłem jego norę, wychylił się zza progu.
-Black, zrozum... Nie mogłem tego uczynić.
-Bo? -Zacisnąłem zęby.
-Takie są kurwa rozkazy od Bossa. -Rozłożył ręce.
Chwyciłem go za fraki i przycisnąłem do ściany.
-Co ty znowu pieprzysz?! Hajs to hajs.
-Nie pozwolił. Masz się nie zbiliżać do nich i do ich pieniędzy.
Szarpnąłem nim w bok, przez co upadł na podłogę uderzając głową w ścianę.
-Jeżeli kłamiesz... -Patrzyłem w jego pełne strachu spojrzenie. -Zajebie cię.
Wyszedłem równie szybko co załatwiłem z nim sprawę. Po raz kolejny musiałem się kierować do naszej dziupli. To było nie do wiary, żeby człowiek, który uczył mnie jak wielkie zło można wyrządzić, tak nagle współczuł rozsypanej rodzince. Chwyciłem za telefon i wykręciłem numer do szefa.
-Zaraz będę. -Powiedziałem od razu.
-Casper? Co jest?
-Powiedziałem, że zaraz kurwa przyjadę! -Ścisnąłem telefon w dłoni.
-Nie tym tonem! Czekam! -Rozłączył się. Był normalny podczas rozmowy, jeżeli by coś ukrywał, wyczułbym to.
Z jednej strony chciałem to wyjaśnić, a z drugiej nie wiedziałem po co skoro zrobiłbym i tak po swojemu. Zbyt bardzo widziałem w swoich dłoniach wielką bazuke albo nowego Ak-47.
Gdy wróciłem, od razu skierowałem się do garażu.
-Więc co się stało Casper?
-Gówno. Dlaczego nie mogę zbliżać się do Majllerów?
-Jesteś zawodowym mordercą i przebiegłym złodziejem, a zamierzasz iść na łatwiznę. -Zakpił.
-Nie. Po prostu to bez sensu.
-Wychowałem ciebie na cudo, a ty zamierzasz okraść jeden dom i mieć wszystko z głowy.
-Potrzebujemy forsy! -Wkurzała mnie kpina w jego głosie. Dobrze wiedział, że mam poważne argumenty aby ich okraść.
-Roksana Majller nie stanowi zagrożenia. Bez ryzyka nie ma zabawy.
-Koło chuja mi to lata. Co ty ukrywasz do kurwy?! -poziom frustracji podwyższał się do granicy normy.
-Idziesz na łatwiznę.
-Jak okradać to jeden, ale pełny bank. -Zarzuciłem jego motto.
-Roksana jest ze mną spokrewniona.-Wybił mnie z tropu. -Jak brzmi pierwsza zasada?
-Nie krzywdzimy swoich.
-A co zrobiłeś Sebastianowi?
-To nie moja wina. Szmaciarz z niego jest. Lojalność i mowa wprost to nie są jego zalety.
-Masz się trzymać z dala od Roksany. Chociażby kręciła dupą na parkiecie w samych gaciach. Łapy przy sobie i kompletnie inny kierunek drogi.
Wyobraziłem sobie jak ta czerwonowłosa piękność tańczy szaleńczo, nago... I kurwa, moje krocze pobudzało się.
-Dobra. Wyjebane w to wszystko. -Zmarszczyłem brwi i poszedłem do domku.
Ściągając buty nadal błądziłem myślami po ciele wiewióry.
-Bella! Chodź tu! -Zawołałem wchodząc do swojego pokoju.
Ślicznotka pojawiła się szybko i równie szybko się rozebrała. Przygwoździłem ją do ściany i szaleńczo całowałem każdy zakątek jej ciała. Pachniała truskawkami.
-O Boże... Tak... -Wyjęczała cicho kiedy ręką masowałem jej szparkę. Była mi kompletnie oddana i to mi się podobało we wszystkich dupach jakie zdobyłem. Żadna nie odmówiła i nie umiała przejąć pałeczki. To ja górowałem w łóżku i ja musiałem dostać orgazmu.
-Wejdź we mnie... -Wyszeptała będąc na skraju błogosławieństwa.
Rzuciłem ją ostro na łóżku, a ona wypieła do mnie tyłek. Ściągnąłem spodnie wraz z bokserkami i naplułem sobie na rękę rozprowadzając ślinę następnie po główce. Patrzyłem na nią z góry, aż nie odwróciła głowy w moją stronę i nie poruszyła tyłkiem. Warknąłem cicho i przyłożyłem końcówkę do wejścia, wcześniej nakładając prezerwatywę.
Wbiłem się w nią do końca. Była rozciągniętą szparą, w którą wchodzili prawie wszyscy.
Jednak dzięki mocnym, gwałtownym wejścią i rozpychaniu jej dziurki jeszcze bardziej, doszedłem.-Jeszcze... Chwila...-Błagała kiedy opróżniałem kutasa ze spremy.
Żadko dawałem kobiecie orgazm, jeżeli doszedłem przed nią. Tym razem jednak się zlitowałem.
Nie wyciągając już bezużytecznego przyjaciela pieściłem zgrabnie jej guziczek, lekko poruszając penisem. Wiła się podemną prosząc o więcej, więc przyśpieszyłem ruchy ręką. Nsgle w głowie pojwiła się czerwonowłosa kobieta, więc ruszyłem znowu mocniej biodrami czując jak po raz kolejny mi staje.
-Jeszcze...-wyjęczała kiedy znowu sie w nią wbijałem nie przestając ruszać ręką. Chwyciłem jej włosy zaciągając się truskawkowym zapachem. Nagle doszła i na moim kutasie poczułem skurcze. Chwyciłem ją za dupe i po raz kolejny walczyłem o orgazm. Była zmęczona, ale sama przecież prosiła o niebiański stan.
-------
Bonusik hyhy ❤
CZYTASZ
Kim Jestem? (+18) {3. Część}
RomanceJego kakaowe oczy i kruczoczarne włosy sprawiły, że z rysami twarzy był wszystkim co piękne. Wykorzystywał urodę i to czego się nauczył do najtrudniejszych misjii. Był najlepszy. Szkolony od najmłodszych lat. Bezwzględny i wyprany z uczuć. 18-nasto...