- Nieee!
- Co ty, byłaś pijana, czy co? Obce niebo, jakieś dziwne księżyce, och, chyba z pięć jak nie więcej, i te maszyny strzelające do ludzi, a potem trzęsienie ziemi, przecież wszyscy to widzieli. – Veena odparła łokciem kolejny atak na zaanektowany przez przyjaciółki skrawek baru. W telewizji nadawali transmisję z olimpiady i faceci próbowali przepchnąć się bliżej plazmowego ekranu. – Mookie, powiedz jej.
- W wiadomościach mówili, że to wszystko było kolejnym oszustwem. – Donna próbowała przekrzyczeć gwar panujący w pubie. Jeden ze spragnionych kibiców oparł się o jej ramię. Donna okręciła się na stołku; ręce na biodrach, zaczepna mina.
–Oj, chłopie, uważaj, za co się łapiesz! Terroryści i halucynogeny.
- Co? – wyjąkał mężczyzna, próbując odskoczyć w tłum. – Jacy terroryści?
- Czy ja mówię do ciebie?! – wrzasnęła Donna. – Popatrz na mnie! Czy ja wyglądam, jakbym mówiła do ciebie?! To jest prywatna rozmowa, więc się nie wtrącaj, krewetko! Terroryści wpuścili halucynogeny do wody, tak mówili w Wiadomościach o Dziesiątej.
- Na całym świecie? – z powątpiewaniem powiedziała Alice, grzechocząc kostkami lodu na dnie szklaneczki po koktajlu. – Równocześnie?
- Może wypuścili je do atmosfery. Jak ten ATMOS, pamiętacie jak nas wtedy urządziło?
- Akurat ty byłaś wtedy na Skye, Mook, ile tam raptem mają samochodów? – zakpiła Veena. Donna przenisła na nią zdumione spojrzenie.
- ATMOS? Coś się stało z ATMOSami?
- Donna, co ty, byłaś pijana przez cały rok?
- Dlaczego my w ogóle gadamy o tych bzdurach? – odrzucając z ramienia gęste, rude włosy, Donna uniosła się ze stołka i wrzasnęła na barmankę. – Jeszcze raz to samo, ale z sokiem żurawinowym. I orzeszki ziemne. Chcecie orzeszki ziemne? Żadnych porządnych facetów w tym pubie. W całej dzielicy. Na świecie.
- Ten, na którego się wydarłaś, był niczego sobie – zauważyła Alice.
- Który? – Donna rozejrzała się, ale nie potrafiła odnaleźć go w tłumie.
- Poszedł. Przestraszyłaś go. A tamten? – Alice wskazała ruchem brody młodego mężczyznę zapatrzonego w ekran.
- Za gruby.
- Za... za gruby?! Oszalałaś, Donna? Przecież to szczapa!
- Nie wiem. – Barmanka podała drinka i orzeszki, więc Donna okręciła się na krześle odwracając wzrok od wnętrza pubu. – Nie podoba mi się.
- Ty dziwna jesteś ostatno, wiesz? Wybrzydzasz we wszystkim. Ten nie, bo ma niebieskie oczy. Tamten nie, bo łysieje. Gdzie on łysiał, miał fantastyczne włosy! Inny za głupi, jeszcze inny ma nos nie taki. Brada Pitta to ty tutaj nie spotkasz. Wiesz, co ci powiem? Żebraczki nie mogą wybierać. Popatrz na Nerys...
- Ja nie jestem żebraczką, Mookie! – powiedziała Donna potrząsając rudą czupryną. – Mogę być wybredna jak zechcę. W końcu go znajdę.
- Kogo? – kpiąco zapytała Alice.
Donna otworzyła usta, nabrała powietrza w płuca i nagle znieruchomiała z oczyma utkwionymi gdzieś w przestrzeni. Zamrugała, lunatycznie odgarnęła z policzka pasemko włosów, a potem powoli wypuściła wstrzymywany oddech.
- Nie wiem – powiedziała cichutko. – Nie wiem.
Korzystając z jej zamyślenia, przyjaciółki wymieniły za plecami Donny bardzo znaczące spojrzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/131024357-288-k581252.jpg)
CZYTASZ
Doktor Who - 01. Czas Zaprzyszły
FanfictionCzęść pierwsza wirtualnej serii piątej. Dziesiąty Doktor stracił kolejną towarzyszkę podróży. I znów zabolało jak diabli. Stracił Donnę, stracił ją tak absolutnie, jak ona utraciła wszelkie wspomnienia o wspólnych przygodach. Tak jak ona straciła t...