Rodzina | 10

1.6K 150 16
                                    


Od tamtej chwili moje poranki z herbatą u boku dowódcy, zdarzały się niemal codziennie. Czasem nawet ja wstawałam wcześniej, aby zagrzać wodę. Zwykle wychodziliśmy i patrzyliśmy w milczeniu na promienie wschodzącego słońca, aby potem wrócić do swoich zajęć. Dziwne, ale mi się podoba.

Na treningach radziłam sobie równie dobrze, co inni, chociaż i tak nie byłam tą najlepszą. Nauczyłam się jazdy konnej, lepszej techniki walki wręcz oraz jak skutecznie unicestwić tytana. To wszystko uzyskałam w stopniu bardzo dobrym. Raz nawet sam dowódca pochwalił mnie za moje umiejętności oraz pasję, jaką wkładałam w ćwiczenia. To nie pasja, to chęć przetrwania i chronienia tych, co są mi najbliżsi. Zrobię wszystko, żeby ich obronić. Levi, Farlan, Isabel... Są dla mnie wszystkim.

Właśnie kończę się rozciągać w swoim pokoju, kiedy akurat weszła Isabel.

- Zawsze, kiedy widzę, jak robisz szpagat to, aż mnie boli. – Skrzywiła się rudowłosa, a następnie usiadła na moim łóżku.

- Kiedyś cię przekonam, żebyś też poćwiczyła ze mną. – uśmiechnęłam się. – Lepiej chodźmy na kolację, bo jeszcze Farlan zje nasze porcje.

Obie wyszłyśmy z pokoju, kierując się w stronę jadalni. Wchodząc do przestronnego pomieszczenia, dosiadłyśmy się do blondyna, który już przyniósł nam jedzenie do stołu. Zauważyłam, że nie ma jeszcze Levi'a, nigdy się nie spóźnia, nawet o minutę, a teraz nawet nie ma go przy stole. Farlan i Isabel zapewne pomyśleli o tym samym, ponieważ szukali wzrokiem po sali kobaltookiego. Nawet nie rozpoczynając jedzenia, cała nasza trójka wstała od stołu.

- Wiecie, gdzie może być? – zapytałam.

- Nie bardzo, zacznijmy szukać od najbardziej prawdopodobnych miejsc. - powiedział Farlan.

Wszyscy ruszyliśmy w stronę pokoju bruneta – nic. Biblioteka – tak samo. Szukaliśmy dosłownie wszędzie, ale zostało nam ostatnie miejsce – dach.

Wbiegliśmy na górę, a Isabel otworzyła ostrożnie drzwi. Był tam, siedział na murku i patrzył przed siebie. Wyglądał, jakby nad czymś intensywnie myślał, ale kiedy usłyszał skrzypienie drzwi, odwrócił się w naszą stronę.

- Levi... - szepnęłam.

- Nie możecie jechać na wyprawę. Pojadę sam, a wy wymyślcie jakąś wymówkę, aby nie jechać. – powiedział stanowczym głosem.

Po tym, co usłyszeliśmy, odebrało nam mowę. Ma jechać sam? Dlaczego?

- Braciszku, o czym ty mówisz?! – krzyknęła Isabel.

- Nie jesteście gotowi na wyprawę za mury. Nie widzieliśmy na oczy tytanów, a to pierwszy nasz wyjazd.
Mocniejszy ton głosu sprawił, że Levi przyodział postawę zdenerwowanego. Owszem, brunet jest od nas bardziej doświadczony i lepszy w walce, ale to nie zmienia faktu, że nie jesteśmy potrzebni.

- Levi, uwierz w nas. – poprosiła Isabel.

Zapadła między nami cisza. Słychać było tylko świst powietrza oraz powiewanie flag na masztach. Brunet odwrócił się do nas plecami i patrzył w zachmurzone niebo. Spojrzałam również w tę stronę.

Przypomniały mi się czasy w podziemiach, wszystkie chwile, kiedy byliśmy razem, na dobre, czy na złe. Nasza czwórka była nierozerwalna, nieustraszona, silna. Uśmiechnęłam się i usiadłam obok bruneta.

- To nie to samo co w podziemiach. Teraz mamy świadomość, że to niebo – wskazałam palcem nad nasze głowy. – A nie tylko skała, która nas ogranicza. Od zawsze razem rozwiązujemy nasze problemy, troski, zmartwienia. Jesteśmy rodziną, Levi. Potrzebujemy siebie nawzajem, bo tylko razem możemy wszystkiemu sprostać. Razem przetrwaliśmy to piekło w podziemiach, razem się wydostaliśmy i razem będziemy, gdziekolwiek nie pójdziemy. – położyłam rękę na jego ramieniu – Zaufaj nam, damy sobie radę.

Spojrzałam się na chłopaka obok, a on na mnie. Dosiedli się do nas pozostali, teraz wspólnie patrzyliśmy, jak wiatr odgania nieproszone chmury, a zastępuje tym piękny widok rozgwieżdżonego nieba i jasnego księżyca. Levi spuścił głowę i się uśmiechnął.

- Wierzę w was.

- Tak! – wykrzyknęła Isabel uradowana, że go przekonaliśmy – Braciszku, jesteś uparty jak osioł!

Razem z Farlanem parsknęliśmy śmiechem na słowa dziewczyny. To prawda, był uparty jak stado osłów, ale wiedział, że można nam zaufać.
===========================================

Ehh, już po egzaminach! Czy tylko ja padłam jak zobaczyłam historię? :D 

Cóż, zabieram się do pisania kolejnej części. ŻYCZCIE MI WENY, BO SIĘ BARDZO PRZYDA :D <3 

PS Bardzo podoba mi się to zdjęcie, więc dodaję :> 

I PYTANIE! 

Chcielibyście, żeby akcja się szybciej potoczyła, tzn. wyprawa za mury, a przed tym jakaś fajna chwila z Erwinem? 

Tam gdzie ty | Erwin x Reader - SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz